|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stajenny
Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 9:32, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Standard byle jaka wypowiedź i od razu atak na wolność kobiet, dlaczego zreszta nieważne, w nosie mam jakieś dyskryminacje i nigdy nie patrzyłem w ten sposób. Akurat w moim przypadku kobieta ma swira na punkcie koni ale w wielu małżeństwach jest odwrotnie. I chciałem się tylko dowiedzieć jak sobie radzą ale widzę że problemu nie ma, nastepny polski temat tabu wszyscy są szcześliwi z końmi. Specjalnie zapytałem was koniarzy czy w ogóle dostrzegacie że istnieją takie problemy że druga połowa ma z wami problem. A jest!!!!! wiem bo w koło mnie jest kilka stajni z różną ilością koni ale problem w małżeństwach jest podobny. Bardzo często druga połowa rezygnuje z dyskusji bo od razu jest kontratak i wielka obraza jak można w ogóle przeszkadzać w osiąganiu szczęścia z końmi i poruszać taki temat. Zazdroszczę ludziom którzy się dogadali i są szczęśliwi w tym co robią. W tej chwili jest nas(drugich połówek ) tak 6 osób i jak narazie nie potrafimy świętego kręgu przełamać ponieważ nie chcecie słuchać...............
Ps. oczywiście nie dotyczy to wszystkich i ich przepraszam, a tych drugich tylko proszę posłuchajcie czasem, żegnam
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Maroko - Orzepowice
|
Wysłany: Czw 9:48, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | nastepny polski temat tabu wszyscy są szcześliwi z końmi |
hehe
albo masz konie i poświęcasz dla nich swój czas i pieniadze, albo nie chcesz poswiecać czasu i pieniędzy, dla mnie to proste.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Poszumy Frankusowe
Frankus-siwy dudrok ;) Kochom go!!! :P
Dołączył: 08 Sie 2006
Posty: 1774
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z lasu
|
Wysłany: Czw 10:06, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
stajenny napisał: |
ps. Poszumy - 300 złotych na dwa konie to mało i coś mi się wierzyć nie chce chyba że nie liczysz swojego czasu , kowala i weterynarza, albo sama tniesz kopyta, kucie jeszcze droższe i leczysz konie ale leki są drogie jak ......, remonty ogrodzenia, stajni, transport itp. Wszystko jest dobrze do momentu gdy jest dobrze czego ci życzę z całego serca |
.
Jakoś utrzymanie koni w kwocie 300zł wychodzi mi bez problemu. Kowal to 25 zł za rozczyszcznie a weta wzywam tylko na szczepienia raz na pół roku.
Obornik wywalam sama, słomę, paszę i wszystkie inne rzeczy też SAMA załatwiam .
Mój facet też za końmi nie przepada, ze mną nie jeźddzi, za to ma inne hobby i potrafimy razem żyć w z godzie.
Wniosek dla mnie jest taki.
Jesteś niezaradny życiowo i tyle
A jak sie chce miec konie to trzeba mieć o ich utrzymaniu minimum pojęcia. Potem nie ma takich problemów jak twoje
CHŁOPIE SKĄD TYŚ SIE W OGÓLE URWAŁ?
Ostatnio zmieniony przez Poszumy Frankusowe dnia Czw 10:11, 04 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iandula
Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 6184
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 10:40, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Może się narażę większości dyskutantów, ale trochę rozumiem stajennego
kocha zonę, ona wymyśliła konie, więc wydawało mu się, że zdobyła wiedzę na temat elementarnych obowiązków względem podopiecznych i zgodził się na nie, ale widząc, że kobita tyra i jeszcze jest poturbowana, to jej pomógł, zaczął sam pracować jak wół, wokół sprawy, która nie była jego marzeniem, moim zdaniem, może być poirytowany,
problem dotyczy nie tylko osób, które mają stajnie przy domu, ale osób, które jeżdżą regularnie, a druga połowa nie
codziennie nie ma tej połowy średnio 3 godz (jeden koń), jeśli wszystko chce porządnie zrobić przy pupilu, jak się czuje ta druga strona, jeśli nie ma hobby, któremu trzeba poświęcać codziennie sporo czasu
następna sprawa to zawody, my chcemy w weekendy pojechać i oglądać, jakbyśmy się czuli gdyby nas posadzili na stadionie żużlowym (nie mam nic przeciwko temu sportowi), albo w innym nudzącym nas miejscu i kazali się gapić co weekend i zachwycać się czymś, co nas tak na prawdę mało obchodzi
myślę, że kochać to kompromis obu stron i nie możemy jako koniarze uważać, że wszyscy z końmi będą szczęśliwi, bo my jeteśmy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szalonaisa
Jestem szalona... mówią mi ;)
Dołączył: 24 Sty 2007
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdzie wiatr poniesie :)
|
Wysłany: Czw 11:32, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Poszumy Frankusowe napisał: |
Jakoś utrzymanie koni w kwocie 300zł wychodzi mi bez problemu. Kowal to 25 zł za rozczyszcznie a weta wzywam tylko na szczepienia raz na pół roku.
Obornik wywalam sama, słomę, paszę i wszystkie inne rzeczy też SAMA załatwiam .
Mój facet też za końmi nie przepada, ze mną nie jeźddzi, za to ma inne hobby i potrafimy razem żyć w z godzie.
Wniosek dla mnie jest taki.
Jesteś niezaradny życiowo i tyle
A jak sie chce miec konie to trzeba mieć o ich utrzymaniu minimum pojęcia. Potem nie ma takich problemów jak twoje
CHŁOPIE SKĄD TYŚ SIE W OGÓLE URWAŁ? |
I tu Poszumy nie do końca bym się z Tobą zgodziła, bo koszty utrzymania koni, zależą też od regionu Polski w którym mieszka stajenny. Głowy nie dam uciąć, ale w okolicach Wawki nie dałabyś rady utrzymać dwóch koni za 300 zł, już nie w tej chwili, chyba że jakieś moje kochane z pręgą
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Poszumy Frankusowe
Frankus-siwy dudrok ;) Kochom go!!! :P
Dołączył: 08 Sie 2006
Posty: 1774
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z lasu
|
Wysłany: Czw 11:56, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
O Stajennym nic nie wiemy. Nie wiemy ile ma koni, gdzie, jak wielkie gospodarstwo. Znamy tylko jego punkt widzenia. Moim zdaniem zachowuje się facet jak przedszkolak: jak nie jest po jego myśli, to przestaję sie kolegować ( czyt. rozwód) i idę do pani
Nie mówię,ze jego żona obija sie przy pracach stajennych, ale do tego musi jeszcze zająć sie domem( dzieci, jedzenienie, pranie, sprzatanie itp.)
O tym Stajenny juz nie wspomina. No chyba,ze to też wziął na siebie. I do tego praca zawodowa. A decyzja o gospodarstwie na pewno była wspólna, więc nie wiem o co tu wonty?
Stajenny, podaj str. www do swojego gospodastwa, moze jak poznam więcej info to złagodnieje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sankarita
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:38, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Stajenny, wszyscy odpowiedzieli tak jak sądzili, więc nie mów, że byle jaka wypowiedź.
Nie da się pójść na kompromis z Twoją żoną? Ile macie koni? Nie da się ich posprzedawać i zostawić jednego dla żony i np. jednego kuca, skoro konie są dodatkiem do agroturystyki? Może większa promocja samego ośrodka?
Niestety, koń to nie pies czy chomik, koniem trzeba się zajmować a zabiera to duże ilości czasu i pieniędzy i czasem można się ładnie zniechęcić, szczególnie jeśli się nie jest zapalonym koniarzem-maniakiem:)
Porozmawiaj z żoną na spokojnie, nie daj się ponieść emocjom... Powiedz jej, choćby i setny raz, że nie chcesz i ona powinna to zrozumieć. Powiedz jej, że bardzo ją kochasz i chcesz to wszystko jakoś ułożyć, jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Przygotuj kosztorysy i dobre argumenty i co najważniejsze - NIE pozwól,żeby doszło do kłótni! Nie wszyscy urodzili się z zamiłowaniem do koni przecież.
Mniemam, że jesteś dorosłym człowiekiem i jesteś w stanie wybrnąć z tej sytuacji.
Spróbuj zrozumieć również żonę.... jako zapalona koniara musi być bardzo szczęśliwa, jeśli ma własne konie, może na nich jeździć i się nimi zajmować, więc rozumiem ją doskonale, bo sama też rękami i nogami próbowałabym zatrzymać konie, ale w momencie kiedy wam brakuje kasy na utrzymanie tego wszystkiego...
W różnych końskich i końsko-niekońskich małżeństwa różnie bywa.... Jedni są ze sobą szczęśliwi, doskonale się uzupełniają i oby było ich jak najwięcej, jedni godzą się z pasją swojej drugiej połówki w momencie kiedy oni sami w ogóle nie jeżdżą, inni nie potrafią się z tym zgodzić i robią problemy. W zasadzie, nie wiem co gorsze: żeby moja druga połówka nie jeździła i robiła mi z tego powodu wymówki czy żeby jeździła i w kółko toczyłyby się niepotrzebne dyskusje.
Ostatnio zmieniony przez Sankarita dnia Czw 13:39, 04 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lechita
Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 14:20, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Stajenny
jak facet facetowi powiem
wybrałeś złe miejsce na doradzanie i żale - tu są koniarze, i dla 95% z nich myśl że można sprzedać swojego konia jest ostatecznością. Jak jest kilka koni to można tego jednego, ale nie wszystkie. Szczególnie kobiety tak podchodzą emocjonalnie - takie są koniary i nie zmienisz ich. Zapomnij.
I wybacz, ale gadanie o następnym dziecku, aby odciągnąć ją od koni jest niepoważne i jak sam napisałeś jest CHWILOWE!!!
Co możesz zrobić
1. rozwód
2. pokochać konie, ale jak widzę to nierealne.
3. znajdź sobie własne hobby i zacznij się realizować w nim. Jeśli Twoim hobby jest żona - zacznij ją np. fotografować ją i obrabiać potem zdjęcia na 1000 sposobów. To przykład oczywiście, bez urazy. Nie musisz być artystą, aby robić niezłe fotki, tego też się można nauczyć.
Nie zajmuj się w ogóle końmi. Teraz jest tak jak jest, musisz zasuwać, ale właśnie od tego jesteś mężem i facetem, że jak jest taka sytuacja kryzysowa, to masz ją wspierać i chronić, a nie biadolić.
Ale powiedz żonie wyraźnie, a raczej wytłumacz, że jak wyzdrowieje to ona się zajmuje końmi, a Ty czym innym co macie do roboty w gospodarstwie i swoim hobby. Chyba że naobiecywałeś nie wiadomo co wcześniej, to musisz wyraźnie powiedzieć że się myliłeś, że byłeś w błędzie.
Jak będzie miała dość pracy przy nich to wtedy zacznie sama myśleć co tym zrobić, a Twoje zdanie będzie znała.
Ale do momentu kiedy nie będzie zdrowa, masz ją wspierać i właśnie być stajennym. Musisz być z nią na dobre i na złe. Jeśli przestaniesz to robić, to ona straci do Ciebie zaufanie i sama powie do widzenia. To nie będzie rozwód przez konie, tylko przez utratę zaufania.
Ostatnio zmieniony przez lechita dnia Czw 15:07, 04 Wrz 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
faith
Dołączył: 04 Cze 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Czw 14:59, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
i to byla wypowiedz godna prawdziwego faceta:)
bez slodzenia lechita, ale niech Bog da zebym takiego spotkala, bo wlasny kon to tez moje marzenie;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ansc
Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Trachy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:02, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Wydaje mi się że tu nie tylko o konie chodzi z tym rozwodem, kobieta sobie wzięła faceta pod pantofel a jemu po pewnym czasie znudziło sie to i grozi rozwodem. No cóż jeden i to największy problem ( mój osobisty też) to brak partnerstwa i inne/różne wyobrażenie tego, co by się chciało w życiu robic. Mój małżonek też nie trawi koni bo zabierają duzo czasu i pieniędzy a nie daja niczego wzamian, ale równie dobrze można powiedziec o innych hobby takich jak narty, żagłówki, ryby, itp. itd. Jeśli nie ma porozumienia pomiędzy partnerami to problem będzie zawsze czy te konie będą czy ich nie będzie. Ja dużo, często gęsto myślałam o tym żeby miec własnego konia i nadal czasem o tym myślę ale wiem, że to niczego nie zmieni na leprze a nawet odwrotnie, bo nawet pies zawsze stoi na przeszkodzie jak przyjdzie co do czego....a oprócz tego jeżdże do stajni koleżanki która ma swoje 3 konie zap......nicza przy nich nieźle, a mogłaby by moją matką, załatwia wszystko od A do Z, czasem jest jej ciężko ale nie oddała by swoich koni za żadne skarby. A mi to wystarczy, pomogę jej w stajni, czasem pojeżdżę i gra.
Ostatnio zmieniony przez ansc dnia Czw 15:09, 04 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dekster
Mam większego konia niż OSM :P
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1776
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Płaskowyż tarnowski
|
Wysłany: Czw 16:46, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Dobrze,że stajenny poruszył ten temat.Jest dokładnie jak pisze Lechita.
Każdy z nas,który ma własnego konia czy konie kocha je jak własne dzieci i na myś o tym że mogło by ich nie być robi się słabo.
Często poświęca się wiele,żeby je mieć.Ale ktoś kto koni nie lubi tego za nic nie zrozumie.
Wydaje mi się,że tak było by z rowerem,skokami na bungee czy szydełkowaniem.Jeśli ta druga strona nie ma własnych zainteresowań,nie ma jak sobie zająć czasu,gdy tej drugiej nie ma to szybko pojawią sie pretensje i żale.A że koniarstwo to takie specyficzne hobby,którego nie da się schować do szafy ani wystawić na balkon...
Stajenny porozmawiaj szczerze z żoną,na pewno jest to rozsądna kobieta i znajdziecie wyjście z sytuacji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 17:37, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Trochę prowokacyjny ten topik i nie wiem, czy wypowiedzi Stajennego mogę traktować w 100% wiarygodnie, no ale zaryzykujmy, zwłaszcza, że problem, owszem, istotny.
Stajenny, powiem Ci tak: naprawdę szczerze szkoda mi Ciebie, bo wpadłeś jak śliwka w... obornik.
Nie wiem, czemu się zgodziłeś na konie i agroturystykę, skoro ani koniarzem, ani rolnikiem nie chcesz być. To co, wszystko w Twoim agrogospodarstwie samo miało się robić ? Zgodziłeś się dla kasy, dla biznesu ? OK, ale jeśli chciałeś mieć z koni zyski, powinieneś minimalizować koszty, czyli: zapierniczać przy zwierzętach osobiście; a Ty - nie, bo nie lubisz. To co to za biznes i co z ciebie za biznesmen ?
No dobra, stało się, masz konie i po ptokach. Ja też mam, lubię, ale nic z nich nie mam poza kupą roboty; sam nie jeżdżę, z naszego stada jeździ tylko "druga połowa". Ale do głowy by mi nie przyszło kwękać, że zwierzęta kosztują ! Chciałem ? No to mam. A pieniądze na zwierzęta mają się znaleźć, choćbym miał sobie je z tyłka wymotać. Nie zarabiamy na koniach, oboje pracujemy zawodowo, rolnictwem zajmuję się po godzinach. Podobnie robi większość mieszkańców w mojej wsi, mających znacznie większe gospodarstwa od naszego. I co ? I jakoś wszyscy z tym żyjemy, dajemy sobie radę, choć nikt nie mówi, że jest lekko. Skoro my możemy, to czemu Ty nie ? Trudno mi to zrozumieć...
Piszesz: "Mam już dosyć załatwiania siana słomy koszenia bo nie mamy swoich maszyn" - ZAŁATWIANIA masz dosyć ? Chłopie, znaczy się Ty palcem przy tym nie kiwniesz, ty tylko załatwiasz i ewentualnie coś tam pomożesz - i Ty masz DOSYĆ ?? A powytrząsałbyś bebechy przez parę godzin na ciągniku aż do zerzygania, powyciągałbyś garściami ze spodni i zza koszuli plewy, czy słomę, pospluwałbyś i posmarkałbyś kurzem przez pół dnia czas, powydawałbyś co chwilę po kilkaset złotych na głupi pasek klinowy do kombajnu, czy baniak ropy, to może byś zrozumiał, że dotąd nie miałeś bladego pojęcia, co to jest rolnictwo. A mówię Ci to ja, gość, który ma tylko łąki i pastwiska i cieszy się, że nie musi orać, siać, opryskiwać itd. itp.
Nie cieszą Cię konie ? Uwierz, rozumiem doskonale, że w tym układzie dla Ciebie opieka nad końmi to strata czasu (choć moim zdaniem nie jest to aż takie obciążenie, jak sugerujesz). Fajnie błoby po pracy zasiąść z piwkiem przy grillu, albo wywalić się na kanapie przed telewizorem. Też bym chciał, więc Cię rozumiem. Ale MASZ KONIE i pojmij wreszcie, że póki je masz, póty będziesz musiał o nie dbać - od wyroku nie ma odwołania. Przykro mi.
Ale w tym momencie moja sympatia i zrozumienie dla Ciebie się niestety kończy. Z dwóch powodów:
1) Rozumiem, że przy zwierzętach pracowaliście oboje. Koń rozwalił nogę Twojej małżonce, w związku z tym masz więcej roboty. Ale to za kilka tygodni minie - nie stać cię na trochę poświęcenia dla swojej żony ? Ile czasu minęło od wypadku, że już kwękasz ? A co by było, gdyby żona (odpukać !) została uziemiona na pół roku, rok, albo dłużej i Ty musiałbyś się zajmować wszystkim przez cały ten długi czas ? Też myślałbyś o rozwodzie, o ucieczce ?
2) Piszesz "Kocham żonę, nie chcę dopuścić rozwodu", z drugiej strony "Myślę o rozwodzie ponieważ rozmowy na spokojnie nic nie dały" - to zdecyduj się, czego Ty chcesz. Dla mnie słowo "rozwód" stoi w rażącej sprzeczności z czasownikiem "kochać", jak również z rzeczownikiem "dziecko". Kocha się nie za coś, kocha się pomimo czegoś. W naszym stadku też często mamy różne zdania i postawy, nieraz się "poprztykamy" o to, czy tamto, ale to ludzka rzecz, trzeba się uczyć zrozumienia dla drugiej strony, a jeśli nie zrozumienia, to przynajmniej zachowania zimnej krwi. Jesteś dorosły, a nie potrafisz tego ? Chcesz uciec od kłopotów ? Marzy Ci się dolce vita i płaczesz, że hobby żony Ci w tym przeszkadza ? [ocenzurowano - non. (staramy się zwracać do innych dyskutantów z szacunkiem, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy)]
Ostatnio zmieniony przez Tomek_J dnia Czw 17:41, 04 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Boubi
Melka i rżysko jest ponad wszystko ;)
Dołączył: 24 Maj 2007
Posty: 4504
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Raciborz-Lozanna
|
Wysłany: Czw 22:17, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Tomek_J napisał: | Trochę prowokacyjny ten topik i nie wiem, czy wypowiedzi Stajennego mogę traktować w 100% wiarygodnie,
|
Tez mi sie tak wydaje.
My tu gadu, gadu, a Stajenny nagle zamilkl.
Moj jesli ze mna jedzie do stajni to:
1) pomaga dzwigac siodlo i czyscic kopyta (ale to musze sprawdzac )
2) rozpieszcza kobyle do granic mozliwosci, w zwiazku z czym mam rozpasanego konia
3) idzie z psami na spacer
4) jesli pada - grzecznie rozwiazuje Sudoku
5) najgorzej gdy jest glodny - wtedy.... nie ma zmiluj, marsz do domu!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iandula
Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 6184
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 22:23, 04 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
sorry, ale nie mogłam się powstrzymać
czy to prowokacja, czy nie, dyskusja i problem ciekawy, mnie osobiście pozwolił spojrzeć na układ koniara-niekoniarz z zupełnie innej strony <eh?>
jedno mnie tylko zastanawia, skoro piszesz Tomku, że kocha się pomimo wszystko, to powinno to też działać w drugą stronę
już abstrahując od stajennego, zdarzają się pary, gdzie facet nie boi się pracy(wybieranie obornika uważa za świetne ćwiczenia zamiast siłowni )
ale chcąc żyć z koniarą , musi i swoje życie podporządkować jej pupilom, czy nie uważasz, że ma prawo też do realizacji swoich marzeń
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paskuda
Stajenkowy KO-wiec :)
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Maroko - Orzepowice
|
Wysłany: Pią 7:12, 05 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Nie mówię,ze jego żona obija sie przy pracach stajennych, ale do tego musi jeszcze zająć sie domem( dzieci, jedzenienie, pranie, sprzatanie itp.) |
to może zmienić ten układ żona miałaby wiecej czasu dla swoich pupili i byłaby zadowolona z pracy stajennego a mąż by nie marudził bo w końcu nie powie, że do dzieci i rodziny nic go nie ciągnie
Co w wypowiedziach stajennego mnie zaskakuje chyba bezradnosć - tak jak wcześniej Tomek napisał - niby kocha żonę ale chce rozwodu, niby konie mogłyby być (jakby agroturystyka) ruszyła ale czy koniecznie musi to być związane z dodatkową pracą, niby agroturystyka dobra rzecz ale też nie pozwoliłoby to Wam na dłużej opuszczać domu i wojażować po świecie - konie i gospodarstwo przywiązują do miejsca, jeśli na dodatek obydwoje pracujecie zawodowo to nie ma zmiłuj sobota to czas, kiedy należy podciagnąć wszelkie braki z całego tygodnia, a do piwka przy grillu mozna usiać po zmroku.
Tak sobie własnie pomyślałam, że wszyskim chętnym, którym zaświtałaby myśl trzymania u siebie w domu konia lub koni organizować 2 tygodniowe kursy przetrwania. Od karmienia, prac na roli/ pastwisku do dzwonienia do wszystkich świetych o skoszenie, dostarczenie, wywiezienie itd. itd.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|