Stajenka

krystyna

"Może jutro" powtarzam sobie przynajmniej od półtora roku i ciągle nie mam czasu dla mojego konia, który zawsze dziki i swobodny stał się po dwakroć bardziej taki, a w lutym kończy siedemnascie lat. Ciekawe czy kiedyś jeszcze poczuje siodło na grzbiecie. I pomysleć, że kiedyś jeździłam na trzech koniach dziennie. A do tego dochodziły treningi rajdowe. A jak trener wyjeżdżał to zdarzało mi się opiekować dodatkowymi kilkoma końmi.

Boubi

Boubi

Hm... nikt nie pisze dzis w tym watku... a ja wlasnie spelnilam obietnice i.... wreszcie wsiadlam.

O wlasnej mizernej kondycji nie wspomne wstyd

. Natomiast z radoscia stwierdzilam po prawie miesiecznej przerwie we wsiadaniu, ze Melcia bardzo sie poprawila, wzmocnila muskulature, zaczela znowu pracowac zadem. Wesoly

Dzisiejszy galop - byl super, zebrany, powolny, taki "przez nozke" i zwiazku z tym przejscia do stepa - wychodzily naprawde ekstra; to Andzi i naszych treningow "po linii prostej" zasluga. Wesoly

Chody boczne - jak zwykle szwankuja, ale to pewnie z powodu mojej fizycznej indolencji.

Pojutrze znow spotkanie z Andzia - mam nadzieje, ze zrobimy kolejny kroczek do przodu... Wesoly

Klaniaja sie polpiruety w stepie sciana

Zato jutro..... padoczek!!!!

majak

Ja dziś byłam po prostu w stajni.
Konie mają za dużo wolnego, kombinują...dziś zepsuły ogrodzenie

zapewne wiem która....
A wypanierowane!!! Oczywiście moja najbardziej, CAŁA, z dwóch stron! Reszta to tak jakby częściowo...tylko nie Tina yhhhh.

No i moja wizyta skończyła się na zabraniu 3 ogłowi, napierśnika i popręgu do domu do czyszczenia i konserwacji...jutro wymiana na następne ogłowia, napierśniki itp.

Boubi

Tfu.. tfu... nie chce zapeszac, ani denerwowac tych co bez hali.

Dzis bylo dobrze, nawet bardzo przyzwoicie!

Basta

Rzecz się stała niesłychana!
Wsiadłam i to tak z nienacka:)
Fakt, dociągnięcie popręgu do przystuł zajęło mi nieco czasu, zapięcie na pierwszą dziurkę drugie tyle. W końcu Gruba wysłuchała moich tłumaczeń że im szybciej zapniemy, tym szybciej wróci do bandy:)
Wsiadanie-znowu kilka minut bo zapomniało się nam, że przy tej czynności należy stać, a nie uprawiać gimnastykę.
I znów tłumaczenie, że mam czas, a jej się spieszy do reszty towarzystwa pomogło.
Postępowałyśmy sobie po wsi przeplatając stęp zrywami/a nóż się uda/.
Super, tylko czemuś mnie szyja boli. Dziś powtórka-trzeba się rozruszać Wesoly

Boubi

A "my" mamy padok juz trzeci dzien z rzedu!

Ja, wciaz "slabuje" po niedawnej grypie i wsiadanie mi w ogole, ale to w ogole nie w glowie! wstyd

Zato Melcia korzysta z urokow zimy, sniegu i milego towarzystwa.

Jutro trening z Andzia, wiec cos niecos popracujemy.... Kwadratowy

siwula

A my pomimo przenikliwego wiatru i padającego śniegu codziennie wyjeżdżamy w teren. Jak się nie ma co się lubi(czyt. hali) to się lubi co się ma. Poza tym zaspy nieźle wyrabiaja kondycję Wesoly

dragonnia

Basta, to za karę, hihihi. Ja w szkoe musiałam łapki nadwyrężać, a Ty brykasz beze mnie Wesoly

A tak poważnie, szaliczek lub golfi to ubrałaś na te wyprawy? Bo jek nie to znam dalszy scenariusz - będzie Ciebie boleć głowa i znów nałykasz się tabletek Smutny

Basta

Założyłam, założyłam golfik.
I juz wymyśliłam od czego szyjka łupie-od podciągania popręgu zębami.
Jak ludź uparty to tak potem ma Mruga

dragonnia

A co z rękami zrobiłas? Swoją drogą, mocne masz ząbki

blueberry

mam kryzys...
mimo, że u mojego kaleki lepiej, nie kuleje już w ogóle to mam koński kryzys Smutny

Zgodnie z wetką ustaliłyśmy, że teraz czeka go około 2 lat nic nie robienia (doktor czas), a potem zobaczymy czy będzie operowany (bo teraz możliwości są średnie) i dostanie nowe ścięgna (co jednak łączy się z długotrwałą rehabilitacją i staniem w boksie, a przez ostatnie 2 lata nastał się już trochę...więc nie wiem czy narażać go na to, skoro mu do szczęścia już dużo nie potrzeba) albo zostanie koniem pastwiskowym i będzie kosił trawę.

Najbardziej męczy mnie to, że nie jeżdżę już tak długo, że kiedy wsiądę na konia nie będę nic potrafiła, nic kompletnie nic Smutny

w życiu takiej przerwy nie miałam.... Smutny

A realia są takie, że pieniądze jakie mogę miesięcznie przeznaczać na konie idą na rudego paralityka...a na pracę nie mam czasu choćbym nawet na głowie stanęła...głupia weterynaria...

Kiedy w zeszły weekend byłam w domu i porządkowałam swoje wszystkie końskie rzeczy to miałam ochotę je polać benzyną i spalić! Niepotrzebne mi już oficerki, siodła, ogłowia, ochraniacze, kantary, moskitiery, bryczesy, stos czapraków i owijek

tylko zajmuj miejsce, denerwują mnie i łapią kurz! Smutny

Monka

Biedna blueberry wiem że Cię to nie pocieszy ale zawsze mogło być gorzej mogłabys np.nie mieć za co go utrzymywać a tak to przynajmniej wiesz że on Ciebie ma a Ty jego Trzymaj się

rzepka

Czas szybko leci... ani sie obejrzysz, a dwa lata miną. Nie sprzedawaj sprzętu jeździeckiego wsciekly

Jeszcze przyda Ci się. Wyobraź sobie, że za jazdę po pijaku mogliby Cię przymknąć też na 2 lata. I co, robiłabyś wyprzedaż siodeł z pierdla?

blueberry

Monka, Rzepka
dziękuję bardzo

Rzepka zabiłaś mnie tym tekstem o pierdlu

w sumie weterynaria za bardzo nie różni się od przymusowego zesłania lub zamknięcia

ehh ale żal dupę ściska z tymi końmi Smutny