Stajenka

ten_veroniq

To jest Carina

Klacz znajduje się w okolicach Koszalina. Ma pełne pochodzenie (wnuczka ardeńskiego Chocimia) i paszport.

Dawała źrebaki, jednak w tym sezonie jałowiła. To pierwszy powód sprzedaży.
Chodzi w zaprzęgu, przy maszynach rolniczych (orze, redli itd.), ale nie chce ciągnąć wozu. To powód drugi.
Powód trzeci? Nawracająca kulawizna niewiadomego pochodzenia. Właściciel nie zamierza tego diagnozować.

Handlarze już byli, oglądali, ale nie dogadali się z właścicielem co do ceny. Chce za nią około 4.000. To uczciwa cena rynkowa za matkę z pełnym papierem. Klacz jest wielka, typ budowy ardena. Podobno bardzo spokojna, łagodna, ufna w stosunku do ludzi.

"Do ogródka" raczej nikt jej nie kupi, ale może na źrebaki (hodowla koni rzeźnych odpada!!!!!), a może do bryczki? Jeśli ciągnie maszyny rolnicze, a wozu nie chce, to prawdopodobnie ma to podłoże lękowe i jeśli ktoś umie pracować z koniem zaprzęgowym, to i do bryczki ją przekona. Kulawizna jest lekka, ale bezwzględnie wymaga diagnostyki.

____________________________

O Carinie pisałam już kilka tygodni temu. Próbowałam znaleźć prywatnego nabywcę dla klaczy. Bo mi jej szkoda. Po prostu szkoda. W końcu właściciel stracił cierpliwość. Dał czas do 15 listopada.

Ludzie są wrażliwi na los koni szlachetnych, bezbronnych źrebiąt, spracowanych rekreantów. Gdy napomykam o Carinie, słyszę "przecież to i tak koń na mięso". Słyszę to od tzw. koniarzy. Dla mnie żywe zwierzę to nie mięso. To żywe zwierzę. To - w tym przypadku - Carina.

Dostanie szansę?

ten_veroniq

Nie chcę, żeby Carina była... mięsem. Mamy 800 zł. Nie wiem, czy ona wciąż jest? Mogę zaliczkować, ale...

Zmienimy przeznaczenie???