|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Maroko - Orzepowice
|
Wysłany: Czw 14:21, 02 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Skąd dzieciaki mają w sobie taki bezkrytycyzm |
Jedne mają inne nie. Jeśli w domu uczy się je poszanowania dla innych istot oraz empatii to nie ma problemu z wyjaśnieniem dlaczego na koniu nie można galopować przez pół jazdy a kolejne pół skakać. Nie wszystko można "zwalić" na instruktora choć jego podjeście do koni i zaangażowanie w pracę jest nie mniej ważne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Omega
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pią 9:41, 03 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
martik napisał: | A ja się zastanawiam nad inną sprawą- w jakim wieku dzieciaki powinny dosiadać koni, żeby być świadomymi
- zagrożeń za tym idących,
- uczuć, jakich doznaje zwierzę,
- swoich możliwości i ograniczeń.
|
Punkt pierwszy dotyczy nawet dorosłych. Na początku albo się człowiek boi albo nie. W obu przypadkach trzeba początkujących pilnować. Tyle, że od takiego 5-latka nie mozna wymagać, żeby zagrożenia tak naprawdę rozumiał. Można go nauczyć odpowiednich odruchów, ale i tak trzeba go kontrolować. Pewnie 7-latki są juz w stanie zrozumieć więcej, a przynajmniej na tyle się skoncentrować, żeby w miarę świadomie się wokół konia poruszać. Choć i tak pod pełną kontrolą.
Uczucia zwierząt - jak się dziecko od małego uczy, że ptaszka czy kotka może boleć, zupełnie tak, jak samo dziecko. Że zwierzęta mogą być smutne, głodne czy chore albo wprost przeciwnie - szczęśliwe, to dziecko dość szybko to zrozumie. Czy będzie potrafiło zastosować, to inna historia. Ale trzeba im tłumaczyć, co tak naprawdę jest złe dla konia, bo dziecko, nawet starsze, może nie zdawać sobie sprawy, że szarpanie konia za pysk, obijanie mu się na grzbiecie, czy przysłowiowa kanapka z szynką robią koniowi krzywdę. Myślę, że od 7-8 latka można już wymagać, żeby nie robił koniowi bezpośredniej krzywdy, nawet, kiedy się zezłości.
Swoich możliwości i ograniczeń - to jest bez związku z jazdą konną. Jeśli dziecko jest traktowane jak pępek świata, to będzie się zachowywało odpowiednio do tego. A jak wszyscy go bez przerwy kytykują, to niczego nie będzie pewne. Wydaje mi się, że takiego prawdziwego zrozumienia swoich możliwości i ograniczeń można oczekiwać dopiero od dorosłych. Wcześniej człowiek się często miota ze skrajności w skrajność.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Czandra
Brykający źrebak
Dołączył: 28 Lip 2007
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik - Zebrzydowice
|
Wysłany: Pon 15:10, 13 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem sa dwa wytłumaczenia Dobre i Złe. Każdy się uczy na błędach. I przez to zostaje się dobrym jeźdźcem np. spadlas - wiesz jakie to uczucie, albo koń zagalopuje ty nie wiesz co robić i spadasz to już wtedy wiesz że przy tym chodzie trzeba uważać. Źle robi trener który nieobchodzi się dobrze z jeźdźcem. I pozwala mu robić co chce. I przestań trzymać się siodła! Spadniesz - nic sie nie stanie. Wiele jeźdźców zaczynała jak ty. Popros o chociaż jedną godzinę na lonży i na tej godzinie puść sie siodła. Potem juz będzie dobrze. Pokonaj strach! A jak sie niezgodzą to radze Ci zmienić stajnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Brila
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 10:36, 14 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Heh, widzę, że trochę mnie nie było, a tu już kolejna sprawa
W Szczyrku nauczyłam sie anglezować. Co prawda muszę popracować nad łydką do tyłu, ale w końcu wyczuwam ten rytm i w ogóle mnie nie trzęsie!
Temat do zamknięcia, dzieki wszystkim, którzy mi pomogli ;*
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Maroko - Orzepowice
|
Wysłany: Wto 10:51, 14 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Może byś napisała w jaki sposób się nauczyłaś anglezować, co Ci pomogło, co zmotywowało co pozwoliło zrozumieć.
Do mnie chodzi teraz dziewczyna, która panicznie bała się anglezować, w tej chwili przekonała się że oderwanie tyłka od siodła niekoniecznie oznacza upadek, ale sprowokowanie jej do nie trzymania się siodła przynajmniej jedną ręką prawie niemożliwe Kłus wysiadywany prawie idealny, przyklejona do siodła.
Dziewczyna wcześniej parę lekcji u "specjalisty" zaliczyła.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Czandra
Brykający źrebak
Dołączył: 28 Lip 2007
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik - Zebrzydowice
|
Wysłany: Wto 12:58, 14 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Super że sie nauczyłas anglezować Brilo Tak trzymać!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Brila
Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Czw 16:18, 16 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Sama nie wiem, co sprawiło, że przestałam się bać.
Może to, że instruktorka co 5 sekund na mnie nie wrzeszczała? Ma 18 lat i nie krzyczy, mało tego, jest doskonałym końsko-stracho-psychologiem. Porozmawiałyśmy sobie podczas jazd, co sprawiło, że jazda konna stała się przyjemna!
Załapałam o co chodzi, w kłusie. Starałam się już unosić na kolanach, nie na strzemionach. A po drugiej lekcji z anglezowaniem wczułam się w rytm Kłusowanie stało się dla mnie przyjemnością!
A ta dziewczyna wcale nie jest profesjonalistką. Jest tylko pomocnicą instruktorki. Mimo to wiele mnie nauczyła, doradziła mi później w doborze szkółki jeździeckiej...Boska laska!
I ostrzegam, na przyszłość, że wiek naprawdę rzadko kiedy ma znaczenie! Instruktorzy w Łebie, poprzedniej koloni, mieli po 36 lat, a beznadziejni...
To że młody, nie znaczy, że niedoświadczony. Zanim przyjechałam do Szczyrku, byłam utwierdzona w przekonaniu, że niczego się nie nauczę i tylko kasa przepadnie. Ale w miarę, ile codziennie spędzałam z końmi czasu i z kochanymi kumpelami, które mi ciagle śpiewały piosenkę "Masz w sobie wiarę", uwierzyłam w siebie i stanowczo zaczęłam obchodzić się z końmi.
Jasne, muszę jeszcze popracować nad kłusem, żeby przejść do jazdy indywidualnej, ale najgorsze mam już za sobą. Polecam tym wszystkim, którzy mają ten sam problem co ja miałam: uwierzyć w siebie i walczyć z przeciwnościami losu. Wiem, brzmi jak w jakimś romantycznym filmie, ale to prawda. Jeśliby do tego dodać szczyptę przyjaźni i garstkę wsparcia ze strony innych, efekt murowany
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Czandra
Brykający źrebak
Dołączył: 28 Lip 2007
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik - Zebrzydowice
|
Wysłany: Pią 14:03, 17 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Moja koleżanka jak czuje że spada to śpiewa piosenkę "Jestem zwycięzcą"
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|