|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
janetka
Tyż blondynka :P
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik :)
|
Wysłany: Czw 18:37, 13 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
widze, ze temat jak najbardziej dla mnie
Moze Iandula sie wypowie na temat moich oststnich zagalopowan.
Jestem poczatkujacym jezdzcem ( i chyba nigdy poza "poczatkujacy" etap nie wyjde).
Jak wiecie miałam bardzo duza przerwe i w dodatku boje sie galopu bo mam wizje ze zaraz spadne z konia
Mój problem z zagolopowaniem wynika własnie z tego strachu, oraz oczywiscie z małych moich umiejetnosci.
Ostatnio na jezdzie zostałam bardzo zmobilizowana kilka razy do galopu.
Uwazam, ze zagalopowanie z kłusa cwiczebnego jest jak na razie dla mnie trudne, ale bardzo pouczajace.
gdyby jeszcze mi te moje nogi tak nie uciekały do tylu w galopie to byłoby miodzio
dzieki za temat
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:20, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Janetko, ja mam odwrotny problem- mnie nogi w galopie lecą do przodu Jakby nas połączyć, to może by było dobrze
Dla mnie zagalopowanie z ćwiczebnego też było mordęgą (czasami nadal jest- zależy od konia) i pamiętam, że instruktorzy właśnie dlatego aplikowali mi jazdę w ćwiczebnym bez strzemion i zagalopowywanie bez strzemion. Wydaje mi się, że to trochę pomaga.
Po dzisiejszej zaś, porannej jeździe, mam kolejny temat do rozważań- ręka przy zagalopowaniu. Co sądzicie na temat ręki i jej zachowania u początkujących jeźdźców? Ręka powinna dzierżyć wodze, czy lepiej, żeby pierwsze zagalopowania były na rzuconej wodzy? I czy tak w ogóle się da? Mam wrażenie, że konie będą się w ten sposób rozpędzały do kosmicznych prędkości w kłusie a nie zagalopują...
No i z drugiej strony- jak zabierzemy wodze, to kiedy i jak delikwent ma się nauczyć jazdy z nimi?
Co więcej, jak sobie przypominam- na początku za nic nie chciałam oddać wodzy Byłam do nich potwornie przywiązana- a właściwie panicznie się bałam jeździć bez tzw. "kierownicy"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
frednota
Dołączył: 15 Maj 2007
Posty: 1259
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Żory
|
Wysłany: Czw 17:34, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Na kłus na rzuconej wodzy to ja się już odważyłam, ale na galop to jeszcze długo nie, bezpieczniej się czuję wiedząc, że mam możliwość zrobienia czegokolwiek, a w przypadku jazdy na luźnej wodzy jestem pewna, że próba złapania ich w chwili gdy konik poszedłby inaczej niż to przewidziane mogłaby się skończyć źle - przynajmniej w moim wypadku.
Jeśli chodzi o zagalopowania, to na pewno łatwiej ze stępa, ale chyba nie o to w tym chodzi żeby było łatwiej, tylko żeby było dobrze i tu się pochwalę, że wychodzi mi to coraz lepiej, mam tylko nadzieję, że po kolejnym upadku, nie będę musiała znowu zaczynać od nowa.
To jeszcze dodam - galop bez strzemion? nie - ja muszę mieć oparcie, bezpieczniej się czuję, jak to się zmieni to dam znać
Ostatnio zmieniony przez frednota dnia Czw 17:37, 27 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:51, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Ja też bardzo długo nie mogłam się zdecydować na galop na rzuconej wodzy. Właściwie to do momentu, w którym nie zaczęłam jeździć na Beginie, któremu bardzo ufałam. A i tak to było tylko na ujeżdżalni, ogrodzonym terenie.
Dziś, gdybyś mi powiedziała, że mam na Astrid pojechać na rzuconej wodzy galopem, to też tylko na ujeżdżalni. W terenie nie ma mowy- czuję, że od razu bym się spięła i nakręciła tym kobyłę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Slonce
Bogini koreczków :)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:38, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Jej a ja mam wręcz przeciwnie dziewczyny. Jeśli teren to zawsze na długiej wodzy, bez różnicy czy jest to stęp, kłus czy galop. Mi konie zawsze ładnie odpowiadają zwolnieniem na lekkie zebranie wodzy, przeciwnie gdy jadę na kontakcie - wtedy mam wrażenie, że koń rozpędza się na złość mi i zaczyna się walka "kto silniejszy"...
Na placu jeśli zdarza mi się jeździć to też już często na długiej wodzy. Mam już w tej chwili pewne braki kondycyjne, które skutkują usztywnieniem, między innymi właśnie rąk. Dłuższa wodza to taki mój sposób na zabezpieczenie konia przez ewentualnymi nieprzyjemnościami...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:53, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Słońce, a zdajesz sobie sprawę z faktu, że jazda nie na kontakcie też nie jest przyjemna dla konia?
Ja kiedyś broniłam konia przed moimi sztywnymi grabiami rzuceniem wodzy, aż do momentu kiedy wyjaśniono mi dlaczego tak się nie powinno jeździć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Slonce
Bogini koreczków :)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:02, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
martik napisał: | Słońce, a zdajesz sobie sprawę z faktu, że jazda nie na kontakcie też nie jest przyjemna dla konia?
Ja kiedyś broniłam konia przed moimi sztywnymi grabiami rzuceniem wodzy, aż do momentu kiedy wyjaśniono mi dlaczego tak się nie powinno jeździć... |
W takim razie chętnie przeczytam uzasadnienie. Póki co uważam, że konie nie odczuwają dyskomfortu z powodu moich długich wodzy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Slonce
Bogini koreczków :)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:40, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
pumcia napisał: | Osobom ktore lubuja sie w jezdzie na luznej wodzy od razu powiem ze to wcale nie jest lepsze dla konia! Bo kiedys te wodze zebrac trzeba a wtedy sie okazuje ze kon albo nam sie powiesil na wedzidle albo my mu zaserwowalismy plombe w zeby i tym samym bol i ze sterownosci nici. Oczywiscie to nie oznacza ze trzeba jezdzic zawsze na kontakcie jasne ze nie - odpoczywac tez trzeba |
Pozwoliłam sobie przytoczyć wypowiedź Pumci, do której jak sądzę mnie odsyłałaś
Każda skrajność jest niedobra. 50 kg na łapie i siłowanie się z koniem może być tak samo nieprzyjemne jak delikatny kontakt, który co chwilę jest przerywany. Lechita w tamtym wątku zauważył bardzo ważną rzecz, najważniejsza jest elastyczność, to ona zapewnia nam prawidłowy kontakt z wierzchowcem, a koniowi komfort.
I teraz apropos długich wodzy. Nie zakładałabym z góry, że nie można zebrać wodzy, nie serwując przy tym koniowi uderzenia w zęby. Każdy kto ma dość wyczucia w ręku będzie potrafił zebrać wodze tak żeby oszczędzić końskie zęby i przy tym zrobić to tak żeby koń nie miał okazji powiesić się na wędzidle (o czy też wspominała Pumcia).
Teraz mogę powiedzieć ok, długa wodza może być przyczyną nieprzyjemnych doznań dla konia, ale uważam też, że wcale nie musi. Po to ćwiczymy tyle godzin na maneżu żeby wypracować sobie, wyczucie jeździeckie, delikatną i elastyczną rękę, zrównoważony dosiad, które później mogą nam się przydać, między innymi właśnie do delikatnego powodowania koniem na długich wodzach. Jeśli potrafisz jeździć na elastycznym kontakcie, mocniejszym czy delikatniejszym, to myślę, że tak samo będziesz mogła jeździć na długiej wodzy.
Nie mówię to u przypadku gdy jeżdżąc na długiej wodzy łapiesz na niej równowagę, ciało się chwieje a ręce żyją własnym życiem, bo wtedy to faktycznie może być dla konia abstrakcja, która spowoduje wieszanie się na wędzidle prze próbie wejścia na kontakt lub inne problemy pochodne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Boubi
Melka i rżysko jest ponad wszystko ;)
Dołączył: 24 Maj 2007
Posty: 4504
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Raciborz-Lozanna
|
Wysłany: Czw 21:44, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Pamietam z dawnych czasow, kiedy to jeszcze moja Mama dawala mi rady co do debiutow w siodle, ze wodze nazywala "piata noga konia". Bog mi swiadkiem, ze wiele razy to stwierdzenie sie sprawdzilo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
janetka
Tyż blondynka :P
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik :)
|
Wysłany: Czw 21:58, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
martik napisał: | Janetko, ja mam odwrotny problem- mnie nogi w galopie lecą do przodu Jakby nas połączyć, to może by było dobrze
Dla mnie zagalopowanie z ćwiczebnego też było mordęgą (czasami nadal jest- zależy od konia) i pamiętam, że instruktorzy właśnie dlatego aplikowali mi jazdę w ćwiczebnym bez strzemion i zagalopowywanie bez strzemion. Wydaje mi się, że to trochę pomaga.
Po dzisiejszej zaś, porannej jeździe, mam kolejny temat do rozważań- ręka przy zagalopowaniu. Co sądzicie na temat ręki i jej zachowania u początkujących jeźdźców? Ręka powinna dzierżyć wodze, czy lepiej, żeby pierwsze zagalopowania były na rzuconej wodzy? I czy tak w ogóle się da? Mam wrażenie, że konie będą się w ten sposób rozpędzały do kosmicznych prędkości w kłusie a nie zagalopują...
No i z drugiej strony- jak zabierzemy wodze, to kiedy i jak delikwent ma się nauczyć jazdy z nimi?
Co więcej, jak sobie przypominam- na początku za nic nie chciałam oddać wodzy Byłam do nich potwornie przywiązana- a właściwie panicznie się bałam jeździć bez tzw. "kierownicy" |
z naszego połaczenia wyszedłby jeździec idealny
a co do wodzy - nie jestem w stanie wyobrazic sobie zagalopowania na rzuconej wodzy. Tylko dzieki skróconym wodzom czuje sie jako tako bezpiecznie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nongie
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: woj.opolskie
|
Wysłany: Czw 22:01, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Ja mysle ze o zależy od konia. Są takie ktore nie zagalopują na rzuconej i takie ktorym łatwiej zrobić to samodzielnie. Te drugie sa chyba cześciej wykorzystywane do nauki galopu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Slonce
Bogini koreczków :)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:52, 27 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
nongie napisał: | Ja mysle ze o zależy od konia. Są takie ktore nie zagalopują na rzuconej i takie ktorym łatwiej zrobić to samodzielnie. Te drugie sa chyba cześciej wykorzystywane do nauki galopu. |
Praktycznie każdy koń który galopuje na komendę głosową na lonży, jest w stanie to samo zrobić pod jeźdźcem nawet na rzuconej wodzy. I faktycznie, super się takie koniska sprawdzają przy nauce galopu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Przecław
Ogólnie wole ciemne konie ;)
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1461
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pią 10:21, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Wszystko zależy od tego, jak koń reaguje na rękę. Jeśli był szarpany, to na każde zebranie wodzy będzie reagował przyspieszeniem tempa. A każdym oddaniem wodzy, uspokojeniem się i zwolnieniem Także, nie każde nabranie wodzy będzie skutkowało spowolnieniem konia
Boubi napisał: | Pamietam z dawnych czasow, kiedy to jeszcze moja Mama dawala mi rady co do debiutow w siodle, ze wodze nazywala "piata noga konia". Bog mi swiadkiem, ze wiele razy to stwierdzenie sie sprawdzilo |
Szczególnie to widać w skokach, jak się "wyjdzie" przed konia i za szybko odda wodze Skok z "piątej nogi" murowany
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
grrrrrrr
Wszędobylski 'wykłócacz znikający'
Dołączył: 01 Wrz 2007
Posty: 1617
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kiedyś może znów Nostrzykowo.. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:36, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
gdy czytałam ten wątek to zastanawiałam się o jakich początkujących jest tu mowa i też troszke nie rozumiem dlaczego nauka galopu jest w takim szybkim tempie?? skoro jeździec jeszcze nie umie wysiedzieć w kłusie ćwiczebnym to po co to wszystko??
wiekiem może nie imponuje, ale do początkujących chyba nie należe
moje początki łatwe nie były...
na początku nie miałam jednej ani dwóch jazd na lonży i heja do zastępu tylko to było nawet i więcej jazd na lonży, gdy instruktorka uświadomiła mi czym tak naprawde jest jazda konna, ile w tym wysiłku i poświęcenia dopiero wtedy spytała "czy na 100% jesteś pewna czy chcesz się dalej uczyć jeździsz, czy myślisz że dasz rade?" odpowiedziałam, ze tak... dopiero potem była nauka czyszczenia siodłania i jazda w zastępie... gdy już nauczyłam się "kierować" jako tako koniem Pani instruktor pozwoliła mi jeździć "samej" nie mogłam jeździć na jednym i tym samym koniu - z 13-18 koni rekreacyjnych (ilość koni zmieniała się w związku z tym że niektóre klacze brano na hodowle) jeździłam góra 2 razy na jednym z nich w ciągu miesiąca.. Mijały tygodnie.. z wywiniętym jęzorem patrzyłam na jeźdźców, którzy już galopowali, skakali... spytałam kobiety czy też moge.. usłyszałam tylko, że powie mi kiedy będe już gotowa na galop.. i tak minęło pół roku! opanowałam kłus ćwiczebny, półsiad, ustabilizowała mi się ręka, nie łapałam już w ogóle równowagi na wodzach, drązki przejeżdżałam perfect - i dopiero wtedy instruktorka powiedziała że moge już galopować... co to jest półparada wiedziałam, ponieważ kobieta mówiła to na każdej jeździe na której byłam... i zagalopowanie poszło mi o wiele łatwiej, nie musiałam w to wkładać wysiłku, ani irytować się jak niektórzy
teraz galopuje się już niekiedy na drugiej jeździe w życiu nie opanowawszy podstaw... a chyba nie o to chodzi? czy to ma w ogóle sens? żeby jechać w teren też trzeba umieć się "trzymać na koniu" - bo co będzie jak koń się spłoszy? - to chyba kłus ćwiczebny uczy "trzymania tyłka w siodle" i gdy koń sie płoszy to chyba się "w nim siedzi" a nie anglezuje... (??) ja jedynie dziękuje mojej instruktorce, że nie pozwoliła mi galopować zbyt wcześnie...
Ostatnio zmieniony przez grrrrrrr dnia Pią 11:40, 28 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|