|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Brila
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 11:48, 13 Lip 2007 Temat postu: Nie mogę nauczyć się anglezować! |
|
|
Hej wszystkim,
nie wiem czy to odpowiedni dział, w każdym razie mam pewien problem.
We wrześniu 2005 roku zaczęłam jeździć konno. Dwie pierwsze lekcje szły mi cudnie, pani Ania (instruktorka) była bardzo wyrozumiała i wesoła. Jednak przy 3 lekcji, w niedzielę (a w poniedziałek konie miały dzień odpoczynku), Gracja była zmęczona tygodniem pracy, źle się czuła, była jakaś ospała. Ogólnie lekcja przebiegła nieźle, no, może poza niekompetentną panią instruktor (nawet nie wiem jak miała na imię, uczyła tylko w weekendy). Pod koniec jazdy robiłam ósemkę, na chwilę koń stanął, to ja wykorzystałam sytuację, i poprawiałam krążenie dłoni, nie trzymając się wodzy. Nagle poczułam, że lecę do tyłu i...gleba. Podobno jakieś psy się rzuciły na siatkę, szczekając na Grację, a ona się spłoszyła. Złamałam sobie rękę, a mama powiedziała: nici z koni.
Jednak po niecałym roku udało mi się mamę ubłagać na kolonię jeździecką w Łebie z Oświaty. No ok, pojechalam, wszystko było super, oprócz...jazdy konnej. Przez calusieńkie ok. 12 jazd byłam na lonży, a instruktorzy nie wykazywali się chęcią do pracy. Tylko krytykowali.
Jedynie pierwsza jazda odbyła się super: z pewną panią i Mirabelką - kucem, nieco niesfornym, ale kochanym. Ponadto po lekcji dostałam pochwałę i w ogóle...
Moim największym problemem do nieopanowania było anglezowanie. Sama nie wiem, dlaczego to mi nie wychodziło. Chyba dlatego, że miałam uraz po wypadku z przed roku...
Jeździe konnej powiedziałam nie, znów bałam się koni, a przez to, że do jazd dawali byle jakie konie - również Welonkę, bardzo trudnego konia. Nie daj Boże mucha na niej usiadła, to ta zaraz miotała się, a w kłusie przyspieszała.
Jednak po pewnym czasie moje przyjaciółki zaczęły mnie namawiać chociaż do wirtualnego zainteresowania jeździectwem, i zgodziłam się, dlatego, że miałam sentyment dla koników... W tym roku, w sierpniu, jadę na tydzień na obóz do Szczyrku.
Czy ma ktoś jakąś radę, żeby zwalczyć uraz po wypadku i nauczyć się anglezować? Byłabym dozgonnie wdzięczna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:44, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze, przesunę ten wątek z Plot na Biegalnię, bo tam jego miejsce
Po drugie, zanim cokolwiek doradzę, chciałabym Cię zapytać: ile godzin w sumie jeździłaś konno przed wypadkiem a ile godzin po wypadku?
To pozwoli doprecyzować odpowiedź na Twoje pytanie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Brila
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 13:14, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Przed wypadkiem jeździłam ok. 1,5 godziny (pół godziny jedna jazda na lonży, z tego co pamiętam) A po wypadku ok. 5,5 godziny w sumie. = 7 godzin.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
frednota
Dołączył: 15 Maj 2007
Posty: 1259
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Żory
|
Wysłany: Pią 13:26, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Ja miałam 3 jazdy na lonży i była to przede wszystkim nauka równowagi i właśnie anglezowania z rękami na biodrach, więc może tu jest powód tego, że masz problemy z anglezowaniem, za mało takich ćwiczeń. Dla mnie też nie było to łatwe, zresztą nadal nie jest, ale daje radę, i myślę, że coraz lepiej mi idzie, przynajmniej nie wkładam w anglezowanie tyle wysiłku co na początku. Nie załamuj się, wsiadaj na konia i ćwicz
PS: jestem bardzo początkująca, więc może to nie do końca jest tak jak piszę, ale ja to tak odbieram.
Pozdrawiam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:04, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Brila, teraz już wszystko jasne Napiszę może wprost: na prawidłowe anglezowanie daj sobie jeszcze sporo czasu. 7 godzin to baaaaaardzo malutko. Ja nie jestem w stanie zliczyć ile godzin przejeździłam ale nadal mam problemy z anglezowaniem i zachowaniem pełnej równowagi w każdym chodzie. Więc się nie łam, tylko ćwicz i próbuj. A strach po wypadku będzie, nie byłabyś człowiekiem, gdyby go nie było. Po prostu musisz ponownie zaufać koniom Dlatego moja rada jest taka, abyś wsiadała na razie tylko na spokojne konie, zwane profesorami. Dzięki ich spokojowi będziesz mogła ponownie cieszyć się obcowaniem z końmi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
weteran
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 14:09, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Brila,musisz uzbroić się w cierpliwość.Moja diagnoza dla Ciebie-100 godzin tłuczenia pupska w siodle a potem pogadamy.Wtedy dopiero zaczniesz troszeczkę kumać o co tak właściwie biega w tym anglezowaniu i jeździe. Zakładając,że trafisz na dobrych instruktorów/ale jeszcze nie Tobie oceniać ich wartość/i nie będziesz pękać po byle upadku oraz, że będziesz wytrwała to gdzieś tak po roku solidnych ćwiczeń...zaczniesz od nowa ćwiczyć,aż złapiesz równowagę i swobodę czyli dosiad ujeżdżeniowy i dopiero potem będziesz mogła zacząć przyswajać sobie w miarę prawidłowo następne zadania jeździeckie.Tak więc klepanie siodła,bolące pośladki i krzyż oraz mięśnie nóg,to cena jaką zapłacisz za początki jazdy konnej w szkółkach rekreacyjnych/bo tam instruktorzy niechętnie sprzedają swoją wiedzę-bo i po co,klient ma się długo uczyć a zatem długo płacić za lekcje/chyba,że zafundujesz sobie kilka lekcji indywidualnych z porządnym trenerem a ten pomoże Ci ominąć kilka początkowych etapów nauki szybciej i bez podstawowych błędów,jakie niewątpliwie są popełniane w szkółkach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Brila
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 15:14, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Czyli...100 godzin jeżdżenia na lonży? Ja tak nie chcę!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
madziadur
Madziadur a za nią koni sznur ;)
Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 1351
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:15, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Brila wiem doskonale przez co przechodzisz
Gdy ja wracałam do koni po około 3-letniej przerwie miałam obawy... Mimo, że wcześniej nie zaliczyłam tzw gleby!
Miłość do koni przyszła z powrotem całkiem niespodziewanie. Ot szukanie w internecie... Później była duża ilość portali jeździeckich, forum, czytanie książki, którą zakupiłam dawno, dawno temu Spacery do miejsc gdzie ktoś miał konie.
W końcu odważyłam się i poszłam do pewnej stajni, w której wcześniej jeździłam. Tam wszystkiego się dowiedziałam i dostałam karteczkę, którą mieli podpisać rodzice.
Ojjj ileż ja w sobie to dusiłam... Nie wiedziałam od czego rozpocząć rozmowę, bałam się że rodzice zareagują w zły dla mnie sposób Ale spróbowałam... Mama raczej nie była zadowolona, ale moja siostra stanęła w mojej obronie i tak też uzyskałam zgodę mamy. Wiadomo nie uśmiechało jej się to, ale cóż miała zrobić?
Poszłam, dostałam konia do wyczyszczenia... I w tym momencie, stojąc obok tego zwierza na myśl przychodziły mi takie oto myśli: "Co ja tutaj robię? Po co się na to zdecydowałam? Co ja sobie wyobrażam? Nie nadaję się, nie potrafię". Ale wtedy nie było odwrotu, w końcu miałam mieć lekcję Wtedy myślałam, że wszystko pamiętam i pójdzie mi jak z płatka. Myliłam się, równowaga kiepska, głowa pamiętała, ale ciało odmawiało współpracy
Na drugiej lekcji było już troszkę lepiej, ale wtedy właśnie spadłam. Nie poddałam się, na konia wsiadłam gdy ochłonęłam
Ale myślę, że po tym upadku mam malutki uraz. Tak mi zostało i już. Za każdym razem(jeżdżąc później w innej stajni) miałam wrażenie, że koń wyrwie się z lonży, ja spadnę i trach, po mnie Tak więc jeździłam cały czas stępem i kłusem, który już niby dobrze mi wychodził. Lecz to nie oznaczało, że się nie bałam! W środku coś mi mówiło, że to się może źle skończyć. Wtedy włączała mi się blokada mówiąca "Stop".
Dopiero gdy trafiłam na wspaniałego instruktora przekonałam się, że potrafię i... strach gdzieś znikł po pierwszej jeździe z nim
Kłus szedł mi wyjątkowo dobrze, anglezowałam bez problemu, nie trzymając się niczego i wykonując w tym czasie różne ruchy rękoma, nie przejmowałam się tym, że koń mi przyspiesza. O dziwo nie reagowałam na to, że koń prawie za każdym razem gdy chciałam z stępa przejść do kłusa, robił 1-2 foule galopu. W ogóle mnie to nie ruszało, ja robiłam swoje. I nawet w ten dzień galopowałam, efekt był jaki był, ale w końcu przełamałam strach
Ja ogółem też miałam na początku "kariery" z końmi problem z pokazaniem koniowi, że nie pozwolę mu robić to co on chce. Po prostu bałam mu się to okazać.
A wtedy gdy byłam na lekcji z tym instruktorem i szłam z koniem na halę, on zamiast iść tam ze mną, wolał pójść do swoich kolegów ze stajni I w tym momencie chciał skręcać w lewo(stronę po której rzecz jasna szłam) zamiast iść prosto... A ja w tym momencie mu na to nie pozwoliłam! Co było dla mnie szokiem, nie wiem czy wcześniej bym tak zareagowała, możliwe że puściłabym konia Byłam z siebie dumna
Ja powiem jedno, z własnego doświadczenia.
Zacznij jeździć i bywać w miejscach, gdzie konie są spokojne, a ludzie pomocni i z doświadczeniem. Nie warto chodzić do koni, które są niebezpieczne i nie wiesz czego możesz się spodziewać. Ja wiem z swojej sytuacji, że coś takiego tylko szkodzi. Zaczynałam w miejscu gdzie koń czasem nie wiedział co to człowiek i był nieprzewidywalny. W jakiś sposób odbiło się to na mojej psychice, teraz to zauważam...
Co do anglezowania, nie ma specjalnej rady. Każdy uczy się w innym tempie. Napewno instruktor nauczy Cię wszystkiego. Nie przejmuj się jeśli nie będzie wychodzić.
Pozdrawiam i przepraszam za długość postu!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Brila
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 15:30, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
madziadur, dziękuję Ci bardzo za opowiedzenie swojej historii
Bardzo mi pomogłaś. Inne dziewczyny również, ale Ty podałaś własny przykład - z własnego życia. Cenię to sobie
Postaram się włożyć więcej pracy. Czytałam, że należy unosić się na kolanach, a nie na strzemionach - zapewne to był mój błąd.
Szczerze mówiąc, myślę, że nauczę się czegoś w Szczyrku. A przynajmniej mam taką nadzieję, podobno tam jest genialnie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
madziadur
Madziadur a za nią koni sznur ;)
Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 1351
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:01, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Ależ proszę bardzo. Bardzo mi miło, że tak na to patrzysz, zawstydziłaś mnie
Musisz pamiętać, że nie tylko dziewczyny się tutaj wypowiadały Wszak weteran do dziewczyn nie należy
Pewnie nauczysz się wiele, a gdy wrócisz będziesz z siebie naprawdę dumna! I tego właśnie Tobie życzę!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dekster
Mam większego konia niż OSM :P
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płaskowyż tarnowski
|
Wysłany: Pią 18:50, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
W kłusie anglezowanym trzeba "trzymać się "całą długościa nogi a nie tylko kolanami.Gdy zakleszczymy kolana usztywni nam się cały dosiad,znowu jak je zbytnio otworzymy to będą nam dyndać łydki,noga nam się wykręci na zewnatrz,odstawimy palce od konia,wbijemy piętę w bok i wszystko polecii.
100 h tak ogólnie,nie 100h lonży
Ja oficjalnie nigdy nie zaliczyłam lonży
A chciała bym,bo to bardzo pożyteczne.
A wysiadywanego dalej nie umiem w siodle tylko na oklep czasem wysiedze
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Brila
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 21:18, 13 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Oj, przepraszam bardzo, weteran, ale jestem przyzwyczajona, że w większości forum dominuje płeć piękna
Dekster, z tego, co napisałeś(aś, kurczę, gdzie tu się sprawdza płeć? ) wynika, że anglezowanie jest b. trudne Mam nadzieję, że nawet jeśli nie będę profesjonalnie jeździć, puszczą mnie samą...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dekster
Mam większego konia niż OSM :P
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płaskowyż tarnowski
|
Wysłany: Sob 8:25, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Ee wcale nie takie trudne jak by się mogło wydawać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
madziadur
Madziadur a za nią koni sznur ;)
Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 1351
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:22, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Brila jak już troszkę się zapoznasz z forum to będziesz wiedziała kto jest kobietą, a kto mężczyzną
A dlaczego tak Ci się spieszy? Lonża to nie jest żaden wstyd, wtedy najwięcej się uczysz, bo nie musisz skupiać się na koniu tylko na sobie!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Brila
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Sob 12:23, 14 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Ale smutno mi jest, jak ja jestem jeszcze na lonży a inni już jeżdżą sami, mimo, że zaczęli się uczyć jazdy konnej później ode mnie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|