Stajenka

rzepka

Bandola, o jakich upałach Ty prawisz? Hę? U nas dzisiaj było 15 stopni i po południu klasyka, tzn deszcz. Od czerwca nie było ANI JEDNEGO dnia bez deszczu. wsciekly

bandola_1

A u nas słonko i słonko , dopiero dzisiaj trochę polało , ale wieżę Ci , że u Was inaczej , bo chociaż jesteś nie daleko to patrzę w niebo i faktycznie , Kraków i małopolska to mają chmurki nad sobą do bani

rzepka

Szefowa na urlopie. Z tyłu -agent ochrony z BOR

[link widoczny dla zalogowanych]

Iburg

Świetny ten agent.

bandola_1

mina agenta mówi sama za siebie! wsciekly

rzepka

No i powiększyła mi się rodzina

Było zaplanowane na koniec września, a tu -niespodzianka!

[link widoczny dla zalogowanych]

Nusia w ogrodzie powiła swoje pierworodne- dziewuszkę. Przetransporowaliśmy rodzinkę do boksu i tam przyszło na świat drugie -tez dziewuszka. Nusia była kryta nietypowo- na wiosnę, w dodatku nie widzieliśmy momentu krycia i nie znałam terminu.

Takie dwa małe, śpiące precelki

:

[link widoczny dla zalogowanych]

Jeszcze nie mają imion i nie mam też koncepcji

Andzia

śliczne, gratulacje jupi

co do imion to może Thelma & Louis

rzepka

Ale one chyba żle skończyły

Nie oglądałam, bo nie lubię filmów bez happy-endu. To na starość tak się robi Kwadratowy

Ale wracając do imion -w skrócie byłoby Tusia i Lusia. Dojdzie jeszcze mamusia Nusia i Jędrek mnie pogoni ze stajni Mruga

Bo tu krowy mają imiona: Krasula,Malina,Wiśnia i inne pierdołki tego typu. Owcom i kozom imion się nie daje -za mało ważne Wesoly

.

Sankarita

Fajne małe Wesoly

W ogóle, nie wiedziałam, że koza może urodzić 2 koźlęta na raz.... 3 też może? Ja to myślałam, że koza to jak koń - tylko jedno. Jezyk

nongie

O, bywają i trzy- pamiętam z dzieciństwa.
Thelma i Luisa - pięknie. Gratulacje i zazdroszczę Wesoly

martik

No Rzepko, to Ci sie stado rozrasta Mruga

Super, piekne dziewczyny

rzepka

Opowiem coś więcej o Kirusiu. Kiruś ma swoje własne 3 psy : Rurę, Lisię i Milę. Na hasło : „Pieski, pieski!!” –pierwszy leci Kirek, za nim psy.
Przyplątało się to 2 lata temu: małe,chude, zabiedzone, skołtunione. Z wielką wolą życia –ludzie widzieli go w lesie 2 km od wsi, jak zabłocony wlókł się w stronę zabudowań. Miał szczęście , że trafił do mnie. Został kotem tzw „stajennym” -czyli Kirusiem. „Tak zwanym kotem stajennym” - bowiem Kirusia środowiskiem życia stała się kuchnia, a matecznikiem –okolice lodówki. Mój mąż –Jędrek bezustannie marudził ,że miejsce kota jest w stodole i że powinien tam łowić myszy. Zupełnie nie znał realiów, a właściwie zainteresowań Kirusia szynką wiejską(27 zł/kg), kiełbasą swojską ( ta po 20 zł/kg), szynkową za 15 zł już sporadycznie. Mleczko prosto od krowy, ciepłe. Jedrek z maniakalnym uporem ciągnął motyw o myszach w stodole, ale w końcu zrezygnowany zakupił ( w tajemnicy przed nami!) łapkę na myszy i zainstalował ją koło skrzyni z owsem. Właściwie miał rację, bo w skrzyni było coraz mniej owsa w owsie, coraz więcej łusek z ziarna, mysiory urządzały sobie park rozrywki w stodole, a Kiruś leżakował w kuchni, albo pod kaloryferem na wersalce. Pół wsi miało ubaw –pytali Jędrka, jak Mu idzie łapanie myszy i czy nauczył wreszcie kota, jak się to robi ( a ja głupia o niczym nie wiedziałam).Fakt – myszy zniknęły. Kirek od czasu do czasu złapie jakąś i przemaszeruje z nią koło domu ( żeby wszyscy widzieli) ,ale potem i tak mu ta mysz zwieje –sama widziałam.
Dzisiaj była wielka akcja pt” zmuszamy kota do łapania myszy”. Jędrek chciał go wsadzić do szafki kuchennej, w której biesiaduje całe stadko. Kiruś nie dał się. Może ma inną koncepcję polowania. W każdym razie –resztę dnia spędził śpiąc, leżakując, jedząc szynkę i nicnierobiąc. Udało mi się wpakować go do beczki, w której grasowała mysz. Kirek mysz złapał –owszem, potem kazał mi się wyjąć z beczki ( bo za wysoka, żeby wyskoczyć) i zniknął z nią w ogrodzie. Zanim doszłam do domu kitek już siedział pod lodówką. Posądzam go o to, że wypuścił mysz, byle szybciej warować przy kiełbasie.

Nie ma nadziei, że zimową porę spędzi w stodole. Zeszłej zimy było tak:

[link widoczny dla zalogowanych]

Teraz kamufluje się całkiem udanie:
…”może nie sprawdzą tej przyczepki od traktora i jakoś przeżyję ten dzień…”

[link widoczny dla zalogowanych]

Pora letnia –„panienka z okienka”, czyli:
…” niech widzą, że jestem w stodole i może pomyślą, że łapię myszy…”

[link widoczny dla zalogowanych]

Boubi

Rzepka - jak zwykle humor mi poprawia!!!

Chwala Ci za to, bo ostatnio nadmiarem optymizmu jakos nie moge sie pochwalic Kwadratowy

Kirus i jego fotki nie dosc, ze super fajne, to przypominaja mi mojego niezyjacego juz kociego staruszka - "Troglodyte", ktorego taszczylam razem z Boubim z alpejskiego kraju do Polski....
Fotka pod obrazem ekstra! Ten szum wzburzonego morza tak go uspil? Mruga

Iburg

Normalnie świetne. Kirus bardzo podobny do mojego Wiewiórka, prawie taki sam. Relacja jak zwykle wywołuje usmiech

Iandula

Cudna ta Twoje kozia rodzinka Wesoly

Miałam "takiego" Kirusia, nazywała się Kuśtyczka, mleko nie z mikrofalówki było nietknięte