|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
newenga
Szczurza mama :)
Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Nie 18:02, 17 Cze 2007 Temat postu: Mnie się już nie chce! |
|
|
W 2002 roku rozpoczęłam w Stodołach naukę jazdy konnej "na poważnie". Przez trzy lata regularnie pojawiałam się na koniach raz w tygodniu. Miałam parę końskich miłości. Ostatnią z nich była Ariadna. Niestety nie radziłam sobie na niej dobrze - miałam problemy z zagalopowaniami, w dodatku nie byłam jej jedną wielbicielką. Kiedy Krewniak zabrała Cudną do siebie, stało się jasne, że na Ariadnie będzie jeździć nie kto inny jak Karinka Stanikowa (wcześniej jeździła również na w/w Cudnej, co zwiększało szansę jazdy na "mojej miłości") - o niebo lepszy ode mnie jeździec. W czasach Pana M., jak wiele Stajenkowiczów wie, chętnych na jazdę konną było mnóstwo (co wiązało się z małą ilością koni do wyboru), wyimaginowałam sobie, że z moimi pseudoumiejętnościami będę dostawała na jazdę Askara lub Jurtę, za którymi wtedy nie przepadałam. Te dwa czynniki zdecydowały o tym, że po trzech latach przestałam jeździć. Początkowo próbowałam czasami przyjeżdżać do Stodół, ale po jakimś czasie stwierdziłam, że MNIE SIĘ NIE CHCE. Zamiłowanie do koni na szczęście przetrwało. Po półtorej roku przerwy wróciłam do Stodół, ośrodek zastał mnie razem z nowymi końmi oraz z nowym właścicielem - Panem Jurkiem T. Minęło ponad pół roku od powrotu do jazdy, a tu się odzywa mój leń :( Jest dopiero na etapie rozwoju. Przejawia się on w braku chęci wsiadania na koński grzbiet oraz w postaci nie przyjeżdżania do koni nawet jeśli nie ma żadnych przeciwwskazań - głównie szkoły.
Czy Was, Stajenkowiczów dopadał czasami taki ogromny leń? Jak sobie z nim radziliście? Rezygnowaliście z przyjemności czy walczyliście z nim?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kawa
Gość
|
Wysłany: Nie 18:25, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Jak najbardziej - kazdemu , tak mysle taki stan sie przytrafia . Trwa krócej lub dłużej , ale jest i mija . Wracasz do koni , doznajesz nowej miłości , i okazuje sie że nawet dość duzo umiesz. Wydaje mi sie że jest to stan poparty jakimś niepowodzeniem w temacie jazda, lub znudzeniem(rutyna , powtarzające sie czynności , nic nowego). Daj sobie chwile wolnego . Ja przynajmniej tak robie, a w zasadzie w moim przypadku o tym decyduje los (nie zawsze ma sie ten czas) . Musze powiedzieć , że wracam do koni wtedy na skrzydłach. Głowa do góry .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dakron
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 6405
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 18:45, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Dawniej (naście lat temu) zdarzały mi się okresy strachu, zaczynałam tak bardzo się bać że się zabiję na rozbrykanym koniu, że to uczucie było silniejsze od przyjemności jazdy. Wtedy fundowałam sobie 1-2 miesięczną przerwę w jazdach i wracałam odświeżona. Prawdą jest to, że po przerwie człowiek pewniej czuje się w siodle.
Teraz już od lat nie czuję strachu, natomiast umiem ocenić ryzyko i tak poprowadzić trening aby zmniejszyć je do minimum. Oczywiście łapie mnie leń od czasu do czasu, właśnie jestem w takim stanie, jak dla mnie jest zbyt upalnie na tłuczenie tyłka w siodle, pewnie wskoczę na kopytnego jesienią kiedy temperatura spadnie do 20*C.
Nic na siłę w końcu jazda konna ma być przyjemnością, a nie obowiązkiem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ada
Dawniej Floppy...
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:03, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hmm, a może konie to tak do końca nie są Twoją "miłością" i tak naprawdę nie trafiłaś jeszcze na to coś co Cię pochłonie bez reszty?
Ja od początku byłam tak totalnie zakręcona na punkcie koni, że nie zniosłabym ani pół tygodnia bez kontaktu z końmi. Dla mnie to było nie do pomyślenia nie pojechać na konie i tak naprawdę nigdy nie miałam takiego momentu zniechęcenia. Jeżdżę już około 17 lat ze średnią 6 razy w tygodniu, bywały lata że byłam codziennie (nawet urlopy wolałam spędzić na koniach), ostatnio niestety czasem praca jest w stanie pokrzyżować moje plany i jeżdżę trochę mniej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Delphia
Jaxa forever!!! :]
Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 1902
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Nie 21:25, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Floppy-ja mam podobnie. Bez koni nie potrafie zyc, a niestety nie mam warunkow do czestego przebywania w ich towarzystwie:( byl okres, ze nie jezdzilam przez pol roku to matka chciala isc ze mna na testy czy czasem czegos nie biore. zachowywalam sie dziwnie i bylam nadpobudliwa. Usiadlam w siodle i wszystko minelo:) Nawet upadki mnie nie zniechecaja. Jesli nie mam mozliwosci, zeby pojezdzic to wystarczy mi przebywanie wsrod koni:) to jest moj nalog:P
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
newenga
Szczurza mama :)
Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Nie 21:58, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Floppy, może masz rację. Zawsze jednak miałam wrażenie, że konie są moją największą pasją. Mniej więcej od 7 roku życia wyciągałam rodziców na jazdę do Marysia. Ze względu na odległość moje wizyty w Buku nie były częste, ale wspominam je strasznie miło. Tam chyba tak na prawdę zostałam zarażona bakcylem jazdy konnej, który dziś trochę wygasa, ale na pewno znów za jakiś czas rozbłyśnie na nowo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ada
Dawniej Floppy...
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:12, 17 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Newengo, jeśli trafia się na swoje wymarzone hobby, to nie ma wtedy kompromisów. W Twoim przypadku może być tak że konie bardzo lubisz i miło z nimi spędzasz czas, natomiast gdzieś jest jeszcze coś czego nie odkryłaś. Konie wielu ludziom kojarzą się z pewną egzotyką, patrzą sie na te zwierzęta jak na jakieś niesamowite istoty, konie to chyba urealnienie dziecięcych marzeń i pogoń za marzeniami. Stąd może ten chwilowy dreszczyk emocji, parcie na siodło jednak zweryfikowanie marzeń kończy się często zwątpieniem (kiedy ja tego wszystkiego się w końcu nauczę) i rezygnacją.
Ja kiedyś trenowała judo, podobało mi się ale jednak nie pociągnęło mnie to tak do końca, bardzo dużo pływałam i nadal bardzo lubię jednak to też nie był mój ulubiony sport i to jedyne hobby. Z bieganiem też nie wyszło, natomiast kiedy moja koleżanka przyjechała ze mną na konie, olśniło mnie i tak mnie to wszystko wchłonęło że ja nawet nie muszę się nad tym zastanawiać, bo to jest moje życie i wtedy się wie i nie ma się żadnych wątpliwości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dekster
Mam większego konia niż OSM :P
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płaskowyż tarnowski
|
Wysłany: Pon 8:43, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Ja mam teraz takiego lenia.
Nie chce mi się jeździć totalnie.
Po sianach pewnie wrócimy w siodło,narazie dreptamy z ziemi.
Gdy jednak jeździłam w szkółce to nigdy mi sie nie zdazyło,żeby mi się nie chciało.Teraz jak mam konia na codzień o każdej porze dnia i nocy to już nie jest taka frajda Pomimo,że czasem mi sie nie chce,to nie zamieniła bym go na nic inngo.Żadna inna dyscyplina sportowa nie sprawiała mi tyle radości.W przerwie,kiedy nie miałam na czym jeździć zaczełam trenować siatkówkę,ale że jestem mała to zawsze byłam na libero a to mnie nie satysfakcjonowało więc szybko znalazłam nowe końskie miłości.
Moja siostra tez jeździła jakiś czas,szło jej bardzo dobrze,nawet lepiej ode mnie.
Tylko ona poprostu nie kochała tego co robi.Sprawiało jej to przyjemność,miała zajęcie ale nie była to jej pasja.W końu przestała wogóle wsiadać a odkąd mam konia siedziała na nim aż raz i to dosłownie jedno kółko,bo "on mnie nie słucha i gapi się na ciebie"
Też lubie robić wiele rzeczy,ale nie są to rzeczy,dla których zrezygnowała bym z koni.Może w Twoim przypadku jest tak,że konie bardzo lubisz,ale to poprostu nie to.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pumcia
Lewada? Co to dla nas :P Deeesstaaa!
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sączów/Warszawa
|
Wysłany: Pon 9:59, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
A ja miewam chwile zwatpienia. Potrafie 2 tygodnie (hehe wiem ze malo ale jak na mnie to duzo!!) nie wsiadac. Co ciekawe to dotyczy glownie naszych koni. Na konie nieznane czy tez po prostu z innej stajni wsiadam bardzo chetnie. I czasem to jest dla mnie wieksza przyjemnosc bo najczesciej te konie potrafia mniej niz ja jak wsiadam na swoje to niejednokrotnie mam wrazenie one umieja ode mnie wiecej a ja im tylko przeszkadzam i ogromnie mnie to deprymuje! Mieliscie kiedys cos takiego?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BlueHorse
Dołączył: 13 Cze 2007
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 12:17, 18 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
czasem się nie chce, ale wtedy tylko jak jestem totalnie zmeczona, tak bardzo ze wstać nie mogę z łóżka...ale zwatpienia nigdy nie było, gdy zlikwidowali mi jedną stajnie, łapałam każdą okazje, dosłownie każda, teraz jeżdze w innej, troche dalej niż poprzednia, dojazd rowerem jest możliwy, szkoda że czasem totalnie męczący, ale co sie nie zrobi aby odprezyć się na końskim grzbiecie albo potrenować że aż pot płynie z czoła mojego jeśli pojawia sie zwątpienie to na pewiem czas niech pojawi się też odpoczynek od koni, w moim przypadku nie wytrzymałabym długo...
do koni mnie ciagnie jak magnes, szkoda że atmosfera w stajni troche mnie zraziła, ale co tam, zawsze można iść do koni, obok ludzi...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
haneczka
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Wto 20:07, 19 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Ja nigdy nie odczuwałam tego, że mi się nie chce jechać na konie, oczywiście mogę być na tyle zmęczona, że po prostu lepiej, żebym nie jeździła tego dnia. Generalnie wszelakie przeciwności staram się pokonywać albo niwelować, nawet mój mąż stwierdził, że kiedy jadę na konie to zapominam o tym, że mam np. katar albo padający deszcz jest tylko deszczykiem, który na pewno zaraz przestanie padać.
Przyznaję, że miewałam nieraz chwilę zwątpienia, kiedy dochodziłam do wniosku, że nigdy nie nauczę się dobrze jeździć albo tak jak to opisałą Dakron po prostu się bałam (zwłaszcza w okresie, kiedy niezbyt pewnie trzymałam się w siodle, a jeździłam na wystanych, niezbyt spokojnych koniach i często spadałam). Wybranie się do stajni zawsze uważałam za coś fajnego i ciekawego i może mi się nie chcieć robić wielu innych rzeczy, ale na myśl o chwilach spędzonych na końskim grzbiecie od razu odżywam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Maroko - Orzepowice
|
Wysłany: Pon 6:37, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | czasem się nie chce, ale wtedy tylko jak jestem totalnie zmeczona, tak bardzo ze wstać nie mogę z łóżka... |
czym sie tak męczysz?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
newenga
Szczurza mama :)
Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik
|
Wysłany: Pon 7:46, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Po ponad 2 tygodniach "niechcenia" leń mnie opuścił Z radością pojadę dzisiaj do Stodół
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|