|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pumcia
Lewada? Co to dla nas :P Deeesstaaa!
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sączów/Warszawa
|
Wysłany: Pon 7:46, 22 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
oooj tak tak! Spróbuj ją namówić!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ansc
Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Trachy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:56, 22 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Goska lonzowanie na dwóch lonzach jest świetnym cwiczeniem z ziemi ale niestety trzeba nabrac wprawy, ja osobiście bardzo uważam na zewnętrzną lonże żeby nie była zbyt mocno napięta, twój koń świetnie pracuje jest chyba dość energiczny ja pracowałam z leniuchami więc trochę inaczej. Jedyne co mi przychodzi do głowy to odpuszczanie zewnętrznej lonży gdy podchodzi ci za wysoko i przelatuje przez zad. Na zdjęciach są uchwycone momenty gdzie również lonża zewnętrzna jest moim zdaniem za mocno przyciągnięta. Spróbuj lekko odpuszczać może z czasem osiągniesz podobny efekt bez napiętej zewnętrznej lonży.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
majak
Gruba i ja :-)
Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Grodzisk Maz. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:07, 22 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ja na dwóch lonżach lonżuję Tinę (no dobra lonżowałam teraz z tym brzuchem nie da rady:P) bo było to dobre rozwiązanie do chodów bocznych (ustępowanie) jak i tłumaczenia Tinie, że nie ma wychodzenia z koła kiedy chce a kiedy ja chcę. Początkowo też miałam problemy z zewnętrzną lonżą, którą za mocno napinałam. A jak była luźna to za nisko opadała.
Lożna zewnętrzna przez grzbiet - do nauki chodzenia na komendy zaprzęgowe - idealna.
A jak mam jedną lonże to kawecan. Ewentualnie na kawecam dopinam pasek z wędzidłem do wypinaczy bo jednak dopinanie wypinaczy do kawecanu jakoś mi nie leży, mam wrazenie, że konie wtedy mocniej napierają na wypinacze nosem i ustrojstwo szoruje po nosie. Cięzko manewrować lonżą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ansc
Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Trachy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:21, 22 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Też osobiście nie mam przekonania do kawecanu, nie lonżowałam ale jakoś nie podoba mi sie metalowy nachrapnik który mimo wszystko wywiera nacisk na chrapy. Wydaje mi się że przy odpowiedniej pracy na lonżowniku najpierw bez patentów a potem wprowadzając pomoce typu wędzidło i gumy są w zupelnie wystarczające dla młodego konia. U mnie dało to taki efekt że mój koń respektuje mnie nawet na kantarze, teraz lonżuję go na wędzidle i gumach głównie po to aby nauczył się pracować z wędzidłem, młody chodzi z nosem przy ziemi od początku jak zaczęłam z nim pracę na lonżowniku bez niczego, więc teraz gumy mu własciwie wiszą
Po pracy z wędzidlem, tzn kiedy zacznie w pełni je tolerować chciałabym zacząć jeździć na nim na samym kantarze ale to daleko przed nami
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
majak
Gruba i ja :-)
Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Grodzisk Maz. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:47, 22 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Ale ja mam wielkie przekonanie do kawecanu!
Ja go bardzo lubię i w zasadzie lonżuję tylko na nim. Pasuje mi jedne do 4 koni różnych taką ma regulację
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sankarita
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:22, 22 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Kawecan to fajna rzecz! Po warunkiem, że jest dopasowany i nie za luźny, by nie szorował koniowi po nosie i oku.... mówię o oku bo znam przypadek, gdzie zbyt luźny kawecan przechylając się do wewnątrz, zewnętrznym paskiem policzkowym zaszorował koniowi oko. Zamiarowałam się z kupnem kawecanu, ale nigdy nie mogłam nazbierąć, bo ja to chcę taki full-wypas . Ewentualnie ogłowie, które będzie zarazem kawecanem, ale to w lipcu. Nrazie dajemy radę na regulowanym kantarze z podszyciem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:02, 25 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
To znowu ja
Przez dlugi czas lonzowalam Cure jak ja Pan B. stworzyl, po prostu na kantarze. Chcialam jej dac duzo swobody, zeby znalazla sie jakos w tym wszystkim i nie ograniczac jej w zaden sposob.
Oto fotki z takiego lonzowania:
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Jak widzicie, Cura miewa momenty, w ktorych zamienia sie w psa tropiacego ale gdy tylko cos ja zaciekawi, od razu zmienia ustawienie w labedzia i glowe nosi w chmurach. Zanim znowu ja opusci, uplywa troche czasu a ja pilnuje aby lonza nie trwala dluzej niz 40 min. Wiec de facto, prawdziwa praca, z glowa w dole nie trwa tyle ile powinna. Dlatego postanowilam powrocic do czambonu i gogue. Dzieki tym patentom czas spedzony z glowa w dole jest znacznie dluzszy, przez co mam nadzieje miesnie grzbietu beda sie wyrabialy odrobine szybciej.
Teraz dodalam do tego drazki, wiec kobyla w tym zestawie jeszcze bardziej pracuje grzbietem.
Tak sie zastanawiam- na tych zdjeciach, gdzie Cura jest tylko w kantarze, nie ma zadnych ograniczen ode mnie a mimo wszystko i tak nie podstawia nog pod zad. Nawiazuje tu do watku o zaangazowanym zadzie, gdzie ktos napisal mi, ze problem mojego konia lezy we mnie, w tym, ze ja ja ograniczam soba na jej grzbiecie.
Na ile to jest prawda, skoro na lonzy na "golasa" jej wkraczanie pod klode nie ulega wiekszej zmianie? Czy to mimo wszystko nie jest jednak tak, ze kon naturalnie tego nie robi a raczej trzeba to wkraczanie u niego wypracowac? Co sadzicie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sankarita
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:54, 26 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Martik, a nie chodzi Ci czasem o przekraczanie ? w sensie, śladów przednich kopyt? Bo tak na dobrą sprawę, nie do końca wiem o co kaman:) Mnie uczono tak: to dobrze, jeśli koń dużo przekracza ślady przednich kopyt kopytami tylnymi, w takim koniu jest generalnie łatwiej "podstawić zad". Koń ma w chodach niezebranych, kiedy od niego niewiele wymagamy ma przekraczać tyle, ile przekracza bez jeźdźca na grzbiecie. Podstawianie zadu to przeniesienie ciężaru na zad, praca zadem i tak dalej i tak dalej + głębsze wkraczanie pod kłodę czyli głębsze, większe przekraczanie śladów przednich kopyt tylnymi kopytami. [jak coś pokręciłam to mnie proszę zweryfikować.] Koń przekraczający nie znaczy koń z podstawionym zadem.
No.... a my się dzisiaj lonżowaliśmy w cieńszym wędzidle i na chambonie. Oczywiście okazało się, że mój chambon jest na niego za duży, ale daliśmy radę i generalnie, jak mi przyjdzie moje, nowe wędzidło to będziemy się lonzować z chambonem. Koń był dzisiaj pilny, uważny,grzeczny, nawet trochę zbyt leniwy. W stępie ładnie odpuszczał, odnajdywał wygodną pozycję dość nisko i było fajnie, w kłusie - "wyryjał się" i generalnie był spięty, ale robiłam dużo przejść, żeby się czasem nie "zamknął w sobie", w galopie było całkiem ładnie, choć na galopowanie wybitnie nie miał ochoty. Pod sam koniec lonży i w kłusie się rozluźnił także wróciliśmy do stajni z ładnie spienionym pysiem.... a ja się zastanawiam nad gogiem, ale to później.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ansc
Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Trachy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:17, 26 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Tak jak Sankarita napisała podstawienie zadu to jest przesunięcie zadu pod kłodę i automatycznie przekraczanie przedniego śladu przez tył w takim ustawieniu koń automatycznie podnosi przód, więc nie da się równocześnie oczekiwać że koń podstawi zad i będzie szedł z nosem przy ziemi bo jest to nienaturalna pozycja, owszem z siodła czy na patentach można uzyskać taki ruch u konia gdzie wówczas trzeba odciążyć grzbiet bo jest on mocno napięty ale jak długo koń może chodzić w takim ustawieniu z korzyścią dla niego tak aby nie zrazić konia? Martik według ciebie jak długo taki koń powinien pracować w takim ustawieniu?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:01, 26 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Juz tlumacze o co mi lotto
Sa konie, ktore same z siebie przekraczaja ale to nie znaczy, ze aktywnie dzialaja zadem. Cura tak ma w stepie. Ze zdjecia, ktore pokazala w tamtym watku rzepka, rowniez wynika, ze i Dora ladnie przekracza.
Ale zaangazowanie zadu przy przekraczaniu jest minimalne- po prostu tak te konie sobie ida. A mnie chodzilo o naprawde zaangazowany zad, ktory jest motorkiem dla calej reszty. Czyli de facto, wlasnie o wkraczanie pod klode ale wynikajace z dzialania miesni zadu a nie ruchu wrodzonego.
Zgadza sie, ze ciezko jest oczekiwac i podstawionego zadu i opuszczonej szyi i glowy ale mnie chodzilo bardziej o pokazanie tego, ze nawet bez jezdzca na grzbiecie Cura nie pracuje zadem. Wiec czy ma tego jezdzca, czy nie- to praca zadu jest taka sama i to nad nia powinnam sie skupic. Przynajmniej mam takie wrazenie.
Ansc, jesli pytasz o lonze i chodzenie z glowa w dole, to uwazam, ze kon moze chodzic tak przez caly czas trwania cwiczen na lonzy, wiec w moim przypadku 30-40 minut, w stepie, klusie i galopie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ansc
Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Trachy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:08, 26 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Chodziło mi o chód z podstawionym zadem i opuszczoną głową czyli o pełne zaangażowanie zadu i mięśni grzbietu w ruch dynamicznie do przodu, jak długo koń może ćwiczyć w tej pozycji bez szkody dla mięśni i jego psyche. Uważam że bardzo krótko. Co do pełnego rozluźnienia czyli opuszczenia głowy przy ziemi też uważam że może chodzić przez cały trening w zależności czego oczekujemy od konia. Widocznie nie zrozumiałam twojej intencji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:17, 26 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | chód z podstawionym zadem i opuszczoną głową czyli o pełne zaangażowanie zadu i mięśni grzbietu w ruch dynamicznie do przodu |
To chyba mozna nazwac zebraniem, jak sadzisz ansc? A wiadomo, ze praca w pelnym zebraniu to tylko w ktorkich nawrotach i po wielu latach treningow...
Ansc, a jak to Ci sie udalo, ze mlody od poczatku chodzi tylko z nosem przy ziemi? Nie interesuje go nic dookola? Bo moja Cura tylko cos uslyszy, to od razu leb unosi... Moze to kwestia niewlasciwego przywodztwa, moze jednak ona w ten sposob mnie olewa, podczas gdy Twoj mlody zaakceptowal Cie calkowicie jako alfe?
A reszta dziewczyn? Jak to u Was wyglada? Czy konie zawsze ida z nosem przy ziemi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iandula
Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 6184
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 15:23, 26 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wyobrażam sobie treningu bez chwili wytchnienia dla konia, nawet jeśli główny nacisk kładziemy na rozluźnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ansc
Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Trachy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:41, 26 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Młody jest raczej koniem uległym i w pełni zaakceptował mnie jako "przywódcę" może to kwestia charakteru a może ciągłej konsekwentnej pracy ale pewnie i tego i tego ;)Oczywiście nie chodzi tak od razu jak tylko biorę go na lonżę czy wpuszczam na lonżownik, na początku powalam mu się wylatać powygłupiać, i pobawić, jak mu sie znudzi a okazuje to właśnie obniżeniem głowy zabieramy się do pracy, czyli do lonzowania pracując głównie nad jego kondycją i zaakceptowaniem wędzidła poprzez nacisk gum. Zawsze wtedy bawię się w jeża czyli ustępowania wszystkich możliwych ruchomych części ciała od nacisku palca. Podnosze wszystkie nogi głaszczę wszędzie i wszystko i tyle Dla urozmaicenia lonżowania gdy młody ma kapę, wystarczy worek foliowy przyczepiony do bata lub ruchliwa ulica tzn. przejeżdżające obok różnego typu hałaśliwe pojazdy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sankarita
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:53, 26 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Martik, no chyba masz rację, że w takim wypadku powinnaś się skupić tylko na pracy grzbietem a później nad pracy zadem, to moim zdaniem to dobrze, że Cura przekracza:)
Jeszcze tak trochę w kwestii konia podstawionego i opuszczonej głowy -> z moich obserwacji wynika, że jeśli koń pracuje zadem, ale w niskim zebraniu, to jego głowa automatycznie jest niżej, swobodnie, lekko w pionie, więc dla jednego człowieka może to być już "opuszczona głowa". Zebrany koń nie będzie raczej chodził z nosem przy ziemi, bo to moim zdaniem fizycznie nie jest możliwe.
odnośnie łażenia z nosem przy ziemi. mój na syndrom konia tropiącego - w stępie momentalnie nos do ziemi, a najchętniej by ten nos wsadził w piasek ale... to nie znaczy, że jest skupiony na mnie. Najczęściej jest zupełnie odwrotnie, wącha sobie i skupia się na podłodze, ale zazwyczaj mu na to pozwalam, niech się trochę odpręży, pomyśli o czymś innym... Ma tylko iść energicznie do przodu, nie włazić do środka ani nie wyciągać lonży i na takie zachowania reaguję. W kłusie natomiast staram się całą jego uwagę skupić na sobie czyli: wymagam częstych zmian tempa, przejść, zmieniam kierunki, kładę jakiegoś drąga do przejścia na lonży, jednego, dwa do czterech, mówię do niego, chwalę za najmniejszy postęp i staram się to robić tak, żeby koń się nie nudził ale też, żeby nie wymagać od niego za wiele. Zaznaczam, że on całą lonżę nie jest skupiony, to jest po prostu niemożliwe, ale ma krótkie momenty skupienia, momenty "wyczekiwania", takiego patrzenia na mnie wzrokiem "ej! co teraz?" jak i momenty, "dość tego dobrego, ja idę" i próbuje najpierw powiększyć sobie koło maksymalnie jak może, a później wyciągać lonże, ale na szczęście już nie robi tego chamsko. To zwykle dzieje po 10-15 minutach Aha, cała moja lonża trwa jak na razie maksymalnie pół godziny, a zazwyczaj 20 minut. Najbardziej skupiony to on był, jak się bawiłam z nim na padoku, jak zapoznawałam z różnymi, śmiesznymi rzeczami i.... jak uczyliśmy się przechodzić przez drągi i później w korytarzu - skupienie na przeszkodach sięgało zenitu.
Martiku, może Cura się... nudzi? Generalnie ja tam twierdzę, że to nie jest kwestia przywództwa tylko raczej natury końskiej. Konie się bardzo szybko nudzą i generalnie każda praca na lonży jest dla nich monotonna i bezsensowna, więc to, że Cura podnosi głowę, bo coś usłyszała to moim zdaniem coś zupełnie normalnego. Jak ja widzę, że Pallas mnie zaczyna olewać, to najpierw wołam go głosem, coś na zasadzie "Ej! Kawaler!", a jak nie pomaga, lekko potrząsam lonżą i wysyłam konia batem do przodu i to jest nasze hasło "halo, tu się pracuje" [aha, lonżę przypinam albo do kantara albo do nachrapnika, żeby nie wyszło, że mu szarpię wędzidłem w pysku:D]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|