Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wszystkie moje futra - wątek blogowy
Idź do strony 1, 2, 3 ... 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 3: ARKA NOEGO
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Sob 11:31, 19 Lis 2005    Temat postu: Wszystkie moje futra - wątek blogowy

No to ja zaczynam opisywać moje futra. Uprzedazam, ze będzie długo i rozwlekle, bo mogę o nich gadać bez końca.
Zachęcam też wszystkich do zakładania wątków-blogów o własnych zwierzakach i dopisywania doń newsów na bieżąco.

Miluś-Xsiąze Pan
[link widoczny dla zalogowanych]
Miluś był kociątkiem na ktorego czekałam niecierpliwie. Bardzo niecierpliwie. Urodził się w domu obok, jako jedno z trójki dzieci wiejskiej kocicy - był jedynym burasem w miocie, największym, najbardziej ruchliwym, prawie czarnym zaraz po urodzeniu. Kocica miała do dyspozycji cały pokój w wielkim starym domu a gniazdo - w starym dziecinnym łożeczku Wesoly
Nie umiałam się doczekać swojego pierwszego kota - po miesiącu od urodzenia był już u mnie, choć powinien jeszcze bawić się przy swojej kociej mamie. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałam, dziś jednak szczerze żałuję, ze nie podarowałam mu dłuższego dzieciństwa.
Już wtedy miał to charakterystyczne, poważne, wielkopańskie spojrzenie. Wyrastał na długonogiego chudzielca, proby utuczenia go nie dawały żadnego efektu - zjadał za 2 koty, ale ku mojej rozpaczy, ciagle wyglądał jakbyśmy go głodzili.
Dogadzaliśmy kociątku jak umieliśmy, tyle ze jeszcze nie bardzo wtedy wiedzieliśmy jak. Za najlepszą karmę uważaliśmy KK i Whiskas, za najlepszego weta - jedynego, ktorego znaliśmy. Wszystko było nowe - szczepienia, karmy, odrobaczanie, kastracja. Weterynarz wydał nam się sympatyczny, jednak - jak się poźniej okazało - koty to nie była jego najmocniejsza strona. Nadłamany kiełek usunął, pozostawiając korzeń. Na pytanie, dlaczego kociątko często potrząsa głową i czy wszystko w porządku z jego uszami odpowiedział, ze tak i ze mamy się nie przejmować - samo przejdzie. Uwierzyliśmy i Miluś blisko rok żył ze świerzbem usznym. O istnieniu roztoczy mieszkających w kocich uszach dowiedzieliśmy się dopiero od następnego weterynarza. Kastracja Milusia też nie była dla niego najprzyjemniejszym doświadczeniem - wykonana w siermięznych warunkach, kot oddany nie wybudzony, bez leków przeciwbólowych na następny dzień. Przeżyliśmy to jakoś z pomocą Pumci, ktora (sama włascicielka dwoch wspaniałych futer) w dniu kastracji wspierała nas radą i pociechą, wisząc chyba z godzinę na telefonie.
Dziś wiem, ze można to było to wszystko zrobić w bardziej profesjonalny sposob, tak samo jak usuwanie ropnia bez znieczulenia...
Efektem doświadczeń z weterynarzami jest u Milusia wielki uraz do lecznic i ludzi w białych fartuchach, a u mnie - zasada ograniczonego zaufania do lekarzy.
A nie był to, niestety, koniec Milusiowych z weterynarią doświadczeń...

(c.d.n.)


Ostatnio zmieniony przez nongie dnia Śro 23:52, 06 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Nie 21:11, 20 Lis 2005    Temat postu:

Milus piekny. Czekam na dalszą część opowieści o futrzakach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Wto 17:19, 22 Lis 2005    Temat postu:

Przyszla pierwsza wiosna w życiu Milusia. Zaczeliśmy go wypuszczać do ogródka - najpierw pod dyskretnym nadzorem, a potem juz na każde żądanie. Nie widzieliśmy w tym nic złego, ot - normalne życie wiejskiego kota. Ciocia mowila, ze się za bardzo nad nim trzęsę i że koty to zaradne stworzenia. Poznaliśmy dwie wielkie zalety wypuszczania: spokojny wyluzowany zwierz w domu (koniec ze spadającymi doniczkami, nocnym drapaniem foteli, spadajacymi z połek bibelotami itd) no i odpada kłopot ze sprzątaniem kuwety.
Wady wypuszczania poznaliśmy nieco poźniej...
Pamietam, jaka byłam zaskoczona, kiedy Puma z Tomkiem po przeprowadzce do Sączowa postanowili, ze ich koty będą żyły wyłącznie w domu. No ale u nich szosa prawie za oknem...
Milutek pokochał świat zewnętrzny, polowania, wylegiwanie się w trawie, przychodził własciwie tylko zjeść i czasem się wyspać. W lecie nie wracał na noc. Nawiązał kontakty z kotami z sąsiedztwa o ile można to nazwać kontaktami: rok starszy od Milusia, niekastrowany kocur "Leśnik" nie przepuszczał żadnej okazji zeby mu spuścić manto i robił to na naszym własnym podwórku! Niejeden raz ratowaliśmy Milutka z opresji, życząc Leśnikowi zeby go pokarało (i chyba wykrakaliśmy, bo od zeszłego roku słuch po nim zaginął Smutny).
Pamiętam jak raz Leśnik zagonił Milusia na czubek dachu, sam siadł na ławeczce obok komina... i tak do rana siedział. Pewnie napawał się zwycięstwem... a nam się serce kroiło, że nasze kochanie takie gnębione...
Wtedy zaczeliśmy mysleć o drugim kocie. Mial być wielki i silny, zeby bronił naszego Milusia i terytorium. Podobały nam się olbrzymie rasowe Maine Coon.

c.d.n.


Ostatnio zmieniony przez nongie dnia Czw 8:18, 18 Sty 2007, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Wto 19:33, 22 Lis 2005    Temat postu:

Paskuda jesteś przerywając w najciekawszym miejscu. Kiedy nastepna część. Chyba nie za tydzień.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dakron



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 20:39, 22 Lis 2005    Temat postu:

pisz pisz mi sie też podoba , czytam na głos mojej Torpedzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Śro 0:00, 23 Lis 2005    Temat postu:

Poźną wiosną konczyliśmy trwający od kilku lat remont poddasza.
Wtedy po raz pierwszy odczuliśmy na własnej skórze, czym może się skończyć wypuszczanie kota.
Kiedy przyjechała cieżarówka z kuchennymi meblami, siedziałam jeszcze w pracy. Mąż z kierowcą zajeli się wyładunkiem - nikt nie zwracał uwagi na kota bawiącego się w ogródku. Kiedy wrociłam z roboty i nie zastałam go pod drzwiami - nawet niespecjalnie się przejełam, pewnie siedzi gdzies w krzakach, jak zgłodnieje to przyjdzie. Ale nie przyszedł.
Tomek poszedł na nockę a ja czekałam. Co chwilę wychodziłam na balkon, kiciałam, wołałam. Nigdy tak bardzo się nie spoźniał. Koło połnocy wyszłam z domu i sprawdziłam wszystkie krzaki. Nic.
Rano z nadzieją pobiegłam do balkonowych drzwi. Nic. Tylko w głowie kłębiły się domysły, co takiego mogło się zdarzyć - przecież nie samochód, bo po naszej drodze jeżdzą wolno i rzadko, pozatym byłyby zwłoki. Gdyby jakis pies go poszarpał, to odpowiedziałby przecież na kicianie, moze ukradli?
Nagle do głowy przyszła mi jeszcze jedna myśl... ta ciężarówka. Miluś jest przecież strasznie ciekawski i wszedzie musi wejść... wygrzebałam z portfela numer kierowcy, Tomek wykręcił numer i zapytal, czy nie widział burego kota.
-Tak!- odpowiedział radośnie pan kierowca - kiedy otwarlem pakę, śmigneło mi coś burego i uciekło. Gdzie to było? Ach, w Kędzierzynie, na ul. Miarki, obok torów....
Uśmiechy zamarły na naszych twarzach. Kędzierzyn - to 10 km od Bierawy. Jak on wroci, jak nas znajdzie? Oczyma wyobraźni widziałam głodnego, przestraszonego kota ściganego przez psy, kopanego przez ludzi, gnijącego gdzieś żywcem w piwnicy albo rozjechanego przez samochody. Pojechaliśmy tam natychmiast. Kicialiśmy, pytaliśmy przechodniów - nikt nic nie widział. Po godzinie daliśmy za wygraną - ja musiałam iść do pracy, Tomek odespać nockę... sytuacja wydawała się beznadziejna.
(c.d.n.)


Ostatnio zmieniony przez nongie dnia Czw 8:19, 18 Sty 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:23, 23 Lis 2005    Temat postu:

Powinnaś pisać kryminały, tak dozujesz napięcie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Śro 1:13, 23 Lis 2005    Temat postu:

W pracy jeszcze uprosiłam Mamę, zeby poszła tam na spacer i pokiciała.
Kiciała 2 godziny - bez rezultatu.
Następnego dnia Tomek znowu kiciał - z wiadomym skutkiem. Ja chodziłam tam przed pracą i po, a na balkon ciągle patrzyłam z nadzieją. Było nam w domu potwornie pusto. Rozpamiętywaliśmy po 100 razy co można było zrobić, zeby tego uniknąć, zastanawialiśmy czy to możliwe, zeby wrocił do domu...
Bolało.

Tak mineło koszmarne 4 dni.
Piątego dnia o 5.00 nad ranem obudził mnie triumfalny ryk męża "Nonia, zobacz co przyniosłem". Połprzytomna wyturlałam się z łożka i ujrzałam na schodach.... Xsięcia Pana wylizującego z obojętną miną łapę. Złapałam go i wyściskałam za wszystkie czasy. Minę miał zniesmaczoną tymi poufałościami, ale łaskawie wytrzymał. Potem poszedł do miski i spojrzał wyczekująco.
Kot jadł a Tomek opowiadał, jak to po pracy poszedł znowu kiciać. I nagle z krzaków rozległo się radosne "miau" i bure wypadło z uniesionym na sztorc ogonkiem. Działo się to wszystko niemal w tym samym miejscu, w ktorym 5 dni wcześniej Miluś opuścił ciężarówkę.
On tam czekał całe 5 dni...

(c.d.n.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:28, 23 Lis 2005    Temat postu:

nongie napisał:
Wady wypuszczania poznaliśmy nieco poźniej...
Pamietam, jaka byłam zaskoczona, kiedy Puma z Tomkiem po przeprowadzce do Sączowa postanowili, ze ich koty będą żyły wyłącznie w domu. No ale u nich szosa prawie za oknem...


Jakieś tam rozwiazanie tego dymelatu: wypuszczać / nie wypuszczać kociambra z domu - tzw. outback barneys:

[link widoczny dla zalogowanych]

Albo ewentualnie taka kociarnia:


(Fota znaleziona w necie)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Śro 22:19, 23 Lis 2005    Temat postu:

Mniej więcej w tym samym czasie odkryłam internetowe forum "Miau".
Dowiedziałam się tam mnostwa nowych rzeczy, wiele mitów padło pod jego wpływem (pojawiło się też kilka nowych fobii) poznałam wielu fajnych ludzi (m.in. obecną tu Iburg). Ludzie z "Miau" są bardzo wrażliwi na krzywdę (nie tylko kocią), ciągle zbierają z ulic jakies stworzenia, poświęcają swoj czas i pieniądze na ich leczenie, organizują akcje adopcyjne i wyciągają zwierzęta z sytuacji - zdawałoby się - beznadziejnych. Ludzie jak to ludzie - między sobą czasem się cieli, ale gdy chodziło o zwierzęta - nigdzie nie spotkałam tylu wielkich, wrażliwych serc.
Oglądając codziennie ogromne ilości wątków adopcyjnych raz na zawsze porzuciłam myśl o rasowym kocie. Bo jak tu wywalać kasę na arystokratyczne futro, kiedy po ulicach błąka się tyle niechcianych?
Kwestią w ktorej nie zgadzałam się z większością uczestników forum było wypuszczanie kota samopas. Na "Miau" takie podejście jest uważane za skrajnie nieodpowiedzialne - koty mogą opuszczać mieszkanie wyłacznie na smyczy, a okna i balkony mają być zabezpieczone siatkami.
Tymczasem moj gagatek spacerował sobie po dachu i wchodził przez okno kiedy mu się podobało....

Chcąc się przekonać, ile na forum jest osób takich jak ja - założyłam wątek "Klub Kotów Wychodzących". Zgłosiło się kilku odważnych, napisali co myślą i stało się... KKW niczym atakowana twierdza, nie schodził przez wiele dni z czołowki forum. Wytoczono wielkie armaty, zapalono stosy.
No bo jak tu spokojnie przejść obok takich sielankowych widoczków kotków w kwiatkach, kiedy kot wychodzący = kot rozjechany/zakatowany/rozszarpany.
Mimo, ze administracja "Miau" zachowywała się wzorowo (pozostała bezstronna), to wielu forumowiczów dało nam wyraźnie odczuć, ze KKW nie jest tam mile widziany. Wiec przeprowadziliśmy się z Klubem na rozkręcające się własnie forum "Republika"....

Miluś dorastał

(foto: Ewik)

...a my (ku rozpaczy rodziny) zaczeliśmy planować dokocenie....


Ostatnio zmieniony przez nongie dnia Nie 15:07, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dakron



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 22:44, 23 Lis 2005    Temat postu:

Moje koty zawsze wychodziły na ogródek , ale ich długość życia była zmienna
Torpedę mam 11lat , od 1,5 roku mieszkamy na 3 pietrze ale a balkonem , czy cierpi ? nie wiem , wydaje sie zadowolona
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Śro 22:52, 23 Lis 2005    Temat postu:

Ja mysle, ze koty powyzej 10 lat nie mają już wielkiej potrzeby wychodzenia. Lala przesypia 3/4 doby na fotelu i całe lato przesiedziała na balkonie. Nigdy nie zeszła do ogródka, choć mogła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
guli
Gość





PostWysłany: Śro 23:21, 23 Lis 2005    Temat postu:

Mnie strasznie nie podoba sie trzymanie zwierząt w klatkach.
Bo każda klatka, czy to 10 m, czy 50 m pozostaje klatką.
Sprawa wpływu słońca , świeżego powietrza nie tylko za zdrowie fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne jest tak samo ważna jak u człowieka.
Widzę po mojej kotce, która sama przestała wychodzic ze względu na psy - jak jej brakowało tego wyjścia, jedzenia trawy, czy wylegiwania się w słoncu.
Pod koniec lata zaczęła w końcu wyskakiwac z okna na ogród.
Przewaznie pilnowałam patrząc, ale z miarę upływu czasu zostawała na dworzu coraz dłużej.
Jak bardzo jej musiało brakowac tych wyjśc, skoro robi to mimo strachu. :-k
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:09, 24 Lis 2005    Temat postu:

nongie napisał:
Mimo, ze administracja "Miau" zachowywała się wzorowo (pozostała bezstronna), to wielu forumowiczów dało nam wyraźnie odczuć, ze KKW nie jest tam mile widziany.


Szok. Heh, to na pewno dylemat. Sama jakbym miała kociambra bałabym się go wypuszczać, ale z drugiej strony trzymać na siłę kota w domu? Kota, stworzenie tak niezależne i wymagające przestrzeni?? Hmmm... Chociaż jak mawia moja wet - jak kot od małego nie wychodzi, to nie ma za czym tęsknić...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Czw 7:46, 24 Lis 2005    Temat postu:

Gdyby ktoś chciał sobie poczytać jakie padały argumenty za i przeciw - podaję linka do [link widoczny dla zalogowanych] na "Miau"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 3: ARKA NOEGO Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 15, 16, 17  Następny
Strona 1 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin