|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ogryzek
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 1123
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 0:13, 15 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Miałam napisać parę słów na temat kliniki z Anky;
Jeśli chodzi o wrażenie ogólnie- bardzo pozytywnie się zaskoczyłam.
Jeśli chodzi o plusy:
-sama Anky: to w moim odczuciu osoba bardzo otwarta, żywa, o bardzo "ruchliwym" umyśle; chętnie dzieli się swoją wiedzą, mocno angażowała się w prowadzone lekcje; dodatkowo nie pozbawiona nutki złośliwostki i poczucia humoru;
- organizacja na bardzo wysokim poziomie; pełno bardzo życzliwej obsługi, dla każdego gościa przygotowane materiały, tłumaczenie symultaniczne, poczęstunki w przerwach, dodatkowe wykłady z zakresu weterynarii;
- przemyślany dobór par, od młodego konia po GP, każdej sesji przyporządkowane inne zagadnienie;
W kwestii minusów:
- bardzo nie podobał mi się udział jeźdźców nie posługujących się swobodnie j. angielskim; mieli ciągle problemy techniczne z tłumaczeniem, a nawet bez tego w jeździectwie liczy się szybka reakcja, a dodając czas tłumaczenia często zamierzony efekt nie dochodził do skutku;
- dużo osób narzekało na jedną z tłumaczek, która ponoć mocno kaleczyła; przy odrobinie znajomości ang nie trzeba było korzystać ze słuchawek- Anky mówiła bardzo fajnie, prostymi zdaniami i nagłośnienie było bdb;
- pierwszego dnia zamarzłam niesamowicie- drugiego dzięki kocykowi i drugiej kurtce lepiej to zniosłam;
Jeśli chodzi o merytorykę:
- zasady, które przedstawiała A. były megaproste, nie jakieś tajemne sztuczki na kiju tylko chłodna rozsądna logika;
- dużą wagę przykładała do kontroli tempa, kontroli wyprostowania konia;
- podkreślała, że nie należy używać pomocy nie oczekując bezwzględnie odpowiedzi na nią, np. dawać łydkę czy bat i tolerować lekceważenie tych pomocy przez konia; niby oczywista oczywistość, ale rzeczywistość bywa inna;
- dla moi ważne- jeśli nie wychodzi jakiś element to nie ma u niej opcji- no to jeszcze raz- jeśli coś nie wyszło i zrobisz jeszcze raz tak samo to znów nie wyjdzie; rozkładała każde ćwiczenie na cząstki, sprawdzała gdzie jest najsłabsze ogniwo i je eliminowała, żadnego nabijania kilometrów bez refleksji (podróżowania);
- często stosowała "give (rings) and go"- jako "rozjeżdżanie" problemu do przodu lub jako przypomnienie koniowi o reagowaniu na łydkę;
- z niestandardowych rzeczy: nie jeździ wewn łydka+ zewn wodza tylko równy kontakt na obu wodzach, "cichy" jeśli nic nie chcemy od konia i łydki używane tylko gdy coś od konia chcemy, kolejna rzecz: przejścia w dół bez łydki;
Łojezu na razie wystarczy bo się zmęczyłam a i tak pewnie nikt tego nie przeczyta, bo się z letka rozpędziłam To chyba mój najdłuższy post w życiu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ra
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 791
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Wto 0:19, 15 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam "jednym tchem"
Dobry reporter z Ciebie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:27, 15 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
No w koncu!!! A dlaczego tak krotko?
Dzieki Ogryzku! Ciekawe rzeczy, zwlaszcza na temat wodzy. Przeciez od dawna mowi sie o jezdzie tylko na zewnetrznej
To jak Anky proponowala jezdzic? Rowny kontakt na obu wodzach przez caly czas?
I jeszcze pytanie- co cwiczylas na zdjeciu z mustangiem? Jaki element przekazany przez Anky? Prostowalas kunia?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ra
Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 791
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Wto 0:28, 15 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
myślę, że give ring and go
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:31, 15 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Racja, bardziej pasuje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ogryzek
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 1123
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 1:09, 15 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Martik- co do wodzy: si, na równym kontakcie. Spytana o jazdę na zewn powiedziała, że też nie rozumie czemu wszyscy tak nielogicznie jeżdżą
A i nie ciągle na takim samym kontakcie. Tzn kontakt sobie ma cały czas być, ale ona zaleca zabawę ramami konia, zabawę tempem itp, urozmaicanie w tych obszarach w czasie treningu. To wg niej daje rozluźnienie i gimnastykę.
Ha ha, z mustangiem trenujemy do Wielkiej Pardubickiej, podłe
Człowiek chciał się podzielić fotką i ma
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pumcia
Lewada? Co to dla nas :P Deeesstaaa!
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sączów/Warszawa
|
Wysłany: Wto 8:19, 15 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
a tutaj moja relacja [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ogryzek
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 1123
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 8:52, 15 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Wow Pumcia, to dopiero jest sprawozdanie
A powiedz, podobała Ci się ogólnie treść tej kliniki i osiągane rezultaty? Widzę, że jesteś sędziną więc pewnie więcej zobaczyłaś niż moi.
Jeszcze mi się przypomniało jak przeczytałam Twoją relację jedno co mnie zdziwiło, a propos zewn łydki- A. w galopie nie używa zewn łydki cofniętej, jak w zagalopowaniu tradycyjnym! tylko w normalnym położeniu. Tłumaczy, że przesunięta działająca łydka powinna działać na zad przesuwająco i używając jej z tyłu przy galopie albo osiągamy efekt wpadnięcia zadu do środka bo koń zareaguje poprawnie na tę łydkę, albo konia na przesuwającą łydkę odczulimy każąc mu jechać prosto i potem będzie nam brakowało pomocy przesuwającej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pumcia
Lewada? Co to dla nas :P Deeesstaaa!
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sączów/Warszawa
|
Wysłany: Wto 15:37, 15 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Klinikę ogólnie oglądało się bardzo dobrze. Anky starała się za każdym razem uzyskac jak najwyższą jakość chodów u konia. Zresztą jej wyniki mówią same za siebie! Można polemizować np. z pomysłem przejść w dół bez łydki bo zaraz pojawią się głosy, że przecież konie tracą aktywność zadnich nóg itd. ale jej sposób polegał na przerzuceniu obowiązku utrzymywania aktywności na konia. Jeździec ma się zajmować tylko korektą. I jak Anky w wielu miejscach powtarzała konie są bardzo inteligentne - można je bardzo wielu rzeczy nauczyć nawet tego żeby na te same pomoce reagowały inaczej w zależności od okoliczności. Tylko po co;) i to było główne przesłanie Anky Po co utrudniać rzeczy, które można robić prościej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pumcia
Lewada? Co to dla nas :P Deeesstaaa!
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sączów/Warszawa
|
Wysłany: Śro 11:35, 16 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
a tu jeszcze link do relacji z zajęć dodatkowych (schorzenia kręgosłupa i stretching) [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:28, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Pozwolilam sobie wydzielic do osobnego watku, bo dzieki Waszemu uczestnictwu mozemy rozwinac watek i mam nadzieje, podyskutowac o Ankowych metodach.
Pumciu, dzieki za wyczerpujaca relacje- bardzo ciekawie sie czyta! Ja juz mam przynajmniej 10 roznych pytan ale zaczne powoli, od jednego:
pumcia napisał: | Wodza ma służyć do hamowania, łydka do aktywizowania. Według Anky przejścia w dół powinny być wykonywane bez łydek. Jeśli wszystko idzie jak należy nie powinno się w ogóle działać pomocami. |
To jest bardzo ciekawe spojrzenie i np. dla mnie, zupelnie nowatorskie! Rozumiem zasadnosc i jestem w stanie sie z nia zgodzic ale mam dodatkowe watpliwosci:
- wg szkoly, ktora ja znam, lydki przy hamowaniu sa odpowiedzialne za tylne nogi konia, a konkretniej za to aby (o ironio!) zaktywizowac zad przed zmiana chodu z klusa do stepa np., w taki sposob, by nogi weszly mocniej pod klode a nie zostaly z zadem w stajni Jesli zatem skupimy sie tylko na blokadzie reki (bo to jest przeslanie jak sie domyslam), to co z zadem? Jak przypilnowac, zeby z klusa do stepa kon przechodzil z "przytupem" a nie rozwleczony?
- czy te powyzsze zalecenia dotycza tez przejscia do stoj? Jesli tak, to znow- jak przypilnowac dostawienia nog bez uzycia lydek???
- rozumiem istote nie naduzywania pomocy ale sa tez takie pomoce, ktore pozwalaja wykonac figure lepiej. I znow przejscia- pomoc lydka po to aby wplynac na zad. Jesli lydki nie ma, to zad moze zyc swoim zyciem I raz moze sie zdarzyc, ze przejscie bedzie ok a raz takie, ze do bani- czy nie powinno sie mimo wszystko uzyc pomocy za kazdym razem, jakby zapobiegajac ewentualnym bledom?
Edit: wlasnie doczytalam, ze Pumcia juz napisala co nie co odnosnie tego braku lydki ale moze moglybyscie rozwinac? Jak to przerzucic odpowiedzialnosc na konia? Skad kon ma wiedziec, ze lepiej jest z nogami pod kloda a nie w stajni?
Ostatnio zmieniony przez martik dnia Czw 12:33, 17 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ogryzek
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 1123
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 12:51, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Ja zrozumiałam to tak: koń ma iść aktywnie, jeśli idzie zgodnie z naszym założeniem to łydka jet off, jeśli ta aktywność spada/jest niewystarczająca- włączamy łydkę i egzekwujemy zmianę tempa/aktywności do wymaganego.
Wszystko rozbija się o zasadę- nie używamy pomocy, jeśli nie chcemy czegoś zmienić.
W przypadku, gdy koń akurat w przejściach jest niewystarczająco aktywny i w związku z tym np odstawia zad- używasz łydkę. Jednak jest to korygujące działanie łydki, a docelowo wg. Anky dążymy do przejść w dół bez łydki.
Taka jest moja interpretacja, mam nadzieję że Pumcia mnie poprawi jeśli opowiadam głupoty
Ostatnio zmieniony przez Ogryzek dnia Czw 12:52, 17 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cytrynka
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 4273
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik City Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:12, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajna relacja
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pumcia
Lewada? Co to dla nas :P Deeesstaaa!
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 778
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sączów/Warszawa
|
Wysłany: Czw 15:29, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Ogryzku jak to rozumiem dokładnie tak jak Ty:)
Martik dla mnie też to duże nowum i spory cios w tzw. jedyną słuszną linię nauczania. Jednego nie można Anky odmówić - efektów. Myślę, że należy zawsze sie zapoznać z czyimiś pomysłami i wdrożyć te które uważamy za właściwe. Wczoraj jeżdżąc na Fuksie (biedna małpa doświadczalna... przetrenowałam przejścia w dół i lotne zmiany. W przejściach mi sie zawieszał i muszę to sobie przemyśleć ale lotne zmiany wyszły świetne!
Cytat: | To jest bardzo ciekawe spojrzenie i np. dla mnie, zupelnie nowatorskie! Rozumiem zasadnosc i jestem w stanie sie z nia zgodzic ale mam dodatkowe watpliwosci:
- wg szkoly, ktora ja znam, lydki przy hamowaniu sa odpowiedzialne za tylne nogi konia, a konkretniej za to aby (o ironio!) zaktywizowac zad przed zmiana chodu z klusa do stepa np., w taki sposob, by nogi weszly mocniej pod klode a nie zostaly z zadem w stajni Jesli zatem skupimy sie tylko na blokadzie reki (bo to jest przeslanie jak sie domyslam), to co z zadem? Jak przypilnowac, zeby z klusa do stepa kon przechodzil z "przytupem" a nie rozwleczony? |
No właśnie w tym tkwi knif, żeby aktywność była taka, że hamowanie nie blokuje ruchu zadu. I absolutnie bez przytupu! Przejścia powinny byc jak najbardziej łagodne. W przypadku koni które gwałtownie hamują Anky zalecała zwalniać dany chód i w ostatniej chwili zamiast przejścia w dół zrobić dodanie. Chodziło o to aby koń nie zgadywał i cały czas czekał na nasze sygnały. Zaangażowanie zadu jak najbardzieja ale nie nadmierne, które tak samo wytrąca konia z równowagi jak i jego wleczenie. Wybraź sobie jakby Ci kazali stanąć ze stopami wyraźnie przed biodrami.
Cytat: | - czy te powyzsze zalecenia dotycza tez przejscia do stoj? Jesli tak, to znow- jak przypilnowac dostawienia nog bez uzycia lydek??? |
Tak, dotyczyło to wszystkich przejść w dół. Nie wiem jak to działa ale moge powiedzieć, że Fuks ma z tym duży problem - zazwyczaj staje w wykroku a wczoraj jak ćwiczyłam to każde zatrzymanie miał na 4 nogach...
Cytat: | - rozumiem istote nie naduzywania pomocy ale sa tez takie pomoce, ktore pozwalaja wykonac figure lepiej. I znow przejscia- pomoc lydka po to aby wplynac na zad. Jesli lydki nie ma, to zad moze zyc swoim zyciem I raz moze sie zdarzyc, ze przejscie bedzie ok a raz takie, ze do bani- czy nie powinno sie mimo wszystko uzyc pomocy za kazdym razem, jakby zapobiegajac ewentualnym bledom? |
I tu znów aktywność aktywność aktywność - jak to tracimy to tracimy wszystko. Anky uważa że nie należy działać profilaktycznie bo wtedy to my musimy byc za wszystko odpowiedzialni. Anky radzi pozwolic koniowi na popelnianie bledow i ich korekte bo to najlepiej wplywa na proces uczenia. Innymi slowy mozesz caly czas pchac konia zeby byl aktywny albo mozesz pozwolic mu zwolnic a w nastepstwie enrgicznie zadzialac aby ruszyl do przodu i zrozumial ze sam ma utrzymywac tempo.
Ostatnio zmieniony przez pumcia dnia Czw 15:35, 17 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:16, 17 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Dzieki dziewczyny! No nie powiem, zeby to bylo latwe do zastosowania, zwlaszcza jesli ktos latami jezdzil inaczej.
Plus pozostaje jeszcze cala rzesza "jezdzcow", ktorzy jak uslysza, ze maja hamowac na rece, to sie dopiero zacznie- zero dosiadu, tylko ciagniecie na pysku
A skoro juz o dzialaniu reki mowa, to jakie wytyczne byly w tym zakresie- chodzi mi konkretnie o hamowanie. Wiem, ze na obu wodzach tak samo ale jak...? Pulsacyjnie, blokada, czy jeszcze inaczej?
I jeszcze a propos tego:
pumcia napisał: | Tutaj szybko się okazało, że wielu jeźdźców pcha łydkami i trzyma wodzami. Anky jak mantrę powtarzała "Give and Go" czyli oddaj wodze i jedź mocno do przodu. Takie wysyłanie do przodu należy konsekwentnie stosować, gdy tylko koń sam z siebie zwalnia. To koń musi się nauczyć trzymać zadane tempo. |
To bardzo fajnie sie czyta i chetnie by sie zastosowalo ale... Jak to sie ma do starej teorii "przejezdzania konia przez wedzidlo"? Czy oddajac wodze nie przelejemy tej energii z zadu do przodu i nie damy jej uciec poprzez oddanie wodzy?
Ja jesli pojade Cure mocniej do przodu i oddam wodze, to miewamy momenty, ze ona traci ustawienie. Co wowczas? Jaka korekte zastosowac? Mozna pozbierac wodze i "najechac" ja znow na wedzidlo?
Jesli pytan jest za duzo, to prosze krzyczec Bo de facto, to dopiero poczatek
PS. Moze dopisze: ja absolutnie nie krytykuje metod Anky, bo wiadomo, ze ona to jest taki level, ze ja jej moge moze buty wyczyscic Zwyczajnie wyrazam zaniepokojenie blednym zrozumieniem i chce sie czegos wiecej dowiedziec- dlatego tak draze Mam nadzieje, ze nikt mnie zle nie zrozumie
Ostatnio zmieniony przez martik dnia Czw 16:25, 17 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|