Stajenka

levemi

rozpoznałam Was na tym zdjęciu tylko dzięki Tinie jupi

bo przeglądam sobie zdjęcia, patrzę na konia i jakoś jest mi znajomy, potem dopiero zobaczyłam kto na niej siedzie Wesoly

majak

Ufff nareszcie nadarzyłą sie okazja - czyli ja, aparat i osoba trzecia. Tylko proporcje nam sie nieco odwinęły bo zdjecia robiłam ja Jezyk

Nareszcie mogę pokazać jak Tina robi "wyginam śmiało ciało" ups

Kilka fotek - bez głowy bo to nie ja, ale gwarantuję, że ja tak samo z Grubej potrafię wydusić trochę elastyczności Kwadratowy

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Korek

twoja Tina jest świetna Wesoly

jednak zimnokrwiste potrafi !

majak

Tina skończyła dziś 11 lat Wesoly

domi

no to buziaki dla Tiny wieeeelgaachne! mam nadzieję, że uraczysz nas fotkami szanownej Jubilatki? Wesoly

rzepka

A tort ze świeczkami był? Wesoly

majak

Cukierki były. Świeczki zostałyby pewnie pożarte Jezyk

majak · Wysłany: Wto 23:36, 20 Mar 2012 Temat postu:

A my się odświeżamy.
W niedzielę spełniłam swoje groźby (albo rzuciłam się z motyką na słońce Jezyk

) i pojechałam w odwiedziny do zaprzyjaźnionej stajni. Wg Zumi.pl to było jakieś 11 km, ale my nie poruszamy się samymi drogami znanymi satelicie

i pewnie z 15 jak nie lepiej wyszło.

Do stajni jechałam 2h, trasę znałam kawałek, z pierwsze 3 km, dalej w zasadzie z kartki w ręku (spisałam sobie ulice jak mam jechać). W rzeczywistości ulice pozmieniały nazwy Kwadratowy

albo ja zabłądziłam ale, o dziwo, jechałąm wg mapy.....

Po drodze miałam zarówno drogi osiedlowe, super ścieżki do galopu w lesie i na polach. Na koniec, luzacko wędrując obok Tiny, spytałam o drogę i okaząło sie, że dalej jade dobrze, ale pan powiedział, ze dalej woda duza i cieżko. Odpowiedziałam, że przez wodę to ja nie jadę, skręcam wcześniej, a tu figa, moja droga prowadziła przez rzekę Jezyk

Akurat napatoczyli sie dwaj panowie z terenówkami, któzy poszaleli po błotku i zamulili mi wodę. Zobaczyli mnie i zatrzymali się, wysiedli i zaprosili, że teraz wyłączyli sliniki, żeby mi Grubej nie spłoszyć, to mogę przejeżdżać....
Stanęli na drodze, musiałam wejsc na skarpę, na co Gruba chyba też chciałą pokazać, ze jest 4x4 i jak mi dała dyla ze skarpy do tej rzeki to ja ledwo ją utrzymałam żeby na pana nie wpadła, woda siegała nam do brzucha aleśmy pokłusowały rozbryzgując wodę na boki i dziękując panom za miły gest.
Potem musiałąm zanudzić się jadąc asfalten....toteż liczyłam żaby i omijałam te bardziej rozskakane na drodze.

Na miejscu wywołałam nieco zaskoczenie bo nie wierzyli, że jednak przyjadę, dzwoniłam po drodze żeby zapytać czy ja musze przez rzekę ale nie bardzo znają teren a byli przekonani, że ja samochodem cwaniaczek

Na stajni odpoczęłyśmy 2 h i udałyśmy sie w podróż powrotną. Do wody znów małpa wlazła chętnie i jeszcze wysysnęła pół zalewu.....(w stajni nie chciała pić wody bo poidło było samopoziomujące sie i ją straszyło, ze mało mi z boksu nie wylazła).
Dotarłyśmy do domu po 2h.

Pierwszy mini-rajd za nami

A i mam nawet zdjecia ale tylko z terenu stajni, w teren sama nie zabrałąm nic ale naprawie to i wezmę aparat następnym razem bo ścieżki są przepiękne (jednak jak sie jeździ w te same okolice samochodem i na grzyby to człowiek jakos nie patrzy).