|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 11:08, 21 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
conii napisał: | Zaraz zaraz...tzn,że ktos ma np. konika i moze uczyc innych jezdzić?? a upadek a konsekwencje???a gy pobiera za to opłatę??
Nie musi miec uprawnień instruktora??? |
Conii, a co to znaczy "uczyć" ?
Tak, jak napisałem: prowadzenie działalności gospodarczej typu ośrodek jeździecki, gospodarstwo agroturystyczne to całkiem co innego, niż uczenie osoby prywatnej przez osobe prywatną. Ty też możesz kogoś np. uczyć jeździć samochodem, o ile jeździś tylko po swojej posesji. Oczywiście w razie wypadku, czy szkód powstaje problem odpowiedzialności i wypłącenia ubezpieczenia, natomiast jeśli nauka idzie dobrze, to sam fakt takiego nauczania nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji prawnych dla Ciebie.
Firmy ubezpieczeniowe zawsze będa szukać pretekstu, żeby się uchylić od wypłacenia odszkodowania - to normalne (dyrektor firmy, w której kiedyś pracowałem, chcąc uniknąć zderzenia z piratem drogowym przejechał na drugą stronę drogi, uderzył w drzewo i zmarł; rodzinie nie wypłacono odszkodowania, bo - uwaga - ratując się przejechał podwójną ciągłą linię i tym samym jechał z naruszeniem prawa o ruchu drogowym !). Oczywiste, że jeśli prowadzisz szkółkę (działalność !), to możesz nie liczyć na pokrycie roszczeń przez ubezpieczyciela za wypadek ucznia przy braku toczka na głowie tegoż. To samo dotyczy braku uprawnień u instruktora w szkółce (działalności !). Natomiast gdybym to ja, osoba prywatna, nieubezpieczona, szkolił po znajomości Ciebie, osobę ubezpieczoną, u siebie na placu, Twój ubezpieczyciel nie może mnie obciążyć kosztami. Tak w ogóle Twój ubezpieczyciel nie może mnie obciążyć NICZYM, od tego jest sąd, do którego oczywiście możesz wystąpić Ty lub ubezpieczyciel.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kristine
Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Śro 11:55, 21 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
no czy ja wiem czy tak latwo sie wykpic od odpowiedzialnosci. nie chodzi o 'blogoslawienstwo urzedasow', ale wlasnie o odszkodowania.nawet jesli 'pozyczasz' komus konia to sie wiaze z odpowiedzialnoscia.np kaz mu zalozyc kask.on odmawia-ty odmawiasz.to jak z zapinaniam pasow w samochodzie...nieby sprawa zapinajazego, ale ja nie rusze jak nie zapna.
no i teraz dajmy na to ze ktos nieszczesliwie spadnie na plot.albo kon go nadepnie jak bedzie juz na ziemi-zadko ale sie zdarza.ludzie w dzisiajszych czasach nie odpuszczaja tak latwo.a po co miec na glowie jeszcze takie problemy.jesli robisz to 'raz na jakis czas', albo dla znajomych to luz, ale jak uz chcesz cos wiecej, jakies umowione jazdy, oprowadzanie, wyjazdy z ludzmi w teren to na prawde nie powinno sie jak dla mnie szukac drogi na okolo.bo mozne sobie zrobic pod gore.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 13:07, 21 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Kristine napisał: | nawet jesli 'pozyczasz' komus konia to sie wiaze z odpowiedzialnoscia. np kaz mu zalozyc kask.on odmawia-ty odmawiasz.to jak z zapinaniam pasow w samochodzie...nieby sprawa zapinajazego, ale ja nie rusze jak nie zapna. |
Kristine, zastanów się, proszę: kto jest winien, jeśli jadąc pożyczonym od Ciebie samochodem wpadnę na latarnię (odpukać !) i zniszczę ją ? Ja, czy Ty ? A czy jeśli pożyczysz mi nóż, a ja kogoś nim zabiję, to Ty jesteś współwinna morderstwa ?
Z samochodem jest inaczej: kierowca ruszając pojazdem i mając niezapiętego pasażera łamie art. 39. 1: "Kierujący pojazdem samochodowym oraz osoba przewożona takim pojazdem wyposażonym w pasy bezpieczeństwa są obowiązani korzystać z tych pasów podczas jazdy (...)". Wykładnia jest taka, że kierujący wiedząc o tym, że pasażer nie zapiął pasa, a mimo to ruszając, świadomie złamał ten przepis, więc jest współwinny. Ale to akurat jest szczególny przypadek, mający zastosowanie tylko w ruchu drogowym. Takich przepisów prawa (prawa ! tzn. ustawy, rozporządzenia) w odniesieniu do np. jazdy konnej i toczka - nie ma.
Owszem, w dzisiejszych czasach ludzie karmieni amerykańskimi serialami nie odpuszczają, a sądy pękają w szwach od pozwów, w dużej mierze bzdurnych. Ale na to nie ma wpływu, każdy może każdego pozwać do sądu i może mieć powód, lub nie. Zgadzam się z Tobą, że jeśli chodzi o konie, to papiery i ubezpieczenia mieć WARTO. Natomiast nie oznacza to, że ZAWSZE TRZEBA (a taka była wymowa Twojej wczęśniejszej wypowiedzi).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kristine
Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Śro 13:19, 21 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
uzylam stwierdzenia ze trzeba? mozliwe...hmm.osobiscie jestem przeciwniczka nakazaow, zakazow i tym podobnych jesli nie oznaczaja nic dobrego (w kwestii tego co mowilam- ze paiper nie zawsze rowna sie doswiadczenie) po prostu sama zostalam przekonana do tego zeby isc na owy kurs(a wcale mi sie nie palilo...) ze wzgledow wlasnie ewentualnie 'klopotowych' i tak juz wyszlo.bron boze nie przekonuje kogos ze ma robic kurs i juz!
al co do samochodu to czy ja wiem...nie wiem jak u nas ale w angli mandat z kamery przychodzi ze zdjeciem rejestracji do wlasciciela somochodu i nikogo nie obchodzi kto prowadzil...i co wtedy?
i skad Ty znasz tyle przepisow?! powinszowania.jak bede miec jakies watpliwosci wiem juz do kogo pisac
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 13:44, 21 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Kristine napisał: | uzylam stwierdzenia ze trzeba? |
Stricte ? Nie. Natomiast Twoja wypowiedź zawierała silną sugestię, że owszem. I żeby było jasne: nie mam nic przeciw ubezpieczeniom i papierom instruktorskim; to, że je masz jest jak najbardziej słuszne. Ja tylko - jako bydle wielce upierdliwe - nie godzę się z rozpowszechnianiem tez nie w 100% prawdziwych
Jeszcze co do mandatu w Anglii: nie ma to z założenia żadnego przełożenia na to, co jes tu nas; tam jest prawo angielskie, u nas obowiązuje polskie. A mandat owszem, może z założenia przyjść do wlasciciela samochodu, także u nas. Natomiast nie oznacza to "z automatu" przyznania się właściciela do winy, z całą pewnością nie jest tak, że "nikogo nie obchodzi kto prowadził". Właściciel może się odwoływać - o ile uzna, że warto się szlajać po sądach.
Kristine napisał: | i skad Ty znasz tyle przepisow?! powinszowania.jak bede miec jakies watpliwosci wiem juz do kogo pisac |
No to życzę Ci, żebyś nigdy nie musiała konsultowac się ani wertować przepisów w poszukiwaniu rozwiązania jakiegokolwiek Twojego problemu
A tak BTW: tu jest wszystko: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kristine
Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Śro 14:23, 21 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
indywudualista, co?lubie tak hehe bo sama mam te przypadlosc. a co do papierow to nie chwal dnia przed zachodem slonca bo dopiero robie kurs-moge jeszcze nie zdac hehehe.tfu tfu - odpukac, ale ubezpieczenie jest:)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 14:32, 21 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Kristine napisał: | indywudualista, co? |
Nie, zwyczajny upierdliwiec
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
haneczka
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Śro 20:12, 21 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Jeszcze co do mandatu w Anglii: nie ma to z założenia żadnego przełożenia na to, co jes tu nas; tam jest prawo angielskie, u nas obowiązuje polskie. A mandat owszem, może z założenia przyjść do wlasciciela samochodu, także u nas. Natomiast nie oznacza to "z automatu" przyznania się właściciela do winy, z całą pewnością nie jest tak, że "nikogo nie obchodzi kto prowadził". Właściciel może się odwoływać - o ile uzna, że warto się szlajać po sądach.
|
U nas, jeżeli sprawca przyzna się do winy to on dostaje punkty i mandat, a nie właściciel pojazdu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 7:29, 22 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
haneczka napisał: | U nas, jeżeli sprawca przyzna się do winy to on dostaje
punkty i mandat, a nie właściciel pojazdu. |
Oczywiście. Ale jeśli nawet jechał właściciel, ale się nie przyznaje, zaś zdjęcie nie pozwala na identyfikację, nikt nie ma prawa karać takiego właściciela.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
haneczka
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Czw 23:11, 22 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
To znaczy, że jeśli bym powiedziała, że nie wiem kto jeździł moim autem to by mi nie dali mandatu ani punktów. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
Znajomy mi opowiadał, że zrobili mu zdjęcie, kiedy jechał firmowym samochodem, którym jeździło wiele osób. Kiedy przyszedł do firmy mandat to oczywiście się nie przyznał, a trudno było ustalić kto akurat tego dnia jeździł, więc punktów nikt nie zarobił, ale firma zapłaciła mandat.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 7:19, 23 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
haneczka napisał: | To znaczy, że jeśli bym powiedziała, że nie wiem kto jeździł moim autem to by mi nie dali mandatu ani punktów. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. |
Ja bym też nie uwierzył Co nie zmienia faktu, że tu liczy się tylko prawo, a nie wiara. Przecież mogłas komuś auto pożyczyć, ktoś Ci mógł auto ukraść - zastanów się: dlaczego ty masz ponosić konsekwencje wykroczenia popełnionego przez kogoś innego ?
haneczka napisał: | Znajomy mi opowiadał, że zrobili mu zdjęcie, kiedy jechał firmowym samochodem |
W nczym to nie zmienia tego, co powiedziałem. Firma zapłaciła dla świętego spokoju, a nie dlatego, że powinna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
guli
Gość
|
Wysłany: Pią 8:50, 23 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
haneczka napisał: | To znaczy, że jeśli bym powiedziała, że nie wiem kto jeździł moim autem to by mi nie dali mandatu ani punktów. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
. |
I słusznie,ze nie wierzysz.
Odmowa przyjęcia mandatu, powoduje skierowanie sprawy do sądu grodzkiego.
Przed sądem masz obowiązek ujawnić, komu użyczyłaś samochód.
Tłumaczenie zaś, że nie wiesz , kto Ci zabrał samochód jest naiwne i niewiarygodne dla sądu.
Czyli ,jesli nie Ty, to i tak ktos dostanie mandat.
Na dodatek trzeba jeździc do sądu w miejscu popełnienia wykroczenia, co dodatkowo podnosi koszty
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 9:11, 23 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
guli napisał: | Przed sądem masz obowiązek ujawnić, komu użyczyłaś samochód.Tłumaczenie zaś, że nie wiesz , kto Ci zabrał samochód jest naiwne i niewiarygodne dla sądu. |
Oczywiście.
Jipotetyczna sytuacja: wyjechałem na wycieczkę i na czas mojej nieobecności oddałem kluczyki i dowód moim rodzicom, znajomym itp. I teraz: skąd mam wiedzieć, które z nich jechało samochodem i popełniło wykroczenie ? A jak się żadne nie przyzna do jazdy, to co ?
guli napisał: | Czyli ,jesli nie Ty, to i tak ktos dostanie mandat. |
Aaa, tu akurat nie mam nic przeciwko. Jak jest wykroczenie, powinna być i kara. Rzeczą absolutnie podstawową natomiast jest, KTO dostanie mandat.
guli napisał: | Na dodatek trzeba jeździc do sądu w miejscu popełnienia wykroczenia, co dodatkowo podnosi koszty |
Dlatego nie dziwię się, że niektórzy machają ręką i płacą. Ja w życiu na taki układ bym nie poszedł.
BTW: koszty podlegają zwrotowi - nawet jeśli są to koszty rzędu kilku złotych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kristine
Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Sob 15:52, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
witam ponownie po roku:) wiem, ze obiecalam foty i zniknelam...nie umialam ich wstawic, a wstyd sie przyznac i tak jakos wyszlo, ale caly czas tu bylam obecna:) teraz juz umiem i z czystym sumieniam wracam heehe.w ambulatorium, temat: 'klinika w berlinie' wstawilam zdjecia moich folblutow i Iburg zaproponowala, zebym cos o nich opowiedziala, wiec wracam do watka o mnie, zeby nie robic za duzego offtopicka w tamtym temacie.
Zaczne od konia ktorego mam najdluzej.Juliusz-gniady walach, ur w 92r. w Jaroszowce.Mam go od 1,5 rocznego mlodziaka.moi rodzice chodzili do liceum w trenerem Wroblewskim i bardzo sie przyjaznili.wiec kiedy powiedzial ze ma swietnie zapowiajacego sie konia wyscigowego moj ojciec dal sie namowic.Oczywiscie bardziej nieudanego sportowca nie mozna sobie wyobrazic ale ja zakochalam sie od pierwszego wejrzenia i chyba byla to milosc odwzajemniona. kon byl wyploszem, ktory trzasl sie na kazdy szmer i skakal ze starchu, ale kiedy ja 8-9 letni brzdac siedzialam u niego w boksie np pod brzuchem (bo mialam takie pomysly...)kon stal jak zamurowany i tylko spokojnie na mnie patrzyl. i taki w boksie jest do dzis: spokojny i przyjacielski. no jesli jednak chodzi o jazde to nie jest juz z niego taki baranek.na wyscigach biegac mu sie nie chcialo (raz byl ostatni, raz przedostatni, a raz sie kontuzjowal) nawet w sopocie krazyla wsrod dzokejow legenda o nim, ze jak wyskakuje w boksu startowego to zamiast galopowac-zaczynal skubac trawe...ile bylo w tym prawdy nie wiem, ale symbolizuje jego wyscigowa ambicje:) ale jak mowilam my z siostra nie chcialysmy pozwolic go sprzedac, wiec zostal.3 letni ogier nie jest jednak dobrym kandydatem dla dwojki dzieciakow wiec zostal wyciety, ale to nie zmniejszylo jego checi do wybrykow...bo jak galopowac na torze mu sie nie chcialo to brykac, wspinac i koziolkowac - jak najbardziej tak i to do dzis.oj to byly ciezkie czasy.do jakiegos 9 roku jego zycia...brr.. po szesc gleb na jednej jezdzie hehe.mialam okres kiedy na prawde nie chcialam juz jezdzic bo po prostu sie balam.co tu kryc. w wieku jakis 6-7 lat moj kon dostal kopniaka od innego walacha ten cios zlamal mu kosc lokciowa.to nie byl mily okres.wtedy zlamanie oznaczalo-uspic.ale my z mama uparte jednostki jestesmy.noga zostala zlamana na poczatku wakacji, wiec dzien w dzien bylysmy po pol dnia w stajni (wtedy mialysmy konie w hotelu) i masowalysmy go, naswietlalysmy go lampa ceptera, robilysmy zastrzyki, nakladalysmy glinki i inne dziwne rzeczy, karmilysmy i namawialysmy, zeby sie nie poddawal bo niestety poddac sie chcial.kon do dzis nie chodzi rowno i teraz jakies reumatycze dolegliwosci sie pojawily, ale mysle i tak ze wiele udalo nam sie zyskac, a ludzie kiwali z niedowierzaniem glowami. czasem slyszalam tylko agresywne 'nie widzisz dziecko, ze ten kon kuleje'-od ludzi spoza naszej stajni...hehe, ale on juz zawsze mial sobie pokulewac.niemniej potem skakal (rekreacyjnie) galopowal i mysle, ze jest szczesliwy bo ja, na pewno jestem z nim szczesliwa.
To tyle z historii Julka. Ciag dalszy nastapi.Na razie starczy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Sob 16:07, 26 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Bardzo się ciesze za opowieść o Juliuszu, bardzo ciekawa, mial chłopak szczęście że trafil na takie zapalone milosniczki. W innym przypadku dawno byłby przemielony w jakiejś Włoskiej rzeźni. Z opowiadania to temperamentny chłopak. Kiedys w naszej stajni też byl koń ze złamanym łokciem od kopnięcia przez innego konia, też z tego wyszedł po poonad pól rocznych zabiegach. POtem jeszcze konkursy chodzil. Czekam niecierpliwie na nastepną część opowieści.
Wnioskuje że sportowo nie chodzil za wyjątkiem oresu wyścigowego. Może gdyby byl w intensywnym treningu sportowym temperament by mu troche spadł.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|