Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mój pierwszy instruktor
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dekster
Mam większego konia niż OSM :P


Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Płaskowyż tarnowski

PostWysłany: Pon 15:39, 26 Cze 2006    Temat postu:

Mój pierwszy instruktor był kobietą ale taką typową "babą z jajami".
Oj ona to potrafiła na człowieka krzyknąć oj...aż siem iało ochote więcej nie wrócić.Jak pewnie większości z Was,przez prawie 3 lata były mi przekazywane komendy stęp,kłus,wolta,pięta w dół,palce do konia.
Pani instruktor zapewne nauczyła by mnie więcej,gdyby się jej tylko chciało.Często gęsto nasza dziecięca naiwność i brak asertywności były tak wykorzystane,że my "niby"byliśmy zadowolenia a Pani miała święty spokój bo kase owszem wzięła a nic nie zrobiła.Byliśmy stadem wpuszczani na padok i każdy robił właściwie co chciał a instruktor nazywała to "pracą z koniem"-dobre ktos kto nie umie anglezować na pewno odwali z końskiem robotę hehehe.Teraz patrząc na moją końską młodość chmurną i durną chce mi sie śiać a zarazem płakać.Po tym ośrodku jeździłam przez długi okres czasu to tu to tam a głównie na trzech prywatnych koniach,których właściciel i one same nauczyły mnie najwięcej.Teraz moim instruktorem jest koń typowy "profesor " i to bardziej ona uczy mnie a nie ja jego.Macie szczęście,że na swej drodze trafiliscie na trenerów takich jak Lechita,krórzy powiedzą jak co po co i dlaczego...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)


Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Maroko - Orzepowice

PostWysłany: Wto 7:33, 27 Cze 2006    Temat postu:

Cytat:
ówczesny ZT Koźle. Obiekt położony na wyspie (wokół rzeka Odra), niby w środku miasta a inny świat. Zabudowa z czerwonej cegły pamiętała 20-lecie międzywojenne, kiedy pełniła rolę koszarów dla niemieckiej kawalerii (podobny typ stajni stanowiskowych, jak w wielkopolskich SO np. Gniezno, Sieraków).


Ja zabudową Koźla jestem zachwycona szkoda, że obiekt ciągle podupada, ale tak przemyślanego rozłożenia stajni i wszelkich innych obiektów tylko pozazdrościć. Może znajdzie się ktoś kto wróci mu świetność.

Co do pierwszego nauczyciela jazdy: to trafiłam na Jarka i Wojtka, którzy lonżowali Belę (optarty kłąb), posadzili mnie na oklep i gonili kłusem, jak już chciałam spadać to upominali, że mam uważać na kłąb Angel, na kolejnej jeździe trafiłam już na Gerarda i w sumie u niego zdobywałam szlify:
1. sza samodzielna jazda stępem i Rozynant położył się na jeździe (super uczucie prawie jak na wielbłądzie, niby skąd miałam wiedzieć, że nie może)
3. jazda kazali mi zamknąć bramę z ujeżdżalni, no to zostawiłam Irysa na środku i poszłam zamknąć (po co ma się za mną pałętać) ojoj był w takim szoku że stał ale to co się nasłuchałam cisza
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iburg
Lubię rude... Konie i koty :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 7752
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Wto 9:20, 27 Cze 2006    Temat postu:

Moim marzeniem od zawsze była jazda konna. Pierwszy raz wsiadłam na konia jako małe dziecko u wuja na wsi.
A tak naprawde zaczęłam uczys sie jazdy konnej,kiedy kopalnia na której pracowała moja Mama załatwiła wczasy w siodle w Lubniewicach. Mialam wtedy 25 lat. I własnie tam uczyłam sie podstaw, najpierw na drewniannym koniu a potem na okólniku. Jeździlismy tam w teren. Na wczasy w siodle pojechałam jeszcze raz do Lubniewic. Jest to przepiekna okolica ,jeziora lasy, jazdy w teren. Podstawy mialam ale wiecej błędów ktorych potem cieżko było sie pozbyc.
Po powrocie do domu szukałam miejsca gdzie mogłabym pojeździc. Dowiedzialam sie o powstającej Sekcji jeździeckiej przy Elektrowni Rybnik. Pojechałam zobaczyłam instruktora jak jechał na Belli zakochałam sie i zostałam przez 30 lat. Potem juz nie jeździłam
(przestałam po urodzeniu drugiego syna), czego obecnie bardzo żałuje. Jeździłam tez w Stadzie Ogierów Sieraków, tam tez była dyscyplina taka sama o jakiej pisała Nongie. W Sierakowie też pierwszy raz w życiu widziałam Hubertusa gdzie galopowało 60 ogierów. Niezapomniane przeżycie. Codzienie po południu w Stadzie były bronowane place, w stajniach nie mogła nawet słomka leżeć na korytarzu. Konie na jazde musiały byc wyczyszczone. Instruktorzy bardzo surowi i wymagający. A ja ze strachu bałam sie przyznać, że czegoś boję się zrobic i robiłam co mi kazali. Naspadałam sie tam tez troszke. Zreszta tam nie było dyskusji , co prowadzący jazde kazał zrobic to musiało byc zrobione, nie mozna było powiedziec że sie czegoś nie zrobi. Na jazde musiało sie przychodzić punktualnie, wszystko musiało byc zrobione szybko i dokładnie. Czystość koni przed jazdą jak i po jeździe oraz czystość sprzętu byla sprawdzana. Obok boksu konia tez musiało byc czysto i przed wyjściem i po powrocie.A ja nie mialam żadnej ulgi wręcz wymagano odemnie wiecej niz od innych. Ogierów bałam sie ogromnie, ale bardziej bałam sie przyznac do tego.
A to ja na konu Drop w Sierakowie rok 1979. Najstarszy syn miał wtedy 9 miesięcy. To był dosyc wysoki koń jak dla mnie i wchodziłam na niego ze skrzyni z pasza.


Ostatnio zmieniony przez Iburg dnia Pon 23:06, 10 Lip 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Wto 9:38, 27 Cze 2006    Temat postu:

Ewa, koniecznie pokaż jakieś zdjęcia z tamtych czasów.
Ciekawe czy ktoś rozpozna tę myszę w wielkich okularach Wesoly

A na Kozielską wyspę to muszę się kiedyś wybrac z aparatem.....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
haneczka



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Pią 23:03, 07 Lip 2006    Temat postu:

Kiedy obejrzałam te czarno-białe zdjęcia nongie to odkopałam i wyskanowałam moje zdjęcia z tamtych czasów.
Pierwsze zdjęcie było niestety wywoływane z pogniecionego filmu, dlatego takie kiepskie. Było robione na pastwisku, na moim pierwszym obozie jeździeckim w Okolu koło Szczecinka, przepięknym miejscu - była tam tylko stadnina, pare domów, żadnego sklepu ani nawet kiosku, jeziorko i lasy, gdzie były taaaakie jagody, można było usiąśc na kępce trawy i jeść. A do najbliższego przystanku PKS trzeba było dreptać 5 km przez las. Osm chyba zna to miejsce.

[img][link widoczny dla zalogowanych][/img]

A to Margonin koło Chodzieży. Powrót z terenu.

[img][link widoczny dla zalogowanych][/img]

Wiem, wiem, okropnie trzymam ręcę i jeszcze szarpię konia za pysk Anxious
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
osm
Dobra konserwa nie jest zła :P


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2570
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pią 23:48, 07 Lip 2006    Temat postu:

haneczka napisał:
Osm chyba zna to miejsce.


Znam znam - a czy ja pisałem juz o nim?
No tak - pisałem o Kobryniu Wesoly
Cudnie się na nim jeździło - pierwszy raz robiłem zmianę lotną co 2 takty, odlotowe uczucie. I nawiazując do tematu, to właściwie on był moim pierwszym instruktorem - więcej się od tego konia nauczyłem niż od wszystkich instruktorów razem wziętych.
A miejsce piękne, stajnia i zupełna głusza. Na szczęście jeziorko, więc oprócz jazd były kąpiele.
Najgorsze były przemarsze do sklepu, zwłaszcza powroty z pełnymi plecakami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Sob 8:42, 08 Lip 2006    Temat postu:

Haneczko, jak tam trafiłas na ten obóz, jak to sie u Ciebie zaczeło?
I kiedy to było?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
haneczka



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Sob 9:30, 08 Lip 2006    Temat postu:

Przyznam szczerze, że trafiłam przez przypadek. Chciałyśmy jechać razem z koleżanką na jakiś obóz, z tym, że ja kiedyś marzyłam o żeglowaniu, więc chciałam jechać na obóz żeglarski, ale koleżanka dopiero nauczyła się pływać i stwierdziła, że na tych łajbach niechybnie się utopi, więc pojechałyśmi na obóz jeździecki. Ja połknęłam końskiego bakcyla, a koleżanka chyba już więcej nie wsiadła na konia. Za to ja kiedy w końcu pojechałam na te żaglówki to stwierdziłam, że konikowanie jest o wiele ciekawsze. W Okolu byłam w 1984, a to zdjęcie z Margonina jest z 86 albo 87.

Cytat:
Najgorsze były przemarsze do sklepu, zwłaszcza powroty z pełnymi plecakami.


Na zakończenie obozu koledzy zostali wyprawieni po zakupy na ognisko, Kiedy wracali z pełnymi plecakami to ktoś litościwy zatrzymał się samochodem, żeby ich podwieżć. Koledzy powiedzieli, że fajnie, że ich podwozi z tym ciężkim prowiantem dla obozowiczów. Samochód ruszył, a tu prowiant brzdęk, brzdęk.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
baxi



Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Okolice Poznania

PostWysłany: Nie 23:40, 09 Lip 2006    Temat postu:

Moja przygoda zaczeła sie dosc dawno...Pierwsze jazdy odbywałam na dzikich konikach Polskich,ktore potrafiły w sekunde obrocic sie o 180 stopni i galopem dobiec do naroznika okolnika.Dlaczego tam..bo zawsze tam dostawały marcheweczki-))
następnie po kilku jazdach najszczęsliwsza na swiecie przeniosłam sie na "duze Konie" Były to ciezkie dni...Od razu poł godzinna jazda bez strzemion,okropny kłus cwiczebny i jeszcze gorszy anglezowany.jazdy prowadziła wspaniał Pani Instruktor pani-my mowiłysmy na nią ciocia Danusia B.Ktora przeszła do stajni ,do Raduszyna...
Następne juz jazdy prowadziła strasznie wymagająca, bardzo rygorystyczna Pani Alicja.W.dzieki ktorej wszystko zawdzięczam.Były długie jazdy na oklep, galopy, skoki, w czasie szalejącej zimy,szalone jazdy,dzieki niej nauczyłam sie porządnego dosiadu, kontaktu z koniem,doskonałej rownowagi.poznawałam praktycznie wszystko od podstaw.Dostawałam rozne konie.I te bardzo spokojne-leniwe i młode.Ujzedzałam z nią po bodajze 2-och latach młodziez.dzieki niej nauczyłam się - jazdy nie tylko na jednym koniu.nauczyłam sie panowania nad kazdym koniem,brykającym, płochliwym.dzieki niej bardzo szybko połknęłam bakcyla i zaczełam cwiczyc w szkołce sportowej pod okiem Pana Konstantego.Sz.Były to najcudowniejsze lata mojego dziecinstwa..Miałam wspaniałych profesorow w postaci konikow.Następnym instruktorem,u ktorego miałam przywilej w postaci jezdzenia trudnych koni- był Pan Roman.B.Jednak odszedł On z naszej stajni do Raduszyna.Poniej troche cwiczyłam pod okiem Pana marka.K- natomiast na sucho pod okiem Pana Mariana Kowalczyka.cwiczyłam skoki, lekkie ujezdzenie.Ostatnią postacią,z ktorą cwiczyłam 2 lata(ujezdzanie młodych koni,skoki na poziomie klasy P.Był Rafał P.rowniez wspaniały instruktor, zawodnik,czasem dosłownie kamikadze-)) Dzis juz niestety ,po kilkunastu dosc powaznych kontuzjach- raczej nie marze o zawodach w skokach-jak kiedys.raczej dzis stawiam na jazde lekką,przyjemną zarowno dla mnie jaki konia.Co nie przecze,ze i nadal lubię trochę poskakac,troszke pojezdzic na młodziezy czy na gorącokrwistych dziewczynkach poscigac sie na odległych łąkach.-)) Moze i ktos z Was miał okazje jedzic pod okiem tych instruktorow co ja?? Swiat jest przeciez tak mały!! Jestem bardzo ciekawa....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dakron



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 0:03, 10 Lip 2006    Temat postu:

Jeśli Alicja to Ala z Puszczykowa Starego , to miałam przyjemność .
Faktycznie kobitka z charakterem , potrafiła wstawić w tyłek niezależnie od tego czy rekreacja czy nie.
Zaliczałam z nią niesamowite tereny , najmocniej utkwił mi taki przygotowawczy przed Hubertusem... bardzo długi i ostry galop ... to była dla mnie nowość
Z nią zaczynałam pierwsze poważne skoki , nie było zmiłuj ,doskonała instruktorka chociaż troszkę szorstka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
baxi



Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Okolice Poznania

PostWysłany: Pon 12:50, 10 Lip 2006    Temat postu:

Czyli pamietasz naszą wspaniałą Here, Araka,Osmoze,Wilge vel Siwą. talke no i leniwą cwaną bajeczke???W tym osrodku nie jezdziłam na pieniądze.Byłam tam dosłownie od wszystkiego od kowala,po obsługiwanie naszego małego barku...Na hubertusach tez prawie wszystkich byłam.mam pełno zdjęc, .Były to najcudowniejsze lata.......-))))
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dakron



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 13:43, 10 Lip 2006    Temat postu:

To było jakieś 11 lat temu ... Wesoly
nie potrafię napisać na których z nich jeździłam , pamietam z tamtych czasów taką młoda dziewczynę ... chyba Anię , spotkałyśmy sie później w Rogalinku u Koniecznego
Z ciekawszych przeżyć związanych z tą stajnią to przypominam sobie pławienie koni na kilkugodzinnym rajdzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hugh_h
Nie kapelusz zdobi kowboja ;)


Dołączył: 21 Gru 2005
Posty: 966
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: k.Radzymina
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:06, 10 Lip 2006    Temat postu:

zaczęło się tak, że przyszły wakacje zastanawiałem się z rodzicami co robić, w śród kilku propozycji wyłonił się obóz jeździecki, jakiś znalazł się nawet w gazecie, pojechałem sam bo nikt z kolegów nie chciał ze mną jechać, byłem chyba jednym z najmłodszych obozowiczów i jednym z niewilu chłopców było nas chyba z 8 na 40 sztuk całości.

i moim pierwszym instruktorem została już niestety św. pamięci p. Mirka Jankowska z patataja, prawdę mówiąc to trudno mi sobie dokładnie przypomnieć jak się wszystko odbywało ale ona potrafiła przekazać pasje do koni i wiedzę we właściwy sposób i to na tyle że się zaraziłem i potem co roku jeździłem na obozy jeździeckie Wesoly

później kolejną osoba której poznanie wypaliło na mnie piętno był p. Ireneusz Szwajkosz który mnie zaraził pasją do powożenia, było to już chyba kilkanaście lat temu ale może dopiero na koniec tego lata uda mi się powozić własną bryczką jak czasu i pieniędzy starczy no i wreszcie właściwie zajmę się tym sportem.

pamiętam też jazdy z Robertem Woronowiczem i jego żoną. jazda z nim to była zawsze dawka potężnego wysiłku i roboty ale i wiedzy, zawsze też odnosiłem wyrażenie że dla niego konie choć ważne i dbał o nie to są jako dodatek do hobby w postaci kultywowania tradycji wojskowych, ale jego żona nadrabiała to pasją za ich dwoje.

ogólnie to mi się wydaje że miałem dość duże szczęście jeśli chodzi o instruktorów na których trafiłem, jedyne co mogę zarzucić to, to że na samym początku nikt nie dbał o porządną rozgrzewkę przed wejściem na grzbiet, czego efekty odczuwam do dziś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
baxi



Dołączył: 09 Lip 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Okolice Poznania

PostWysłany: Pon 23:58, 10 Lip 2006    Temat postu:

Znam jedną Anie ,ktora pracowała u Koniecznego, bo sama tam przez rok cięzko pracowałam.Natomiast myslę,ze pamietasz Magde.Ktora zarowno ze mną jezdziła od poczatku w stajni w Puszczykowie a poniej tuz po mnie przeniosła sie do Rogalinka.ja zostałam w Sowincu....Byc moze pamietasz takie dziewczyny,ktore były od wszystkiego.Mnie czyli Natalie, Agnieszke- dziewczyna miała ciemną karnacje-wyglądała jak Mulatka,No i chyba pamietasz Magde....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nongie



Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 9086
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: woj.opolskie

PostWysłany: Wto 6:58, 11 Lip 2006    Temat postu:

Iburg napisał:


Iburg jeszcze o Sierakowie, pliz!
I fotek jeszcze.... co Ty masz na głowie? To taka czapeczka stajenna?
Dlaczego zakochałaś się w instruktorze? Co on zrobił takiego na tej Belli? Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 1: BIEGALNIA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin