Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

K O C I A R Z E
Idź do strony 1, 2, 3 ... 73, 74, 75  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 3: ARKA NOEGO
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Pią 15:22, 18 Lis 2005    Temat postu: K O C I A R Z E

Zgłaszam akces z trzema futrami na pokładzie.
Opisy niebawem Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:47, 18 Lis 2005    Temat postu:

Na dobry początek takie fotki- dostałam w mailu:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Pią 20:06, 18 Lis 2005    Temat postu:

To ja zgłaszam sie z jedna panienka i dwoma chłopcami. Gdyby dodać jeszcze jedno wyrośnięte, to byłby jeszcze jeden chłopczyk, ale on to ni to pies ni to kot.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kachna



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 20:24, 18 Lis 2005    Temat postu:

Tak tak ... kotki są śliczne.
Widac to na tej fotce:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dakron



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 3:01, 19 Lis 2005    Temat postu:

To ja melduję się z jedenastoletnią Torpedą , która właśnie łazi mi po laptopie
Uwielbia znęcać się nad swoimi myszkami i objadać karton.
Zresztą każdy kociarz to wie
KOTY KOCHAJĄ KARTONY.





Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Sob 11:04, 19 Lis 2005    Temat postu:

To drugie zdjecie jest mocne - tak nie do konca ma się pewność, czy aby ta mysza na pewno sztuczna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
osm
Dobra konserwa nie jest zła :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2570
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 20:19, 19 Lis 2005    Temat postu:

No to ja sie melduje z dwoma kocurami w wieku mlodzienczym. Jeden zwie sie Rudi, a drugi Charlie. Rudi na sesję foto się pojawił, a Charlie wolał ganiać kaczki u sąsiadów.






Za jakość zdjęć przepraszam - pogoda ogolnie do bani.

Acha - mam jeszcze psa - hovawarta o imieniu Vasco
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Sob 21:09, 19 Lis 2005    Temat postu:

Osm, robisz doskonałe zdjecia. Licze na więcej Wesoly
Czy hovawart to rasa? Nigdy o takiej nie słyszałam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
guli
Gość





PostWysłany: Sob 21:11, 19 Lis 2005    Temat postu:

A mnie gdzieś się podziały zdjęcia prawdziwego polowania mojej Myszy /kotki/
Ale takiego zółtka to bardzo chciałabym- moze dałoby się przesłac jednego w paczce.
Może nawet uchowałby się przed Fuką.
Strasznie lubię ten koci kolor..
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kocia
uwielbiam prostotę...


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:11, 19 Lis 2005    Temat postu:

O kurcze, masz hovawarta??? Nie wiedziałam, że w Polsce są przedstawiciele tej pięknej rasy !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
osm
Dobra konserwa nie jest zła :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2570
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 21:15, 19 Lis 2005    Temat postu:

kocia napisał:
O kurcze, masz hovawarta??? Nie wiedziałam, że w Polsce są przedstawiciele tej pięknej rasy !


Są są.
Moj jest nawet wpisany do ksiegi reproduktorow, byl championem mlodziezy, ale teraz zajal sie tym, do czego zostal stworzony - pilnuje domu i stal sie strasznym wiesniakiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
osm
Dobra konserwa nie jest zła :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2570
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 21:23, 19 Lis 2005    Temat postu:

nongie napisał:
Osm, robisz doskonałe zdjecia. Licze na więcej Wesoly
Czy hovawart to rasa? Nigdy o takiej nie słyszałam


Dziękuję. Postaram się pstryknąć fotki Charliemu, jak tylko odkopię aparaty spod zwałów gruzu.

A o hovawartach dowiesz się więcej tutaj [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Sob 21:24, 19 Lis 2005    Temat postu:

No to czas założyć nowy wątek dla P S I A R Z Y w ktorym Osm wyjaśni, dlaczego nie zajął się tak dochodowym biznesem jak rozmnażanie tej rzadkiej rasy i co robi pies kiedy zostanie wieśniakiem Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Nie 12:17, 20 Lis 2005    Temat postu:

Osm masz przepieknego rudzielca. O takim zawsze marzyłam. Niestety 3 futra i żadne nie jest rude.
Hovawart jest pekny. Ja bardzo chciałam miec ale podpalanego. Mam gordona na pierwszy rzut oka dla nie znających sie może byc podobny. I może dlatego chciałam podpalanego. Mam znajomego który ma piekna sukę wystawowa sprowadzona z Czech jest podpalana.
Byłam tak bardzo zainteresowana ta raso że wszystkiego juz sie o niej dowiedziałam. Naprawde wspaniałe psy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:35, 23 Lis 2005    Temat postu:

Spóźniona ale się melduję
Historia Foxa jest burzliwa, jest w niej wiele smutnych chwil ale również i cudnych, szczęśliwych. A wszystko zaczęło się tak...
Przeprowadziłam się do Poznania. To było w 1999 roku. Nigdy wcześniej nie miałam kota, zawsze w domu był pies. Ogólnie jestem miłośnikiem zwierząt, więc postanowiłam, że jak jestem na swoim, to również musi mi towarzyszyć jakiś zwierzak. Pomysł, żeby przygarnąć kota a nie psa wyniknął z powodu ilości czasu, jaki spędzałam poza domem. Mianowicie: gdzieś przeczytałam, że koty są samotnikami i w odróżnieniu od psów, częściej mogą przebywać same. Że gdy zakończą okres dzieciństwa, więcej czasu przesypiają, itd., itp. Dla mnie taki układ był niemal idealny, bo bardzo chciałam mieć do kogo wracać do domku (chciałam mieć jakieś zwierzątko) a jako że pracowałam, długo byłam poza domem. Postanowiłam, że wezmę kota. Od początku wiedziałam, że to musi być jakiś biedaczek, najlepiej taki co potrzebuje pomocy. Rasowe koty kupione za ciężkie pieniądze nie wchodziły w grę (poza tym i tak nie miałabym kaski Mruga ).
W poniedziałkowej GW znalazłam ogłoszenie. Jedno z wielu. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby akurat tam zadzwonić. Ale zadzwoniłam Mruga
Fox został znaleziony jako kilku miesięczne kocię w lesie koło osiedla domków jednorodzinnych. Był przywiązany do drzewa linką. Gdyby nie dziewczynka, która szła z psem na spacer, nie wiem czy nie umarłby z głodu albo wycieńczenia Smutny Pozostawiam sposób pozbycia się Foxa bez komentarza, ponieważ nie wypada przeklinać.
Gdy go zobaczyłam po raz pierwszy już był duży. Miał chyba 4-6 miesięcy. Do dzisiaj nie wiem. Był wycykany ale zainteresowany co się dzieje. Zabrałam go do domu i... dotarło do mnie, że ja nie wiem jak postępować z kotami ojoj
Patrząc dzisiaj, z perspektywy tych wspólnie spędzonych lat i tego jakim kotem Fox jest dzisiaj, wydaje mi się, że jakaś niewidzialna kocia łapa czuwała nad nami i poprowadziła nas ścieżką, którą przebyliśmy.
Fox krótko później został wykastrowany. Doczekał się tej decyzji po zalaniu mi skórzanej torby. Poczytałam w necie i dowiedziałam się, że może być jeszcze gorzej. Wiele się nie zastanawiając zabrałam go do cięcia. I tu znów szok posiadania po raz pierwszy kota. Kot pod narkozą ma otwarte oczy i wywalony język. Dla mnie totalny szok- byłam pewna, że mi kota zabili, co chwilę słuchałam czy serce mu bije. Bardzo źle przeszłam ten widok a Fox wycięcie jajek bardzo pozytywnie. Do dnia dzisiejszego nie ma z tego tytułu żadnych komplikacji, sikanie się skończyło a inne kocurzaste zachowania nie mają miejsca.
Przez pierwsze 4 lata mieszkaliśmy w kawalerce na IX piętrze. Fox biegał dużo, zwłaszcza po ścianach. Jego ulubionym zajęciem było wbieganie i zbieganie na antresolę, na której mieliśmy wyro. Matrix wypisz wymaluj.
Piękne to były dni, do czasu.
Mamy zwyczaj raz na jakiś czas wyjeżdżać w sobotę a wracać w niedzielę (do rodziców, do teściów). Fox nie ma z tym problemów. Znosi rozłąki dobrze a po powrocie jest strasznym miluskiem i to mi się podoba Mruga))
Ale któregoś weekendu jedno z okien otworzyło się podczas nocnej burzy (stare budownictwo, stare okna wrrr :evil: ) i nad ranem Fox pędzony instynktem łowcy skoczył na parapet za gołąbkiem. Niestety tak niefortunnie, że spadł z IX piętra Smutny BOGU dziękować, spadł na krzaki. Problem w tym, że nas nie było w domu i sąsiedzi nie wiedzieli czyj to kot.
Wracamy w niedzielę, kota nie ma, ja dostaję zawału. Latam z rykiem po osiedlu, modlę się, płaczę, wściekam, że nie dopilnowałam okien... To były okropne chwile i nikomu nie życzę takowych. Od razu zrobiliśmy ogłoszenie, rozwiesiłam je dookoła i rano dostałam sms-a od sąsiadki, że nasz kot był pod drzwiami do klatki i że sąsiedzi zadzwonili po ludzi ze schroniska i tam go zabrali. Ufff, kamień z serca. Są jeszcze dobrzy ludzie na świecie... Gdyby go nie zabrali, to nie wiem dokąd mógłby bidulek pójść. Dookoła tyle aut a on kociak domowy...
Pojechaliśmy do schroniska dopiero drugiego dnia z rańca, bo w poniedziałek nieczynne Smutny Błagałam, żeby mnie wpuścili w pon. ale gdzie tam. Nieczynne i już.
We wtorek weszłam do schroniska z klapkami na oczach. Normalnie nie mogę tam wchodzić, bo zalewam się łzami, gdy widzę tyle nieszczęścia. Ale tym razem nie widziałam nic poza moim kotem.
Fox siedział w szpitalu, w klatce. Miał silną depresję, patrzył w podłogę i się nie ruszał. Właśnie mieli go badać. Wyglądał bardzo źle, mimo braku zewnętrznych obrażeń. Był nienaturalnie wielki. Mąż go nie poznał. Ale moje serce od razu pofrunęło do Foxa. Wiedziałam, że to on.
Zabraliśmy go i w te pędy do lecznicy na Mieszka. Tam (ku naszej uciesze i zaskoczeniu) gdy usłyszeli co mu się stało od razu przystąpili do akcji. Zebrało się konsylium 4 lekarzy i wszyscy debatowali jak go ratować. Okazało się, że ma odmę, pękniętą miednicę i poprzesuwane narządy wewnętrzne. W skrócie, co by nie zanudzać: przez ponad tydzień leżał w szpitalu pod kroplówką. Deprecha się pogłębiała a my z mężem dostawaliśmy szału z niemocy. Walka o jego życie była straszna.
Gdy wydali nam kota do domu był jak flaki, przelewał się przez ręce, NIC NIE JADŁ, nie reagował na nic.
I się zaczęło. Powolutku, po malutku wracaliśmy go do życia. W nocy spałam jak młoda matka, wsłuchując się czy oddycha. Największy problem był z jedzeniem. Trzeba mu było smarować nos, żeby zlizywał z niego jedzenie, które w takich maleńkich ilościach było jego jedynym pokarmem. Do dzisiaj kręci mi się łza w oku...
Aleśmy kota odratowali.
Potem przez długi czas było dobrze. Zmieniliśmy lokum i Fox został powoli przystosowany do bycia kotem wychodzącym (mieszkamy w szeregowcu). Teraz do biegania ma 113 m2 a nie 32 i wydaje mi się, że ta zmiana mu służy.
Nauczył się wychodzić i wracać. Nie robi większych numerów, zawsze wraca na noc. Parę razy zdarzyło mu się wyprowadzić męża z równowagi (gdy o 12 w nocy ganiał po chaszczach za naszym ogródkiem w poszukiwaniu Foxa, któremu do domku spieszno nie było Mruga ) ale ogólnie wychodzi na parę chwil i wraca dość szybko.

Upadek z okna, o którym pisałam powyżej wydarzył się krótko przed planowanymi przez nas wakacjami. Ponieważ Fox był słabiutki nie mogłam wymyślić mu lepszego opiekuna niż moja Mamusia Wesoly
Fox został u rodziców, wraz z arsenałem tabletek, które mieli mu dawać. Tabletki były rygorystyczne, antybiotyki, podawane o konkretnych porach.
Problem polegał na tym, że Fox nie chciał jeść. Nie chciał JEGO jedzenia a co dopiero tabletek!!! No i Mamusia wymyśliła, że będzie mu smażyła kotleciki i tam wpychała tabletki. To skutkowało Mruga
Część tabletek Rodzice przemycili w szynce, część w indyczku. Wszystko fajnie, tylko kot tak się rozbestwił, że musielibyśmy wydawać na niego więcej niż na nas samych. No ale tabletki zjadł jak należy i u Rodziców ostatecznie doszedł do siebie.
Na tyle doszedł, że byliśmy w szoku pierwszego dnia po powrocie z wakacji.
Rano siedzimy przy stole w pokoju. Śniadanie. Ojciec jeszcze w kuchni, przygotowuje nam jedzonko. Nagle widzimy jak z kuchni w trybie pilnym leci Fox. Mordę przykrytą ma falującym płatem różowej szynki. Na naszych twarzach maluje się zdziwienie ale widząc o praktykach "lekarskich" Mamy nic nie mówimy.
Ale Fox jest jakiś skulony, jakby wystraszony. I podpada nam jego zachowanie, więc mąż mówi do Ojca: aleście rozpieścili nam kota. Czy teraz co rano dostaje taki płat szynki? Na co Ojciec wbiega z oczami jak pinpongi i krzyczy: ale nie! wow Ja mu tego nie! Nie dałem mu!!! On sam se wziął!!!! wow
Na co my w śmiech. I tak "biedny" kicia wyprowadził sobie szyneczkę z kuchni.

Inna podobna historia była już u nas w domu.
Mąż wstawał kiedyś wcześniej i robił mi śniadanie ( 8) ). Potem wyjeżdżał do pracy a śniadanie zostawiał na stole.
Jako, że nie jestem rodowitą Poznanianką, nie posiadam takiej "oszczędnej żyłki" jak mój mąż. Ale do rzeczy: schodzę na śniadanie i na stole widzę dwie kromki chleba z... masłem!!! Tak sobie pomyślałam, że mąż mógł chociaż dżem położyć. Nie, taki oszczędny, że teraz z masłem jemy!!! :evil: Wkurzyłam się i będąc już w pracy zadzwoniłam do niego i mu nagadałam. A on bidulek mówi, że na chlebku leżała wędlinka tylko pewnie nóżek dostała i... wyniósł ją MÓJ kot. Bo jak coś się dzieje, to jest MÓJ kot, wiecie? Mruga
A tu parę fotek Foxińskiego:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 3: ARKA NOEGO Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 73, 74, 75  Następny
Strona 1 z 75

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin