|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:33, 01 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
haniaho napisał: | Jak spadać to tylko z wysokiego konia trzymając wodze - większa szansa na wylądowanie na nogi. |
Oj haniaho, zeby to bylo takie latwe... Ja nadal odradzam trzymanie wodzy przy spadaniu. Dlaczego? A dlatego, ze ja takze wywodzilam sie ze tej szkoly i tak je przytrzymalam, ze zawinely mi dlon pod cialo przy ladowaniu i... trach- kosc srodrecza polamana, sruby w rece i wielomiesieczna rekonwalescencja.
Od tego czasu nie trzymam wodzy i namawiam wszystkich aby tego nie robili. Oczywiscie wiem, ze taki "wolnolecacy" kon moze sobie krzywde zrobic ale opcja polamanych rak, dloni jakos silniej do mnie przemawia
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bambini
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oborniki k/Poznania Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:57, 01 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
a ja życzę Wam w Nowym Roku jak najmniej lądowań - i tylko miękkich oczywiście-
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:06, 01 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Wszyscy sobie tego zyczmy
Btw. ciekawe kto pierwszy w tym roku "zglebi"... Meldowac sie kochani
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dioda
Dołączył: 07 Maj 2007
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Jura-okolice Częstochowy
|
Wysłany: Sob 15:26, 01 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
He,he,he ... a ja zaliczyłam super miękką glebę, pierwszą z Młodego 30.12.2010.
Jak było?... śmiesznie i z mojej wyłącznie winy.
Pojechaliśmy sobie na mini spacerek , samotnie i na krótko. wszystko cacy , Młody grzeczny , chociaż chętny do " pracy". Kłusik cud miód , zagalopowanie ładne ( jak na nasze umiejętności ) i końcowy stępik w drodze do domu. I jakoś tak mi po uszach zawiało , postanowiłam zawiązać czapkę - " lecki" w jednej ręce , drugą " smytłam " sznureczki. A tu nagle MYK! sarenki , Młody Myk! w bok , ja MYK! i wiążę sznureczki na ziemi. Wylądowałam na ugiętych nogach , jakoś tak koń się spode mnie wyślizgnął. Młody się wystraszył mojej osoby nagle na ziemi i POOOOSZEDŁ. Wrócił kurckłusikiem do stajni ... a pańcia brnęła po śniegu. Oczywiście zaraz telefon od dziewczyn , czym żywa i jeszcze dycham , więc wysapałam , że i owszem i wracam . I co ? ano trzeba było wsiąść jeszcze raz i pojechać w feralne miejsce - ku ogromnemu zdziwieniu Młodego.
To była pierwsza i ostatnia gleba w zeszłym roku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arcywiedźma
Dołączył: 24 Gru 2010
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:33, 01 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dla mnie dobrym przygotowaniem do upadku z konia jest... sam pierwszy upadek. Bo trzeba tego doświadczyć, żeby się tego nauczyć. Raz spadłam z mojej własnej Woli, kiedy dosiadałyśmy nasze konie z siostrą, na początku zajeżdżnia. Strzeliła potężnego baranka, ale jestem ciężka i nie wywaliła mnie wysoko. Spadłam na tyłek i szybko wstałam więc już tylko leciałam ją złapać.
W czerwcu spadłam poważnie z konia. Pojechałam w teren na koniu, który jak się okazało ma ledwie 3 lata ! (w życiu bym na takim koniu w teren nie pojechała) i stał przed 3 dni w boksie nic nie robiąc. Nie poinformowano mnie o tym. Nie dawałam sobie z nim rady już na początku, bardzo się spinał, łeb zadzierał do góry no i po chwili byłam na ziemii. Spadłam na tyłek, ale rąbnęłam nerką w kamień. Tia. Nic mi nie było - kości całe, narządy wewnętrzne też. Ale porządnie obiłam kości i mięśnie. Jak wróciłam do domu to płakałam z bólu i przez półtora miesiąca to czułam. Teraz jest ok i nie mam żadnych problemów.
Nie znam "recept" na prawidłowe spadanie z konia. Pomaga mi dobre wyczucie równowagi - sporo tańczę amatorsko, kumpel, który tańczył mnie uczy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iandula
Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 6184
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 21:48, 01 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Ogólna sprawność fizyczna faktycznie pomaga w opresji, a na upadki wg mnie nie ma reguły, spadają wszyscy, dobrzy jeźdźcy, gorsi, początkujący, w stępie, terenie, na maneżu, na pewno możemy sobie dopomóc w częściowym zapobieganiu np toczkiem i ...ociupinką wyobraźni
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
haniaho
Dołączył: 31 Paź 2010
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:06, 02 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Arcywiedźma napisał: |
Spadłam na tyłek, ale rąbnęłam nerką w kamień. Tia. Nic mi nie było - kości całe, narządy wewnętrzne też. Ale porządnie obiłam kości i mięśnie. Jak wróciłam do domu to płakałam z bólu i przez półtora miesiąca to czułam. |
\Na nerki strasznie boli. Ja raz z konia na nerki i myślałam, że umrę z bólu. W okresie zimowym jak podjadę na lodzie to też prawie zawsze na nerki. I nikt Ci nie wierzy, bo po takim upadku nie robią się siniki (przynajmniej u mnie).
Zastanawiam się nad zakupem kamizelki ochronnej takiej jak do sportów motorowych (niektóre sklepy mają takie w ofercie). Tylko nie wiem czy ma to sens...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arcywiedźma
Dołączył: 24 Gru 2010
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:13, 02 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Myślę, że ma. Ja też się zastanawiam nad kupnem takiej. I wiem, że jak będę jeździć w tereny gdzie będą galopy itd. (bo nie mówię o lekkich spacerkach) to na pewno będę taką zakładać. Wiem, że jeździectwo to sport na którym nie wolno oszczędzać, bo to często kosztuje Cię zdrowie, wszystko tam jest względem bezpieczeństwa. Kamizelka to dobry pomysł. Moje nerki są na tak...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tsu
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:49, 29 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Ja przed tygodniem spadłam z konia podczas galopu. Klacz galopująca przede mną, spłoszyła się i odskoczyła gwałtownie w bok. Co zrobiła moja --- nie jestem pewna, albo też odskoczyła, albo po prostu zatrzymała się.
Lecąc przez głowę zgięłam się tak, że uderzyłam się kolanem w głowę (w daszek kasku) i prawdopodobnie w tym momencie mój kask rozleciał się na dwie części. Raczej nie uderzyłam głową o grunt ponieważ nie miałam zawrotów ani mdłości. RTG czaszki też niczego nie wykazało.
Upadłam na plecy, klacz nie przebiegła przeze mnie, zatrzymała się tuż za mną.
Późnym wieczorem pojechałam do szpitala --- okazało się, że mam złamany kręgosłup (górną blaszkę kręgu L2). Na oddziale spędziłam 4 dni, przy wypisie wcisnęli mnie w gorset ortopedyczny.
Nie miałam czasu na myślenie, to był mój pierwszy tak poważny upadek.
Co bym zrobiła inaczej następnym razem? Nie wiem. Teoretycznie wiem --- trzymać się kolanami, po ułamku sekundy, widząc, co dzieje się przede mną (widziałam tamtą klacz) usiąść mocno w siodło, cokolwiek. Ale nie wiem, jakby wszystko rzeczywiście wyglądało.
W kamizelkę zaopatrzę się na pewno. Może niewiele pomoże, ale nawet to "niewiele" jest lepsze niż nic.
Ostatnio zmieniony przez tsu dnia Nie 15:50, 29 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Omega
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Śro 19:56, 01 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Tsu, wracaj szybko do zdrowia i uważaj na siebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fuzja
Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:18, 07 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
fuzja napisał: | A ja co jazda na pół arabce to w galopie prawie gleba:) Koń ma 10 lat, a w terenie po raz pierwszy galopowała pode mną Szał! 10 lat koń ! Ogólnie ujeżdżony, ale w terenach jeśli już bywała..to tylko kłusem.
Ja opatentowałam taki numer, choć wiem,że to nie jeździeckie, ale czasem stosuję tę sztuczkę na niepewnych okazach. Uratowała mój zadek i resztę niejednokrotnie. Oto przykładowy galop z niedzieli: żywiutkie ,,arabkowate" tempo, spokojne, ale do przodu..mijamy jakieś straszne konary-odskok, mijamy pniak- odskok, lewa-prawa, jakaś czarna plama na drodze po kałuży, myk- znów skok w bok..na szczęście super miękko nosi. Na horyzoncie po środku drogi dziwna rzecz jawi się naszym oczom: końskie buły..nic to, ale po chwili okazało się ,że to tylko moje zdanie:)
Właśnie skończyła galop tuż przed tym czymś, jak szła tak zaryła, stójka na maxa z żywego galopu, taki stoper do totalnego stój, nie byłoby takiej opcji dla nikogo,aby wysiedział w siodle ten moment, nie mając west siodła lub? Jakby nie skończył w tych pączkach to na 1000% znalazłby się kolanami na końskiej szyi tuż za uszami, a reszta konikowi poszłaby gładko:) uratowało mnie przeczucie- trzymałam się mocno tylnego łęku prawą ręką, a lewą wodze na kontroli ( koń nie robi numerów w krzaki)Ludzie..jakie to było przeciążenie jak tak się wryła przed tą kupą..o mało co siodła nie wyrwało z grzbietu:) |
Wodzy faktycznie lepiej nie trzymać, choć to taki instynkt, aby koń nam nie uciekł. Ale ,,dzięki "takiemu trzymaniu się wodzy zwyczajnie lokujemy się tuż pod nogami rozpędzonego konia.
Ostatnio zmieniony przez fuzja dnia Wto 22:27, 07 Cze 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|