|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sankarita
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:03, 26 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
A czemu miałoby to być niby niepoważne?
Stwierdzenie wzięte z obserwacji koni w stadzie, koni i ich właścicieli, zachowanie własnego konia zachowującego się w pewien sposób w stosunku do innych koni, różnych koni, różnych stad, różnych ludzi, biorąc pod uwagę kardynalne potrzeby konia oraz różne czynniki zewnętrzne. Z resztą, ten temat trzeba byłoby rozłożyć na części pierwsze, bo okazuje się, że jest jednocześnie i czarny i biały, czyli konie i lubią i nie lubią, ale nie żywią do konkretnych ludzi konkretnych uczuć takich jak miłość, lubienie się. Bo kocha się mimo wszystko, prawda? Koń nie będzie nas "kochał" mimo wszystko [mimo brudnego boks, braku jedzenia, źle prowadzonego treningu, niewychowania]. O tego typu uczucia mi chodziło. Ludziom się czasem zdaje, że ich koń to właśnie ich najbardziej uwielbia i nie dałby się w życiu okiełznać komuś innemu. Nie ukrywam, że takie konie gdzieś tam w historii się zdarzają, ale na pewno nie nagminnie.
Ja tam z kolei nie lubię zdrobnień i nazywania tak swoich zwierząt nagminnie. Jasne, że gadam do konia czasem jak do dziecka gdy go np. czyszczę i głaszczę ale zazwyczaj nazywam go po imieniu albo ksywą "młody" czy "koniu"
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Forkate
Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 3332
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:17, 26 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Nie lubisz zdrobnień, cóż, masz inny charakter, ja tam lubię do mojego konia, który jest umysłowym trzylatkiem, trochę "pocipciać" i pogadać słodkim i "uczuciowym" głosem. Taką mam potrzebę, bo mojego konia bardzo kocham, a przy tym jestem uczuciowa i dość wylewna w tym temacie. Ale to już sprawa każdego z osobna.
Ja z obserwacji koni i ich właścicieli (ale nie takich od święta) wnioskuję natomiast, że jednak konie lubią swoich ludzi, o czym może świadczyć np. głośne rżenie na powitanie (Kare od Janneke).
Nie podoba mi się Twoje kategoryczne stwierdzenie, że konie nie lubią ludzi po prostu Bo skoro potrafią okazywać sobie sympatię wzajemnie w stadzie (a potrafią), to dlaczego miałyby nie lubić swojego człowieka, który go mizia, drapie, czyści i rozpieszcza?
Proponuję wydzielić wątek, aby nie zaśmiecać tematu Kostki
Ostatnio zmieniony przez Forkate dnia Wto 13:19, 26 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sankarita
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:16, 26 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Forkate, ale ja lubię mojego konia Zdanie "Nie lubisz zdrobnień, cóż, masz inny charakter, ja tam lubię do mojego konia" sugeruje, jakbym mojego konia nie lubiła.
Ba, mogę nawet powiedzieć, że kocham go ponad wszystko i wszystkich, jestem w stanie poświęcić dla niego bardzo wiele i często go przytulam, miziam, drapię, gadam i tak dalej. Myślałam, że się popłaczę ze wzruszenia, gdy on po raz pierwszy położył mi głowę na ramieniu, zostawił dla mnie swoje "dwuosobowe" stadko albo gdy widzę, jak się stara. Czy to jednak znaczy, że on darzy mnie taką samą miłością? Taa, chciałabym, żeby tak było.
Pallas też rży na mój widok. Rano, w południe albo jak chce, żeby go zabrać z padoku, a ja się akurat pojawiam na horyzoncie. [jest sam jeszcze, gdy pojawi się jakieś końskie towarzystwo to albo rżenie się skończy albo będzie rżenie we dwójkę] W jednym pensjonacie rżał cichutko na mój widok, mimo, że codziennie widywał tam kilka innych ludzi. Czy robił to bo mnie lubił?
Nie, robił to, bo najwidoczniej moja osoba wzbudziła w nim jakieś pozytywne skojarzenie czyli:
a) jedzenie
b) zabawę na padoku
c) jedzenie
d) ogólnie fakt, że coś się zaraz będzie działo, coś co przełamie monotonię stajenno-padokową.
e) jedzenie
Sądzę, że konie przywiązują się do swoich właścicieli pod warunkiem, że ci spędzają z nimi dużo czasu, są wobec nich przyjacielscy i fair oraz zapewniają im podstawowe potrzeby bytowe, tak by koń miał zawsze pełny brzuszek, nie był spragniony, miał zapewniony ruch na świeżym powietrzu, czysto w boksie oraz towarzystwo, ale to ciągle nie jest przywiązanie stricte do jednej, konkretnej osoby.
Przykładowo: chodzi mi o to, że koń załóżmy o imieniu Karino, którego właścicielką jest np. Basia X. jest przywiązany i ufa Basi X. w momencie, gdy to właśnie Basia X. się nim opiekuje, ale gdy Karino zostanie sprzedany np. Asi Z, to po jakimś czasie przywiąże się on do Asi Z i nie będzie za specjalnie pamiętał Basi S, jako "super człowieka, którego naprawdę kocham". Mam nadzieję, że udało mi się wyjaśnić schemat.
Teraz doszłam do wniosku, że ktoś może te relacje nazywać lubieniem, ale dla mnie to będą pozytywne skojarzenia "wypracowane" u konia, bo to, czy koń nas akceptuje, ufa, dobrze nas kojarzy zależy przecież tylko i wyłącznie od nas samych. Wyżywający się na koniu podczas pracy i wrzeszczący właściciel nie będzie przez konia kojarzony pozytywnie, nawet jeśli raz za czas przyniesie temu koniowi wiadro marchewek.
Zbyt mało mam doświadczenia w jeździectwie, żeby spróbować zanalizować te wszystkie "konie jednego właściciela" i tak dalej, za mało w życiu widziałam i to mnie boli:( ale, wszystko przede mną.
Forkate, mam nadzieję, że nie wyczytałaś gdzieś pomiędzy moim wersami jakiejś, nie wiem, goryczy i żałości czy coś, ja to po prostu rozpatruję poprzez czystą analizę, zupełnie obok uczucia jakim darzę swojego konia [i inne też, na których kiedyś miałam okazję jeździć] i jak przez to uczucie staram się zapewnić mu jak najlepsze warunki. Przecież nie napisałam nigdzie, że to źle, że ktoś konia mizia, ciucia, nie wiem, godzinę drapie i rozpływa się nad kształtem końskich uszek, oczek, chrapek i tak dalej.
Chodziło mi o rozpatrywanie pojęcia uczucia, takiego, którym darzą się ludzie na wzajem -> kochają nie za coś, ale mimo wszystko, lubią się mimo wszystko i żadne nie podporządkowuje się drugiemu. [przynajmniej w moim utopijnym pojęciu uczuć ]
ps. a z resztą, niech sobie każdy nazywa jak chce, bo coś czuję, że to są pojęcia na tyle enigmatyczne, że nie ma jedynej, słusznej odpowiedzi. Grunt, to nie zapominać tylko o tym, że ma się do czynienia z koniem, dużym i silnym zwierzęciem, które nie jest do końca przewidywalne, które nie prosiło się, by się pchać na jego grzbiet, które nie potrzebuje człowieka do szczęścia [w sensie, potrzebuje człowieka tylko do nakarmienia, napojenia i zapewnienia stajni oraz końskiego towarzystwa] i które posiada fenomenalne zdolności do akceptacji warunków w jakich przystało mu żyć, a nie z małym stworzeniem, które czuje, myśli i rozumie jak człowiek.
Ostatnio zmieniony przez Sankarita dnia Wto 16:19, 26 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Forkate
Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 3332
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:02, 26 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Sankarita napisał: | Forkate, ale ja lubię mojego konia Zdanie "Nie lubisz zdrobnień, cóż, masz inny charakter, ja tam lubię do mojego konia" sugeruje, jakbym mojego konia nie lubiła. |
Cóż, nie sugeruje, bo mówi o tym, co ja lubię, czyli o tym, że JA lubię mówić w taki a taki sposób do mojego konia
Jeśli chodzi o rżenie, mój koń też rżał na mój widok kiedy był w stajni przydomowej, rano i wieczorem. Czasem mu się zdarzyło jak był na padoku, a ja wróciłam z pracy - cóż, pewnie mu się pory pomyliły i myślał, że będzie papu.
A poza tym, chodziło mi tylko o to jedno zdanie, w którym stwierdziłaś, że "konie nie lubią ludzi i w ogóle nie żywią tego typu uczuć względem dwunożnych osobników" - bo wydaje mi się osobiście zbyt pewnie stwierdzone. Ja twierdzę, że żywią, owszem (przywiązanie to też przecież takiego rodzaju uczucie). I nie tylko dlatego, że ktoś im przynosi regularnie cukierki (skrót myślowy).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sankarita
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:14, 26 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Dlatego tu trzeba byłoby się zastanowić o jakich uczuciach mówimy, jakim przykładzie uczuć i co tak naprawdę jest "uczuciem" oraz o uczuciach w relacjach człowiek-zwierzę. Temat-rzeka. Przyznaję się, jest to zbyt pewne stwierdzenie zastosowane zamierzenie i chyba osiągnęło skutek - mamy dyskusję. Może trochę za bardzo uogólniłam, bo chodziło mi bardziej o fakt, że koń "gatunkowo" nie potrzebuje relacji z człowiekiem do szczęścia, potrzebuje człowieka jako żywiciela, jeśli jest trzymany w stajni, w poprzednim poście o tym napisałam.
No, ale, masz rację, nie zaśmiecajmy wątku Kostki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kostka
włóczykij w supermarkecie
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1167
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Trzemeszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:01, 04 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
na przekór temu co za oknem trochę mojej czekolady w jesiennym słońcu.
i kilka z okresu ratowania łysej potylicy {teraz już wszystko okej, a odkiedy ma matessa na nagłówku to już w ogóle rewelacja : )}
najważniejszy facet mojego życia i jak tu go nie kochać? no jak? jest bezkonkurencyjny
jak widać przełamałam strach i jak była pogoda to trochę kicaliśmy. progress! : ) + podjęliśmy decyzję o zmianie nachrapnika na angielski. meksykaniec swoje zrobił i może już iść w odstawkę, chociaż nie wykluczone że znowu go przeproszę jak przyjdzie wiosna i zaczniemy skakać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dioda
Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Jura-okolice Częstochowy
|
Wysłany: Pią 20:07, 21 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Kostko , jak tam u Was ?
Proszę o odświeżenie wątku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kostka
włóczykij w supermarkecie
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1167
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Trzemeszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:14, 02 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
mieliśmy dwutygodniową separację z przymusu więc teraz z racji tej że mam ferie nadrabiamy wszystkie zaległości. wolne dobrze nam zrobiło bo mogłam poświęcić długie godziny na rozmyślania i analizowanie wszystkiego kawałeczek po kawałeczku co bardzo pomogło bo a) nabrałam dystansu b) mam w sobie więcej cierpliwości i zrozumienia dla konia i c) nowości odpowiadają nam obu. praca w siodle daje dużo radości, Husajn cieszy się za każdym razem kiedy robi coś nowego, a ja się cieszę bo rozwija się i uczy z niesamowitym zapałem. wreszcie czuję współpracę, przebrneliśmy przez okres próbowania kto-kogo i teraz oboje czerpiemy korzyści z naszego bycia razem.kolejna cegiełka na fundamentach naszej znajomości postawiona. nie jest tak że mamy same dobre dni, oj nie ale wszelkiego rodzaju kryzysy, zgrzyty i foszki nadają naszemu współżyciu smaczek ; )
bo, przyznam szczerze,miałam ogromne wątpliwości. w zasadzie można powiedzieć że wisieliśmy na włosku. rozpuściłam dziada za bardzo i dosłownie wszedł mi na głowę. ataki stawały się coraz częstsze i robiło się naprawdę niebezpiecznie. na szczęście znalazło się kilka dobrych duszyczek które zaoferowały swoją pomoc + uratował nas wykres koniobowości, którego rozszyfrowanie dało podstawy do zebrania się w sobie i zaczęcia wszystkiego od nowa.
jedno wiem na pewno: niczego nie żałuję, a już na pewno tego że zdecydowałam się na kupno Husajna właśnie. przez 7 miesięcy nauczył mnie więcej niż jakikolwiek inny koń. nie wyobrażam sobie że mogłoby go nie być. uwielbiam chodzić z nim na spacery i godzinami rozmawiać { : D}. jest lekiem na całe zło
+ tradycyjnie,skoro wróciłam mam problem.
koniuszek starł sobie włosy po obu stronach grzbietu, mniej więcej w tym samym miejscu i ma teraz przy kręgosłupie dwa łyse place. obmacałam go od stóp do głów no i wyszło na to, że nic innego tylko siodło a raczej uwaga uwaga FUTERKOWA PODKŁADKA! {co innego latem, wtedy poduszki nieco wychodziły za wycięty czaprak}. nie pozostało mi więc nic innego jak tylko schować ustrojstwo do szafki i obijać się o husajnową kłodę bez dodatkowej amortyzacji i pluć sobie w brodę że wydałam 170 złotych na jakiś badziew zamiast poczekać i dozbierać na Matessa. szlag by to wszystko naprawdę... aż się wierzyć nie chce że wełna tak mu włosy wytarła. chyba że to z lata jeszcze? na głowie też wyszło później tyle że jak wyrosła mu zimówka to tego nie było. koń nie chodził dwa tygodnie, przyjeżdżam a tam jeżyk. co to ma być? zabawa w chowanego? gorzej jak się okaże że podkładka, na której teraz wieszam koty, nie jest niczemu winna i przyjdzie nam, w najlepszym wypadku, zmieniać siodło. najlepsze podsumowanie? : wybrałam sobie rumaka no i zaczęła się draka. dziękuję, dobranoc.
pees. z racji tej, że pojawiam się i znikam dla zainteresowanych co też u nas słychać wrzucam link do {photo}bloga: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dioda
Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Jura-okolice Częstochowy
|
Wysłany: Pią 12:33, 04 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Kostko koleżanka w stajni miała podobny problem do Ciebie. Tylko , że u niej " winne" okazały się czapraki wykończone twardą sztywną lamówką i... no niestety niedopasowane siodło, a dokładnie nieco za wąskie panele.
A , że dziewczyna ma zdolności krawieckie ( jak ja jej zazdroszczę ), raz, dwa przerobiła potrzebne czapraki wymieniając lub wręcz całkiem usuwając lamówkę. Z siodłem musiała nieco poczekać ... ale już sama wymiana czapraków pomogła .
No i na koniec - cieszę się , że dobrze Wam się układa .
P.S. Też używała podróki Mattesa , ale to nie ona była winna.
Ostatnio zmieniony przez Dioda dnia Pią 12:34, 04 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kostka
włóczykij w supermarkecie
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1167
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Trzemeszno Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:25, 11 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
zsiadłam wczoraj z konia zapłakana. bywa i tak. koń też człowiek, może mieć fatalny dzień. dzisiaj w nocy wylatuję do Bułgarii. koniuszek zostaje pod opieką trenera także {kolejna} przerwa {znowu} dobrze zrobi nam obu. ja muszę podładować bateryjki, Młody popracować nad podstawami typu stój i stęp + praca na lonży pod kimś doświadczonym. amen.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rudzinka1
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kwidzyn, pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:56, 12 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Nie martw się, koniom często potrzebny jest powtrót do podstaw. Kiedy wrócisz pewnie znów się zacznie wam układać. Trzymam kciuki!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Amasza
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 2071
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Pszów/okolice Kędzierzyna Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:14, 12 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Swietny blog! A konio piękny Mnie sie zdaje ze współpraca idzie Wam dobrze a co do przerw w jazdach to znam ten ból nie ma to jak 50km do konia i do tego przymusowe siedzienie w domu przez 2 tygodnie...
trzymie za Was kciuki i zeby problem z łysymi plackami znikł
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|