|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
majak
Gruba i ja :-)
Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Grodzisk Maz. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:51, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Jak trzymasz wodze tak jak na jeździe to jakim cudem wpadniesz pod konia, kon cię kopnie itp?
Jak to fizycznie wykonasz?
Nie mówię tu o trzymaniu za końcówkę bo się wodze wymsknęły, dotąd póki konia przy upadku trzymałąm za wodze ani razu nie zrobiłąm sobie najmniejszego siniaka, nic. Koń mnie nie pociągnął, zresztą w takiej sytuacji zawsze masz możliwosć puszczenia, ewentualnie pod cieżarem same się zerwą.
Jak zdarzyło mi się puscić to no już urazy były.
Mówisz pokopanie i pociągnięcie na wodzach...a co powiesz gdy spadasz i puszczasz wodze a noga zostaje w strzemieniu? Masz jakiś wybór?
Konie na pysku długo nie ciągną, za sobą i owszem...
(chyba nie ten wątek zasilamy )
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:00, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Hm... Lecąc ręka mi się na wodzach przesunęła sama. Nie trzymałam takiej długości jak trzymam w siodle. Można powiedzieć, że przesunęła się aż do zapięcia. Ale ja jakoś tego nie byłam w stanie skontrolować. I tak było jeszcze kilka innych razy, kiedy spadałam i nie puszczałam wodzy. Zawsze się wydłużały, w sensie, przesuwały mi się w ręce. Dlatego podziwiam jak Ci się udaje to skontrolować...
Co do nogi w strzemieniu, to teraz Ty możesz mnie podziwiać Jak dotąd, zawsze gdy leciałam na glebę, miałam już nogi wyjęte ze strzemion. Poważnie piszę. Nie mam pojęcia jak to robię ale tak jest. A na zapobieżenie tego, o czym piszesz jest prosta rada- ja jeżdżę z otwartymi zamkami. Zawsze. Nie kuszę losu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
majak
Gruba i ja :-)
Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Grodzisk Maz. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:11, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
No ja jakos do tej pory też nie miaąłm okazji zostać w strzemieniu.
Zamki też mam otwarte. Ale to tak jest jak masz możliwosć, w szkólce nie zawsze, bo czasami kombinerkami trudno je otworzyc....
Co do trzymania tych nieszczęsnych wodzy - trzymam, a jak już dotknę gleby to najczęściej wtedy wydłuzam je. Niestety spadając koń dostaje po pysku i raczej nie ma ochoty biec ze mną dalej. W innym watku o tych wodzach - tzrymać czynie było poruszone że nie każdy ma ten instynkt trzymania. Na to się nie poradzi zbyt wiele...
Martik ja nie chcę się kłocić (moze na to wygląda) ale często podajemy informacje że tak bądź że nie ale bez wytłumaczenia dlaczego, bez analizy. Mówisz koleżanka dostałą kopa, roztrzaskała kręgi szyjne. Nie wykluczam, że się takie coś moze stać ale to by trzeba dokłądnie prześledzic dlaczego tak się stało.
Tak samo Ty mówisz, że trzymałaś prawie do końca wodze, ale nie do końca, bo spadłaś jednak na rękę a nie na pupę czy bok.
Fakt też, że do tej pory nie trafiłam na takiego co by naprawdę chciał coś wiecej zrobic przyupadku.
Tina nawet po upadku bez trzymania się zatrzymuje i gapi obok co jest.
Każdy ma swoje zdanie na ten temat, swoje opinie na plus i na minus, warto je tu (znaczy w tamtymwątku) przedstawic. Ja myślę, że opisując moje za, trochę przeciw twojego mówię w jedną stronę a Ty dopiszesz do tego swoje odczucia i będzie to dobre usupełnienie całości pomimo, że jesteśmy zwolenniczkami przeciwnych praktyk
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:37, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Ależ moja droga! O żadnej kłótni nie ma mowy- przecież używamy konkretnych argumentów i nie obrażamy siebie wzajemnie. Więc do kłótni nam daleko
Być może faktycznie za mało podałam argumentów na rzecz puszczania wodzy ale faktem jest, że to z tego powodu (z powodu kurczowego ich trzymania) złamałam sobie kość śródręcza i wydaje mi się, że mam zatem prawo nawoływać ludzi do zaniechania takich praktyk. Działając w dobrej wierze, na bazie własnych doświadczeń
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
majak
Gruba i ja :-)
Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Grodzisk Maz. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:52, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Ja mialam tylko biodra obite jak puściłam wodze więc mam mało argumentów za trzymaniem....w kwestii urazów poważnych.
Ale fakt, mrożony groszek się przydał, albo barszcz ukraiński też dobry.....kotlety mrożone....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dakron
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 20:25, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Szacuneczek Martiku.
Mnie od początku uczono, nie trzymac wodzy przy upadku, jak już wiem że spadam to odpycham się od konia, zwijam w kłębek i ląduję bez wyciągania przed siebie rąk właściwie na plecach... łopatce.... faktem jest że konie z których spadałam zatrzymywały się zaraz i gapiły się na mnie... ale obciach.
Stawiam noworoczny wniosek aby jednak nie spadać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Poszumy Frankusowe
Frankus-siwy dudrok ;) Kochom go!!! :P
Dołączył: 08 Sie 2006
Posty: 1774
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z lasu
|
Wysłany: Sob 20:59, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
MÓJEMU przy upadku z konia wodza zawineła sie jakoś na środkowym palcu. Efekt był taki, ze miał załamany paliczek nie w poprzek, ale wzdłuż całej długości kości.
A tydzień później spadł z przyczepy traktora... do stawu i gips poszedł sie paść. Palec jest krzywy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Przecław
Ogólnie wole ciemne konie ;)
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1461
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pon 16:38, 08 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
No ja też się zaplątałam we wodze, bo chciałam powstrzymać galopującego konia, który wystraszył się zsuwającej się derki Po czym, wpadłam przed niego i miałam kolano w gipsie Też nie polecam trzymania wodzy. Ot co.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Monika78
Mama najmłodszego Stajenkowicza :)
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 10:28, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Ja też jakoś odruchowo puszczam wodze - jakoś mniej mnie przeraża spacer do domu na piechotę niż dostanie sie pod końskie kopyta. A po treningach karate łatwiej mi bezpiecznie upaść kiedzy żadne wodze mnie nie blokują. Majak ma zapewne mocno opanowany manewr trzymania wodzy przy upadku - ja nie i wcale nie mam zamiaru długo trenować żeby nabyć tą umiejętność
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nongie
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: woj.opolskie
|
Wysłany: Wto 10:37, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Nie zawsze tak się da. Jesli jestem w terenie i mam pod opieka cudzego konia, to nie puszczę nawet jeśli to miałoby sie wiązać z ryzykiem uszkodzenia mojej fizjonomii. W takich warunkach bardziej boję sie o zdrowie tego konia. M.in. dlatego nie znosilam sama jeździć w teren (jesli już to tylko na stępa na pewnym koniu).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dakron
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 12:40, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Nong a tak z ciekawości co Twoim zdaniem może się stać z koniem z którego spadniesz w terenie, że chcesz poświęcać swoje zdrowie?
A samodzielna jazda stępem w teren to mało rozsądne rozwiązanie, ponieważ koń po 10 minutach jest rozgrzany i zaczyna się nudzić takim tuptaniem. Szuka pretekstu aby rozprostować kości więc brykanie i poniesienie zdarza się bardzo często. Już dawno ustaliliśmy, że samotne wyprawy nie są bezpieczne, chociaż niektórzy używają komórki jako argumentu obronnego.. na co ja pytam, czy koń na którym pojadą potrafi ten telefon obsługiwać, kiedy delikwent spadnie i przyrżnie głową w coś twardego?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nongie
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: woj.opolskie
|
Wysłany: Wto 12:58, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
dakron napisał: | Nong a tak z ciekawości co Twoim zdaniem może się stać z koniem z którego spadniesz w terenie, że chcesz poświęcać swoje zdrowie? |
Moze biegnąc do domu wpaść na samochód, zaplątać się w wodze (i w najlepszym razie tylko je zerwać), zahaczyć o coś ostrego i się poranić, wystraszyć mamę spacerujacą z dzieckiem, zatrzymać się na małą przekąskę na swieżo pryskanym polu i całe mnostwo innych rzeczy ktore w tej chwili nie przyszły mi do głowy.
Cytat: | A samodzielna jazda stępem w teren to mało rozsądne rozwiązanie, ponieważ koń po 10 minutach jest rozgrzany i zaczyna się nudzić takim tuptaniem. |
Nigdy nie jeździłam na stępy w teren przed jazdą, tylko po - kiedy kon już spuścił parę. Niestety przez pewien czas byłam jedyną osobą ktora odwiedzała tę stajnię. Czasem udało mi się kogoś namowić na spacerek ale to były jakies incydentalne sprawy, wtedy ja siadałam na młodszego konia a gość na bezpieczną Chailę. Te tereniki były Channel bardzo potrzebne, zeby ją odczulić na rożne "złe mzimu" czające się w krzakach i zwierzakach. Zawsze też informowałam własciciela albo jego rodzinę gdzie sie wybieram i kiedy mam zamiar wrocić. Oczywiscie nie było to rozwiazanie idealne, ale jedyne w zastanych warunkach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dakron
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 14:15, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Ależ Ty masz wyobraźnię Nong, opisałaś chyba wszystkie możliwe wypadki.
Według moich obserwacji kończy się zatrzymaniem konia zaraz po pozbyciu jeźdźca z siodła, tylko raz koń w terenie zwiał nam do stajni.
Spacery stępem po treningu to całkiem fajna rzecz, gorąco polecam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nongie
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: woj.opolskie
|
Wysłany: Wto 14:24, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Mi też tylko raz poszła do domu - koniczka polska w panice, jak jej sie siodlo zsuneło pod brzuch. Ogiera konika po naszym wspólnym upadku nie puściłam (za to musiałam szukać breli w błocie), wiecej gleb w terenie nie było a jeździłam całkiem sporo na koniach znajomych rolników, bywało ze na oklep z rozhukanym roczniakiem obok klaczy (do dziś pamietam jak ludzie zmykali w panice). Dzis bym już tego nie zrobiła.
Wiekszość tego co opisałam miałam okazję obserwować, to nie wyobraźnia lecz rzeczywistość ktorej udało się uniknąć... czasami o włos.
Podsunełas mi pomysl na nowy wątek....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Monika78
Mama najmłodszego Stajenkowicza :)
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 14:31, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Ja pomimo wszystko wyżej cenię życie i zdrowie swoje niż konia - dlatego zawsze puszczam wodze. Nong naprawdę warto ryzykować kilkumisięczny pobyt w szpitalu dla nikłego p-stwa, że koniowi coś się stanie? Ja osobiście wolę tłumaczyć się włascicielowi konia, niż myśleć jak on tłumaczy mojej rodzinie, że kon ogólnie był bardzo spokojny i moje kalectwo lub śmierć to przypadek...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|