|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
guli
Gość
|
Wysłany: Pią 14:03, 17 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Tomek_J napisał: | Maleńkie popraweczki:
Potem była praca z ziemi na uwiązie (prowadzenie itp.)
Potem była praca na mały kole w stępie, na długim uwiązie lub krótkiej lonży. Chodziłem z koniem po kółku, żeby "zakojarzył", co od niego chcę. Potem z czasem zaczynałem zwalniać swoje tempo tak, by koń okrążał mnie, wydłużając jednocześnie stopniowo odległość między nami i zaczynając stosować elementy mowy ciała, poleceń głosowych. Nie sposób tu nie wspomnieć o przeogrrrromnych walorach dydaktycznych Marchewy Edukacyjnej
Co innego, gdy Fuks "świrował" i np. ogierem jeszcze będąc buntował się - wówczas sam się nadziewał mimo tego, że oddawałem lonżę i nie starałem się go zatrzymać, a raczej przeciwnie - szedłem w jego stronę.
Na etapie chambonu itp., tj. w wieku niecałych 3 lat, Fuksiak potrafił już przejść w kłusie przez namiastkę niskich (20 cm) kawaletek, co zresztą widzieli Nongie i Alyen, odwiedzając go w Chorzowie.
", ale pierwsze kroki podczas póby oprowadzenia w ręku skończyły się paniką. Sonia przywitała się, owszem, z glebą, ale na własne życzenie - mając już pewne doświadczenie słusznie uznała, że bezpieczniej spaść w miękki piasek, niż uporczywie trzymać się konia, potęgując jego panikę. Gdy spadła - Fuks się szybko uspokoił. |
Ale czy to wszystko było już z wędzidłem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 14:33, 17 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Wędzidło weszło do użytku dopiero po opanowaniu przez konia pracy na kole w 3 chodach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 12:55, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Tak wyglądał Fuksiak latem 2003 roku, mając niecałe 2 latka:
A tak rok później, w wieku latek prawie 3:
Tu z kolei w wieku lat prawie 4:
Ostatnio zmieniony przez Tomek_J dnia Śro 15:59, 03 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 12:59, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
pumcia napisał: | Co do ostatniej 10 jazdy to może nonia się wypowie |
[img]
Ostatnio zmieniony przez Tomek_J dnia Śro 15:59, 03 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nongie
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: woj.opolskie
|
Wysłany: Wto 13:16, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Hehe... kiedy to było... chyba jesienią zeszłego roku?
Miałam przyjemność dosiąść Fuksa na mały spacerek do lasu, to był o ile pamiętam - początek jego kariery wierzchowej.
Stęp, trochę kłusa, kilka taktów galopem (nieplanowanych).
Wrażenia: wyluzowany pewny koń o wspaniałym stępie - wymuszającym podążanie biodrami za ruchem konia. Tak naprawde dopiero na grzbiecie Fuksa wyczułam jak biodra jeźdźca mogą się zgrać z zadnimi nogami w stępie, mozna powiedzieć ze Fuks nauczył moje siedzenie jak to się robi
Kłus przyjemny, regularny. Galop - poezja, zero napięć.
Gdzieś tam w lesie była polanka a na niej coś (nie pamiętam już co) do czego Desta nie chciala podejść. Dość długo trwało, zanim Gosia przekonała ją, ze toto nie gryzie. Fuks w tym czasie stał jak wmurowany i podziwiał, a potem przeszedł obok "stracha" jakby go tam wogole nie bylo.
Spłoszenie jakies malutkie było na początku, tak dla towarzystwa chyba, ale - tak jak napisała Gosia - szybko wrocił do rownowagi.
Słowem - przykład konia nie zepsutego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 13:45, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
I jeszcze kilka fotek z treningów (maj i kwiecień 2004):
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
guli
Gość
|
Wysłany: Wto 14:15, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Oj..aż westchnęłam- jak on pięknie, wysoko podnosi nogi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
guli
Gość
|
Wysłany: Wto 21:07, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Tylko strasznie chudy
A ja doszłam do wniosku,że Kuba składa się w dwóch oddzielnych części:
przodu i zadu, a jedynym ich łącznikiem jest brzuch
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pumcia
Lewada? Co to dla nas :P Deeesstaaa!
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sączów/Warszawa
|
Wysłany: Pon 21:32, 13 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Chudy to moze za duzo powiedziane ale faktem jest ze moglby miec wiecej cialka. Teraz go ma tyle ile trzeba imho:-)
Wiosna troche zwleka ale juz sie daje odczuc i postanowilam ruszac w nieznane dla Fuksa skakanie Smyk skonczyl 4 lata w listopadzie i niewiele przed zima zdazylismy w tym kontekscie zrobic. Skonczylo sie tylko na cavaletkach ok. 30 cm w galopie - luzem ustawionych i w szeregu (4 szt.) Jak byly sprzyjajace waunki to kilka razy udalo nam sie w terenie przeskakiwac Walone pnie lub drzewka tak ca 50 - 60 cm. W ostatnia sobote korzystajac z odwilzowej pogody postanowilam sprobowac poskakac na padoku. Jak wiadomo kloda drewna to zupelnie co innego niz cienkie drazki. Zaczelismy od dragow w trzech chodach i na roznych wysokosciach. Musze Wam powiedziec ze o ile w klusie on to robi swietnie to step igalop juz duzo gorzej...moze macie jakis pomysl: w galopie bierze dragi miedzy obie zadnie a w stepie traci rytm. Trzeba dopracowac. Po rozgrzewce skoczylam koperte tak ok 40 cm z klusa ze wskazowka, stacjonate 50 cm raz z klusa i raz z galopu i dwa razy okser 50x50 cm. Pierwsze wrazenia sa mieszane. In plus trzeba Fuksowi oddac sprawiedliwosc bo uczucie jest takie jakby sie skakalo na doswiadczonym koniu: rowne tempo, pomyslunek nad przeszoda, zachowanie chodu i rytmu po przeszkodzie. Zero strachu, czy jakiegos wahania. A in minus takie sie odbiera wrazenie ze on sobie mysli: przeszkoda no dobra niech Ci bedzie przeskocze, jeszcze raz troche inna moze byc ale moze juz bysmy wrocili do zagalopowan ze stoj. Ciekawe co z tego wyniknie dalej. Chcialabym zeby poskakal troche zeby wzmocnic mu zad i wspomoc rozluznienie. Nic duzego max LL. Zobaczymy jak to dalej bedzie szlo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 14:46, 14 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
pumcia napisał: | Zaczelismy od dragow w trzech chodach i na roznych wysokosciach (...) |
Bo Fuks jest typem nieco melancholicznym, takim: "Eee tam, co mnie to wszystko..." Wolę jednak to niż nadpobudliwość Meteorka.
Ilustracje do wypowiedzi Pumci:
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Soniq
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mikołów
|
Wysłany: Wto 23:58, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Ja może się wypowiem w ramach obserwatora i jeżdzca "od czasu do czasu"...
ja pamiętam doskonale moje pierwsze wsiadanie na Fuksa, które m.in przyczyniło się do tego, że Meteora przyzwyczajałam do jeźdzca metodami Montiego. Najbardziej w pamiec wryła mi się panika, jaką uskutecznił Fuks podczas tego pierwszego wsiadania. Najgorsze było to, że ta panika pojawiła się NAGLE. Bo kiedy przewieszałam się przez konia to wydawał się być w stoickim spokoju- ale za tym stoickim spokojem kryć musiało się coś naprawde wielkiego, bo w jednej chwili znaleźliśmy się w jakiś brykańskach ze strachu i pędziliśmy na kawaletki. Oczywiście postanowiłam się ewakuować. Okazało się, że im bardziej brykał, tym bardziej ja "ruszałam" się na jego grzbiecie a to doprowadzłąo do nastepnych brykańsk... i takie w koło macieja.
Przestraszyłam się, że jeśli tak ma wyglądać zajeżdżanie Meteora... to nie wiem co z tym zrobię...
Ale później zaraz jakoś tak wyszło, że odrazu była przeprowadzka Gosi i Tomka i reszty wsiadania już nie widziałam. Ale widziałam efekt końcowy. tzn. około rok później jak przyjechałam do Gośki to miałam okazję pojeździć na Fuksie i sama się zdziwiłam, że tak różnią się te dwa konie- dawny Fuks i teraźniejszy Fuks. Teraz za niedługo mija rok jak mam z nim trochę blizszy kontakt i jeżdżę czasem na nim pod opieką Gosi, albo jadę na nim w teren. I czuję się na nim dwa razy pewniej niż na Meteorze. Jest jakies takie opanowanie płynące od niego i chęć współpracy- nie to co u Młodziaka... a przecież samo wsiadanie na Młodziaka obyło się tak bezstresowo, że zdawałoby się, ze ten koń juz od urodzenia wiedział jaka jest rola jeźdzca na grzbiecie konia (napewno nie "drapieżnicza"). Z początku praca z Meteorem szła gładko jak po masęlku- konik wpajał wszystko... ale po pewnym czasie było za mało wymagań a za dużo luzu i jak przyszły wymagania to przyszły też końskie bunty, bo czemu teraz tak ? Jak wcześniej było inaczej ? Ogólnie Meteor za dużo myśli nad powodami niektórych rzeczy, zawsze próbuej kalkulowac czy coś mu się opłaca czy nie. I prawie zawsze jego współpraca polega raczej na zgadywaniu co jeździec będzie chciał zrobić- zamiast na dokładnym słuchaniu jego pomocy, podczas gdy ty mówisz do Meteora- to on pływa w obłokach a kiedy trzeba coś wykonać to nagle się z nich budzi i albo robi coś ZA gwałtownie, albo wręcz przeciwnie ZA mało energicznie- taki jest Młodziak... a Fuks ?
Jeśli nie jest akurat niewybiegany i ogólnie czymś mocno podekscytowany (co sie zdaża, ale nie tak jak u meteora prawie na każdej jeździe hehe) to wspólpraca z nim to raczej sama przyjemność. Bo Fuks w przeciwieństwie do meteora słucha... owszem myśli nad tym co robi, ale nie myśli "dlaczego ja to w ogóle musze robić ?" (by Meteor), raczej jest to myślenie w rodzaju "Aha czyli od takiej pomocy robimy jednak tak, no okey" i Fuks wykonuje to co ma zrobić. On przedwszystkim SŁUCHA i potrafi się skupić nad tym co robi. Podczas gdy powiększa się poziom adrenaliny (jakiś przejazd ujeżdzeniowy albo coś) Meteor adekwatnie zwiększa swoją własną adrenalinę wraz z tą od jeźdzca- w efekcie pwostaje duża bomba, któ¶a tylko czeka na wybuch... a z Fuksem jets inaczej... on wteyd jakby mówił : "Powiedz tylko co mamy zrobić, ja to zrobię- nic sie nie martw, damy sobie radę, w najgorsyzm przypadku zrobie to za nas obu" podczas gdy Meteor zdaje się mówić "To nie moja sprawa. Radź se sam. Mnie tu nie ma" hehe
Oba konie różnie przyjęły swoje pierwsze powazniejsze wsiadania, a oba konie różnie przymują już poważniejsze treningi. Tutaj bardziej Fuks zdaje egzamin...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 8:55, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Soniq napisał: | Najbardziej w pamiec wryła mi się panika (..) pojawiła się NAGLE. |
No własnie - powody mogły być dwa: "górowanie" człowieka nad koniem oraz dobitniejsze poczucie ciężaru na grzbiecie w momencie, gdy koń zrobił pierwsze kroki w stępie. Tego się też baliśmy podczas pierwszego wsiadania na Almę.
Nie ma chyba co porównywać wprost Meteora i Fuksa - u Fuksa ten spokój jest rzeczą wrodzoną, u Meteora dominują "ćwierćfolblucie" geny. Przeciez Meteor w boksie, czy w codziennym obejściu jest koniem miłym, łagodnym, absolutnie pozbawionym złości, czy agresji, uważającym na człowieka, nie mającym zbytnich tendencji do zdominowania człowieka. Tyle, że płochliwym i tylko na tym chyba polega, że można pewniej czuć się na Fuksie.
Fuks był zdecydowanie innym koniem, gdy był jeszcze ogierkiem-dwulatkiem. Potrafił się mocno zdenerwować na lonży, potrafił bryknąć, stanąc dęba podczas prowadzenia. Jaki byłby, gdyby ogierem pozostał - nie dowiemy się nigdy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Soniq
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mikołów
|
Wysłany: Śro 9:59, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Z kolei z drugiej strony ja zawsze twierdziłam, że ogiery najlepiej mają się w stadninach hodowlanych... jak byłam kiedyś w Prudniku na wakacjach to mogłam zaobserwować jak je tam wychowują. Te koniki jak są odsadzone od matki to zaraz trafiają na drugi koniec ośrodka gdzie jest stajnia - biegalnia a za nią kilka hektarów łąk (po drugiej stronie ośrodka są inne stajnie i innne hektary łak dla klaczy ze źrebolami). Te ogiery wychodzą codziennie od rana do wieczora na dwór w całkiem sporej grupce i mogą się normalnie rozwijać skubiąc sobie trawę, bawiąc się między sobą itp.itd a jednoczxeśnie żaden z nich nie spotka na bliskość klaczy- bo one są po drugiej stronie ośrodka. Żyją sobie tam aż skończa około 2 lata , podejrzewam, że masztalerze którzy się nimi opiekują są odpowiedzialni za to, żeby miały jakiś tam kontakt z człowiekiem. Jak maja około 2 lata to dokonuje się ich poważniejszego przeglądu i typuje konie do zakładu treningowego i przygotowania do sportu. Inne się po prostu kastruje.
My nie mamy takich warunków. Ja nie mam. Nie mam 5 hektarów i 20 innych ogierów z którymi mój ogier mógłby sobie biegać. Nie mam kilkunastoletniego doświadczenia w odpowiedniej hodowli ani warunków do niej. Pewnie gdyby tak było może dawno, dawno temu Meteor urodziwszy by się ogierem- pozostałby nim. Ale podejrzewam, że byłby dzisiaj zupełnie innym koniem, przedewszystkim dlatego, ze przez dwa lata swojego życia conajmniej miałby całkowity kontakt z naturą i rówieśnikami od świtu do nocy- a nawet tego nie byłam w stanie mu zapewnić.
Ostatnio się mnie pytali, czy chcę zaźrebić Mire tym ogierem, co przyszedł do nas do stajni. Nie chcę. Oczywiście chciałabym jeszcze kiedyś jednego źrebaka- ale nie teraz, bo nie chcę powtarzać na tym źrebaku błędów jakie doprowadziły do takich a nie innych zachowań meteora. Przecież psychika konia kształtuje się od pierwszych dni jego życia. Nie mówię, że mogłabym uniknąć płochliwości, mozliwe, że to nie do uniknięcia- ale może kastracji ? I tak można gdybać. W każdym razie jak nie ma warunków- tolepiej konia nie męczyć ani się nie męczyć z nim. choć proces kastracji nie jest dla mnie żadnym dobrym zabiegiem- to napewno czymć co zapobiega wielu problemom (typu, że koń nie może być wypuszczany, że się denerwuje przy klaczach...).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 10:12, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Jeszcze kilka fotek sobie bezczelnie tu pozwolę zamieścić:
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Slonce
Bogini koreczków :)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:34, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
strasznie podoba mi się Fuks.
Już od momentu kiedy Tomek po raz pierwszy pokazał jego zdjęcia, wtedy źrebaka czyms mnie uwiódł. Sama nie wiem... po prostu sttrasznie mi się podoba! Taki rudy, koń w moim typie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|