Stajenka

nongie

To pewnie taki typ jak gumowa piłeczka Rembrandt? Wesoly

Jak on trafił do p. Zanety? Bo sądząc po rodowodzie - z daleka przyjechal?

KAJKO

Wlaścicielka Romea jest amrykanka, ktora ma polskiego pochodenia męża. ROMEO na poczatku swijej kriery mieszkał nad morzem. Jak trafił w ręce Mischell nie wiem ale dowiem sie i uzupelnie tą informacje. Z powidu swijego temperamentu tam gdzie przebywał mieli z nim drobne problemy. Nie nadawał sie do jazdy a tym bardziej do startów. Gdy został przywieziony do Lewady trener zalożył ze docelowo trzeba doprowadzić Romka do "takiego stanu" hahaha że można bedzie na nim bezpieczniej jeździc. W planach na przyszlość nie bylo mowy o jakichkolwiek startach a tym bardziej udzialach w konkursach GrandPrix a co dopiero udzilae w Mistrzostwach Europy. Żania cierpliwością i spokojem zdobyła zaufanie Romka-Atomka i sprawiła wzytkim duża niespodzianke.

nongie

Ojej, historia jak z filmu "Kopciuszek". Rozumiem, ze Romeo zaskoczył wszystkich nadzwyczajnymi predyspozycjami i został teraz koniem sportowym z widokami na przyszłość?

Jest szansa, zebyś opisała jeszcze jakies lewadowe konie? Fajnie się to czyta Wesoly

KAJKO

NO cóż, wiele dziwnych, zabawnych, niesamowitych histori dzieje się u nas w stajni. Mamy pięknego mlodego karego wałacha, z bardzo dobrym papierem, hodowli niemieckiej. DIDO bo o nim mowa wyglądał bardzo nie pozornie, gdy został do nas przywieziony. Kolega który dostał go pod opiekę, stierdzil że raczej nie powinno być kłopotów przy zajeżdżaniu. Nie dokońca miał dobre przeczucie. Kilka niezwykłych lotów zaliczył z jego grzbietu, ale nie to bylo najśmieszniejsze w tym. Ów kolego poprosił koleznke która jechała do czech po sprzęt jeździecki, aby zakupiła mu rękawiczki polrowe do jazdy. Koleżanka zakupiła rękawiczki z małym mnkamętem rękawiczki od strony zewnętrznej były różowe. Kolego mimo to jeździł w nich (mimo naszego rechotu). Na pewnym treningu kiedy Dido wspaniale brykał nasz kolega spadł, nie byloby w tym nic dziwnego i śmiesznego, gdyby nie fakt, że kolega zgubił jedną różową rękawiczkę, znikła jak kamfora. przez okrągły tydzień braliśmy grabki i grabiliśmy halę z nadzieją że odnajdziemy cennę zgubę kolegi. Już daliśmy za wygranę, kedy trener kazał pracownikom odkurzyć dmuchawą hale z pajęczyn. Chłopcy wzieli drabny, dmuchawe i zaczeli "odkurzać"bele pod dachem hali, o jak sie okazało nasza zguba się znalazła. Wyobraźcie sobie że ów niepozorny Dido wysłał wspaniała różową rękawiczkę pod sam dach hali,haaha. Ubaw miliśmy po pachy przez następny tydzień. Niestety główne bohaterki mojej wypowiedzi zgineły tragiczne po dwoch tygodniach w pysku psiny trenera hahha.

Iburg

Swietna historia. Prosze o nastepne równie ciekawe.

nongie

Pozbawić jeźdźca rękawiczek - oto finezja konia ujeżdzeniowego!
Będę mu kibicować

Iburg · Wysłany: Czw 21:50, 02 Mar 2006 Temat postu:

KAJKO cos zbyt długo Ciebie nie ma. Napisz co sie dzieje w Zakrzowie