Stajenka

osm · Wysłany: Pon 18:48, 26 Mar 2007 Temat postu:

Trochę więcej powagi mlotek

majak · Wysłany: Pon 21:55, 26 Mar 2007 Temat postu:

Ja! Ja! Ja umiem z procy!!! I nawet mam!!! Czyli sprzet własny posiadam Wesoly

Iburg · Wysłany: Pon 22:19, 26 Mar 2007 Temat postu:

Jako dziecko strzelałam ze "szlojdra". Ale teraz to nie mam pojęcia w co trafie.

Tomek_J · Wysłany: Wto 1:20, 27 Mar 2007 Temat postu:

Forkate

mój stojąc jeszcze w Stodołach żebrał kopiąc w drzwi boksu - często oczywiście dostał co chciał ;] a ja na niego krzyczałam Jezyk

niedobra..chociaż pewnie sama nie raz mu podałam tak smakołyk.
Teraz z ręki dostaje czasem od mamy albo taty jak mają ochotę mu coś dać Wesoly

poza tym zazwyczaj nie stoi zamknięty w boksie więc nie ma problemu. Żebractwo zniknęło.

Innych ciekawych rzeczy nie robi, piłką bawić się nie chce Jezyk

Czasem za moim przyzwoleniem podczas czyszczenia łapie mnie za rękaw albo kaptur, ale ja mu oddaję (nie pytajcie jak - ale nie boli), ale jak mówię nie to synek przestaje, albo nie zaczyna. To tak w ramach zabawy:)

Dekster

Jak oduczyć konia podskubywania w terenie gałązek i pochylania się po trawę?
A i grzebania przed posiłkiem. pomocy

Tomek_J

Boubi

Tomek,
O rany, ale "kopara" z tego konia!

A mnie sie wydawalo, ze Melodia to juz szczyt wszystkiego: grzebie przy zadawaniu paszy, grzebie w kazdej wodzie i kaluzy, grzebie w zwiazku z tym na myjce (uwielbia wode!). No w ogole jest "grzebula" - z powodu czego niszczy sobie przednie podkowy, ale zeby az taki dol wykopac, to moja nie jest az taka artystka? Mruga

Forkate

O matko i córko, szczęście w nieszczęściu, że chociaż nogi zmienia Kwadratowy

pumcia

dla tych którzy nierozpoznali to oczywiści Fuks. Naczelny kopacz wybiegowy.

Paskuda

też myśle że kopie z nudów. Mieliśmy konia, który przywiązany do bucmanki i pozostawiony sam potrafił wykopać dziurę może ciut tylko mniejszą niż ta wasza. Zawsze ktoś musiał z nim zostawać i zabawiać go towarzystwem, a najlepiej sprawdzało się łażenie z koniem wszędzie gdzie się tylko wejść dało czekając na konkursy. Drugą jego pasją było tarzanie się jak tylko został spuszczony z uwiązu. Teraz Halicz wykopywał dołki ale u nas w domu na piaszczystym padoku, ale od kiedy chodzi na pastwisko z kobyłami i trawą jakoś o kopaniu zapomniał. Nie wiem tylko co pomogło trawa czy kobyły Wesoly

Dekster

Ej no bo nikt mi nie podpowiedział jak to zrobić humanitarnie Mruga

Bo jak narazie to znam tylko jeden sposób.