|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kelpie
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mazury Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:14, 17 Cze 2010 Temat postu: Instruktorzy kontra uczniowie ;) |
|
|
Mnie to zawsze ciekawiło co instruktorzy mówią i myślą o swoich jeźdźcach.
Ja kiedyś prowadziłam jazdę moim koleżankom, które pierwszy raz siedziały na koniu - więc to było w miarę łatwe. Chociaż ja chyba mam predyspozycje do edukowania i nawet ostatnio zaczęłam to robić zawodowo (wprawdzie w innej dziedzinie, niż jeżdziectwo)... Chyba przemawiałam do nich dosyć przystępnie, bo wykonywały moje polecenia, chociaż - jedna załapała szybciutko - druga... oboże... traciłam pomysły, jak można jeszcze wytłumaczyć bardziej...
Wiem też, że moja instruktorka czasem... traci motywację...
Jak to jest? Co najbardziej Was zniechęca, a co zachęca? Co śmieszy, a co złości?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
osm
Dobra konserwa nie jest zła :P
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2570
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Czw 22:43, 17 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Mnie złości, jak mówię usiądź w siodło, a delikwent ciągle w półsiadzie albo, co gorsza, stoi w strzemionach. Dobija mnie wielokrotne powtarzanie tego samego.
Ale w sumie się uodporniłem i może dlatego dzieci są w szoku, jak się "wydrę" na treningu.
A dzisiaj zrobiłem fajne ćwiczenie i mnie moi bardzo pozytywnie zaskoczyli, bo łatwe nie było, a sobie poradzili. I się cieszę.
Ja ogólnie po treningu jestem na ogół zadowolony, bo widzę jak się dzieci starają i że postępy robią, a jak nie robią, to też takie ich prawo. Zrobią później. Na każdego przychodzi czas.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ogryzek
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 1123
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 9:43, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ja generalnie uwielbiam prowadzić jazdy i im trudniejszy "egzemplarz" tym większa satysfakcja z postępów
W uczniach wkurza mnie jęczybulstwo, użalanie się nad sobą, niedbalstwo i doszukiwanie się problemów w koniu, nie w sobie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ada
Dawniej Floppy...
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:27, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Z mojego doświadczenia powiem, że opanowanie podstaw natury jeździeckiej czyli np. nauka kłusa i anglezowania i zwiazane z tym trudności mnie nie irytują, mam do tego jakieś filozoficzne podejście i cierpliwość do kursantów i świeżo upieczonych jeźdzców. Natomiast mocno irytowała mnie niska ogólna sprawność fizyczna przyszłych adeptów sztuki jeździeckiej, bo miałam przypadki, że dziewczyny (w większości) nie potrafiły po prostu wejść na konia. Problem był w podniesieniu nogi do strzemienia, w tym aby lekko podskoczyć itd. Oczywiście można kogoś podeprzeć, podrzucić jak nie potrafią wejść na konia, ale nawet to nie dawało rezultatu bo te osoby musiałabym na rękach podnieść i wsadzić w siodło..
A powtarzać trzeba non stop bo to taki urok uczenia Zresztą sami wiemy po sobie ile czasu zabiera zakodowanie odpowiednich zachowań podczas jazdy i ile trzeba przypominać o pewnych sprawach. Ja chyba do szału doprowadzam moją trenerkę patrząc pod konia na skokach..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cytrynka
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 4273
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik City Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:35, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ada napisał: | Ja chyba do szału doprowadzam moją trenerkę patrząc pod konia na skokach.. |
Nie potrafię się tego wyzbyć również ciągle zwracają mi uwagę a ja swoje. nic ino lać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ada
Dawniej Floppy...
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rybnik Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:40, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Cytrynka napisał: | nic ino lać |
Cytrynko mnie się absolutnie nie leje, mnie się głaszcze i pieści i wtedy jestem "plastyczna" i podatna na naukę tylko nie wiem co na to Julita
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rudzinka1
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kwidzyn, pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:51, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Mnie wkurza panikarstwo. Mam jedną taką, która fantastycznie trzyma się w siodle- kłus bez strzemion ma opanowany do perfekcji. Wszystkie anglezowania bez strzemion, kłus ćwiczebny na najtwardziej noszących koniach. Wszystko pięknie- równowaga, rozluźnienie, dosiad. I tylko jak proponuję naukę galopu to słyszę jeden wielki pisk, wrzask, prośby i błagania... Oczywiście odpuszczam- jazda rekreacyjna ma przedewszystkim być miła i przyjemna. Druga sytuacja, w której wychodzę wręcz z siebie, to kiedy każę (innej dziewczynie) zrobić półsiad w kłusie i nie do końca jest on taki jak być powinien, więc daję rady- nie pochylaj się tak bardzo, biodra trochę do przodu, cofnij ramiona... W zamian dziewczyna przechodzi do stępa i krzyczy "no nie umiem no!" Tłumaczę- że po to ćwiczymy, by się nauczyła a ona się obraża i stępuje do końca lekcji
Jeszcze inna postawa, która strasznie mnie wkurza to typ- byleby do przodu i szybciej. Nie rozumieją różnicy między energicznie a szybko. Nie chcą ćwiczyć tylko cały czas chcą galopować i to jak najszybciej (a ledwo w tym galopie łapią równowagę) Do tego typu ludzi nie docierają żadne rady- typu odchyl się, nie rzucaj zewnętrznej wodzy w zakręcie, cofnij łydkę, zamknij dłoń- nie słyszą tych rad wcale. Najczęściej szarpią konia, tłuką tyłkiem po grzbiecie.
Najchętnij wszystkie te trzy typy osobowości po prostu wyrzuciłabym z lekcji ale niestety jest to 70 % moich uczniów i przestałabym wtedy zarabiać
Pierwszemu typowi pozwalam jeździć kłusem i stępem całą lekcję (przynajmniej konie będą wypoczęte ) Robię tylko coraz wymyślniejsze ćwiczenia, by jazdy nie stały się nudne. Drugiemy typowi pozwalam stępować z miną na bakier do końca jazdy, żadko się do nich odzywając.
A trzeciemu typowi zapinam wodze do kantara, zakładam grube poduchy pod siodła i zabieram w teren.
Ale przyznam, że męczą mnie takie jazdy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Amasza
Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 2071
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Pszów/okolice Kędzierzyna Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:38, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
jak kiedyś uczyłam w szkółce (ale tylko na lonży) to dobijał mnie fakt ze przyjechała taka nowobogacka z dzieckiem (który niezbyt sie tym cieszyl) wykupując mu 30min jazdy na lonży (w czym 20 min stępem bo dziecko kondycyjnie zajechane aby kłusować) i jeszcze dostaje sie od "mamusi" ochrzan ze jej synuś/córeczka nie umie jeszcze jezdzić, co jest oczywiście winą naszą, nie dziecka. I nie dochodzą tłumaczenia że, dziecko zmęczone po pierwszym razie, ze za pierwszym razem mało kto łapie co i jak itp "Mamuśka" sie obraża i juz nie przyjezdza...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rudzinka1
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kwidzyn, pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:50, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Ada napisał: | Natomiast mocno irytowała mnie niska ogólna sprawność fizyczna przyszłych adeptów sztuki jeździeckiej, bo miałam przypadki, że dziewczyny (w większości) nie potrafiły po prostu wejść na konia. Problem był w podniesieniu nogi do strzemienia, w tym aby lekko podskoczyć itd. Oczywiście można kogoś podeprzeć, podrzucić jak nie potrafią wejść na konia, ale nawet to nie dawało rezultatu bo te osoby musiałabym na rękach podnieść i wsadzić w siodło..
|
Właśnie- dziewczyny koło 16-17 lat są niewygimnstykowane, nierozciągnięte i nie mają siły. Najpierw trzeba je wrzucić na konia, potem patrzeć jak nie są w stanie podnieść się w strzemionach, bo to, co powinno być mięśniem trzęsie się jak galareta. Ogólnie- niska sprawność wśród młodzieży. Co najgorsze znakomita większość ma zwolnienia z w-f bez żadnej przyczyny. Bo nie chce im się ćwiczyć. Dla mnie to jest zaniedbanie rodziców- nic więcej. Kiedy chodziłam do szkoły, nie było takiej możliwości, żeby zdrowa osoba miała jakieś zwolnienie! A kiedy miałam na bakier z panem od w-f (w liceum) i aż płakałam, żeby moja mama (pielęgniarka) załatwiła mi zwolnienie z ćwiczeń to jeszcze ochrzan dostałam taki, że hej! Ale teraz mam prawie 30 lat i wszystkie ćwiczenia na koniu wykonuję bez problemów, podczas gdy owe 17-stki nie mogą nogi podnieść! Tragedia!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iandula
Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 6184
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 14:31, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Z tego co pamiętam, bo było to dość dawno, to irytowały mnie 3 rzeczy : jak przychodził gruby facet, wiem, może to niesprawiedliwe, ale żal mi było dawać mu konia, druga rzecz, jak uczący dopiero co liznął wiedzy, a koń nie wykonał polecenia (wiemy, że rekreanty to spryciarze), adept reagował agresją, a trzecia, to czystość konia przed, a szczególnie po, jakby to były motocykle, cała reszta była zjadliwa, czy chodzi o postępy uczących, czy ich zapał, fajni byli
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
donacja
Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:54, 18 Cze 2010 Temat postu: Re: Instruktorzy kontra uczniowie ;) |
|
|
Kelpie napisał: | Mnie to zawsze ciekawiło co instruktorzy mówią i myślą o swoich jeźdźcach.
|
Oooo no bardzo różne rzeczy, niektórych nie da się napisać na przyzwoitym forum
A tak na poważnie, to po tylu latach pracy w różnych stajniach, wypracowałam sobie metody radzenia sobie z kursantami i staram się nie dać wyprowadzić z równowagi. Tym bardziej, że większość dzieciaków jest ok, gorzej z rodzicami, którzy po 5 jazdach chcieli by latorośl wysłać na olimpiadę. Mnie tak jak i koleżanki najbardziej wkurza totalny brak sprawności fizycznej i kondycji u tych dzieciaków-zawsze mówię, że 10 godz w-f tygodniowo by się im przydało. No i histeryczki są trudne do opanowania, niestety czasami nie uda się z takimi wyjść z magicznego kręgu lonży, ale przeważnie po jakimś czasie same dochodzą do wniosku, że to nie dla nich.
Stosunek do konia też pozostawia wiele do życzenia, ale tu to akurat naszą rolą jest nauczenie ich szacunku dla zwierzęcia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kelpie
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mazury Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:48, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
Co do mojej sprawności fizycznej... chociaż niby nie jest źle...
Tutaj teraz przydałaby się Viola moja kochana, która wykazuje do mnie anielską cierpliwość
Co wsiadania "na koń" - w Filicach wsiada się z drabinki - wygodne dla konika i jeźdźca, ale wiecie jak rozleniwia??!! Kurczę!! Żebyście zobaczyli, jak mnie Viola podrzucała na padocku, to byście padli ze śmiechu - okropna jestem Teraz już się trochę wyrobiłam, ale wcześnie, zwłaszcza po zimie, to masakra
Co do jazdy jako uczeń - staram się bardzo i chcę dobrze, wychodzi różnie. Ostatnio podczas galopu np. w prawo - super mi szło - w lewo ani boże mój!! Nie mam pojęcia dlaczego - kompletnie nie mogłam się zgrać z moim kochanym Luwrem. Natomiast jeśli chodzi o agresję podczas jazdy - nie lubię, nie chcę - według mnie to bez sensu. Chyba 2 jazdy temu właśnie miałam taką sytuację, że w galopie koń galopował sobie nie tam, gdzie chciałam, ale... Viola uświadomiła mnie, że on wykonał moje polecenie, zatem do kogo mam mieć pretensję?
Natomiast kiedyś - kilka lat temu byłam w którejś z nadmorskich miejscowości i dostałam starego rekreanta cwaniaka. Koniś "powiedział", że on nie będzie mnie nosił i już, więc pani dała mi palcat i kazała uderzyć... Masakra... Uderzyłam... Swoją nogę, bo nie chciałam konisia (chyba jakiś skrajny, 'ekologiczny' ze mnie przypadek ) - bolaaaało! Konik odwrócił łeb i spojrzał na mnie z autentycznym, wielkim zdziwieniem i ruszył Świetnie mi się na nim jeździło - pani powiedziała, że naprawdę świetnie jeżdżę - hyhy - tylko że jak sobie teraz przypomnę tamten dosiad (koryguję go do tej pory), to teraz wiem, że ta pani chyba zbytniej wiedzy o jeździectwie nie miała
To tak z drugiej "mańki" - ucznia - było
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bambini
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oborniki k/Poznania Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:48, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
osm napisał: | Mnie złości, jak mówię usiądź w siodło, a delikwent ciągle w półsiadzie albo, co gorsza, stoi w strzemionach. Dobija mnie wielokrotne powtarzanie tego samego. |
to ja jestem chyba delikwentem takiego typu- ale to wynika z tego że jak się skupię na sobie, na koniu, to autentycznie nie dociera do mnie co się mówi
czasem wynika to ze stresu- człowiek próbuje pozbierać wszystkie części ciała do kupy, powodować koniem, ma się uśmiechać i jeszcze oddychać..na początku to było trudne
osm napisał: | Ja ogólnie po treningu jestem na ogół zadowolony, bo widzę jak się dzieci starają i że postępy robią, a jak nie robią, to też takie ich prawo. Zrobią później. Na każdego przychodzi czas. |
bardzo mi się podobają Twoje słowa to ważne żeby trener zdawał sobie sprawę z niedociągnięć swoich uczniów i żeby był takim oparciem dla nich
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rzepka
na grzbiet koński - z płota wchodzę :D
Dołączył: 07 Wrz 2007
Posty: 2426
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Spisz
|
Wysłany: Pią 19:01, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
A mnie denerwuje:
1. Kiedy mamuśka na siłę chce nauczyć córeczkę jeździć, a córeczka z obrzydzeniem patrzy na konia ( miałam taki przypadek)
2.Kiedy mamuśka rządzi i każe, żeby córaczka dała świeżutki , ciepły jeszcze chlebek "konisiowi". A na mój wrzask, że nie wolno -obraza : -"tu nic nie wolno"
3. Kiedy przychodzi dwóch grubych facetów- pakerów po 120 kg i chcą się "przejechać na konikach w teren, ale sami, bez instruktora". Pytam, czy umieją jeździc konno? -"Umieją, bo dziadek miał konia i jak wracał z pola to jechali na oklep. Jako dzieci, 20 lat temu".
Czy znają drogę? - "nie , ale przecież widać drogę (tą moją, kamienistą i stromą). To sobie po niej pogalopują. Tylko bata potrzebują".
W tym momencie mam ochotę otworzyć szafę pancerną, wyjąć moją dubeltówkę i przy pomocy śrucika zerówki pogalopować facetów pod Hawrań i z powrotem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kelpie
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Mazury Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:13, 18 Cze 2010 Temat postu: |
|
|
No to ja mam takiego kolege (akurat niepakiera), który raz był oprowadzany w siodle i stwierdził, że to nie to, że on chce tak fajnie w terenie pogalopować sobie sam, a nie tam na oślej łączce Próbowałam mu wytłumaczyć, że to nie tak 'hop - siup', że żaden odpowiedzialny uinstruktor nie puści w teren jak drugi raz siedzi na koniu - odp.'to ja chcę do nieodpowiedzialnego'... więc powiedziałam - ok - napisz oświadczenie, że nie będziesz dochodził odszkodowania, ani rościł żadnych pretensji do właściciela konia, że coś ci się stało po takim 'terenie' - i sobie jeeeedź...
Ja myślę, że na niektóre przypadki to chyba nie ma sposobów
Ostatnio zmieniony przez Kelpie dnia Pią 21:15, 18 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|