Stajenka

Dekster

MNie na ten temat to się już nawet nie chce wypowiadać.
A mój koń dalej bez paszpotu wsciekly

Paskuda

Boubi

No, ale juz do ogolnopolskich PZJ jest potrzebny, nie mowiac o licencjach sedziowskich, rejestracji klubow, organizacji egzaminow na odznaki itp. Pumcia np - chcial, nie chcial - bedzie musiala (jesli nadal chce byc sedzina) przejsc przez PZJ-owska procedure.

Wiec moze korekta mojego pytanka: co - ludzie, ktorym potrzebny jest PZJ - maja robic, zeby bylo lepiej lub inaczej ?

kocia

Tak trochę OT: nie sędziną, ale sędzią! Sędzina to żona sędziego Wesoly

Boubi

Kocia,
Tak a propos OT:
Slownik Poprawnej Polszczyzny; autor prof. Witold Doroszewski:
"sedzina" =
1. rzadko, potocznie. "sedzia" (o kobiecie)
2. przestarzaly: "zona sedziego"
A wiec mozna tak i tak. Mruga

Tomek_J

Paskuda

Czy ja wiem czy jeden czort z W-wką ma się mało do czynienia, pomocy nijakiej a etaty jak piszecie intratne. z WZJ - jednak raczej mniej dochodowe stanowisko, coś zawodnik z tego ma bo parę ciekawych zawodów pod egidą przynajmniej naszego związku organizują.
No i jeszcze jedno ułątwienie bo można startować jako zawodnik niezrzeszony - kiedyś nie do pomyślenia.

martik

Nie wiem czy jestem odpowiednia osoba do dyskusji, bo ani nie jestem zawodnikiem ani nigdy nie mialam do czynienia z WZJtem. Z PZJtem mialam zas do czynienia tylko przy okazji odznaki jezdzieckiej.
Mam nadzieje jednak, ze wezmiecie pod uwage moje pomysly i spostrzezenia i jesli sie myle, to naprostujecie mnie Mruga

Istnienie stowarzyszen i zwiazkow uwazam generalnie za potrzebne. Ciezko jest czasem ludziom sie zorganizowac, ciezko sie jednostkom przebic. Wiec wspolne dzialania, grupy osob zainteresowanych tym samym, sa potrzebne. Po to by moc wiecej. By dzialac silniej. By latwiej cos zorganizowac.

Zgadzam sie, ze w Polsce to inkubator dla osob, ktore juz dawno stracily zainteresowanie idea, dla osob, ktorym nie zalezy juz na sporcie. TO BARDZO PRZYKRE i ja nadal nie rozumiem dlaczego tak latwo im to przychodzi.
I dlaczego jest ciche spoleczne przyzwolenie na tego typu zachowania.
Przyklad: zawody regionalne w ujezdzeniu, jesien, zimno, pada. Sedziuja sedziowie, ktorzy na takich zawodach sedziuja zawsze. Widze ich skrzywione miny, widze jak sie spiesza, jak poganiaja zawodnikow, zeby jak najszybciej skonczyc to wyrobinictwo. A dla wielu zawodnikow to ogromne przezycie pojechac na takie zawody i wziac w nich udzial. Ze pogoda zla- coz na to mozna poradzic?
Jedyne czego sie domagam w tej sytuacji to odrobiny szacunku dla tych jezdzcow i ich koni. Przeciez sedziowie sa tam tak naprawde dla nich. Gdyby nie jezdzcy i konie, sedziowie nie mieliby co robic! Ponadto jezdzcy (!!! ojoj

) placa wpisowe aby moc zostac ocenionym- czy to nie jest w pewnym sensie kupno uslugi od sedziow? Wiec skoro w sklepie mozemy domagac sie nalezytej obslugi, to dlaczego na zawodach nie?!
Jestem luzakiem na tych zawodach, nie znam za bardzo srodowiska, nie znam sedziow a juz przy rozprezalni slysze, ze dzis na pewno wygra ten i ten, bo jest trenowany przez sedziego glownego zawodow... Szczeka mi opada i pytam, czy to nie sprzecznosc interesow. Odpowiadaja- tak ale wiesz jak to jest... NIE, NIE WIEM!!! Pewno latwo mi mowic, bo nie wybulilam kasy aby na takie zawody przyjechac i nie zal jest mi pojsc do sedziow i powiedziec co ja o tym mysle. Tyle, ze ja nie startuje a kolezanka blaga by tego nie robic, poniewaz wowczas ocenia ja bardzo surowo. Normalnie jakas paranoja!
To ja sie pytam, po cholere takie zawody? Co to daje?
Jesli nikt nie bedzie reagowal na takie sytuacje, to niestety nadal bedzie w PZJcie tak jak w PZPNie...

Swoja droga, jakis czas temu zdaje sie Lubuski Zwiazek Jezdziecki (OSM) prowadzil jakas ozywiona korespondencje z PZJtem. Ciekawa jestem czym to sie skonczylo... Czy zamknieto wszystkim buzie, bo PZJ jest instancja odgorna?

A na koniec garsc pomyslow... Ot takie luzne spostrzezenia jak mozna sie uporac z sytuacja:
- przestudiowac rozwiazania dzialajace za granica i przeniesc zywcem w nasze realia, co pewnie musialoby sie wiazac ze zmiana obsady...
- wymyslec jakis system aby sedziom oplacalo sie byc bezstronnym,
- popracowac nad jasnymi, czytelnymi przepisami, tak aby kazdy wiedzial od czego zalezy jego sukces czy to na kursie sedziowskim, czy na zawodach...
- zglosic oficjalny protest w przypadku sytuacji takiej jak opisana przeze mnie...
- naklonic jakiegos bogatego sponsora do organizacji imprez, o jakich pisal Tomek, tak by dac do myslenia PZJowi...
Nie wiem czy to dobre pomysly, to troche takie rzucanie mysli na wiatr ale czasem z takiej burzy mozgow moze cos konstruktywnego wyniknac Wesoly

martik

kocia

Ja czekałam baaardzzoo długo, zeby w ogóle mój koń został opisany do paszportu. Wiele razy dzwoniłam i dopiero za którymś tam razem się udało, masakra.
A co do stwierdzenia, że sędziowie są na zawodach dla jeźdźców, to przypomina mi sie sytuacja w naszych urzedach. Tam urzednicy też teoretycznie są dla petentów, ale wiadomo jak z tym bywa w praktyce... Moim zdaniem najlepszym wyjściem byłoby odświeżenie takie "betonowej" kadry Wesoly

Boubi