|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Teodor2424
Biedronki rosną na kozim mleku :)
Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 967
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sierakowice woj.pomorskie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:33, 14 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Nie mam nic przeciwko eleboratom może źle mnie zrozumiałaś.
Nie mam możliwość przeniesienia konia gdzie indziej, no chyba że w jeszcze gorsze warunki.
Mi nie chodzi tylko o to aby trzymać konie razem po to aby były blisko siebie ale tez o to aby przeganiając się po boksie miały więcej ruchu, zabawy co jest bardzo ważne, gdy już decydujemy się na stajnię boksową i trzymanie konia w zamknięciu.
Z jedzeniem najlepszym wyjściem było by sypanie ziarna prosto na siano, aby koń mógł jeść w naturalne pozycji 'z ziemi' i miał zajęcie na dłużej niż 10min napychania się pasza treściwą. I to rozwiązywałoby problem wyjadania sąsiadowi ze żłobu.
Ale to osobny temat. Temat rzeka...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bambini
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oborniki k/Poznania Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:17, 14 Mar 2010 Temat postu: Re: Etyczne aspekty relacji kon-czlowiek |
|
|
Martik, podjęłaś bardzo ciekawy temat jako wlaścicielka konia nie mam długiego stażu- siwego mam drugi rok, i każdy dzień to dla nas dwojga okazja do zdobywania doświadczeń, nauki...to okazja do obserwacji, wyciągania wniosków; korzystam również z wiedzy innych koniarzy, ale nie zawsze udaje mi się uniknąć błędów.
Ja traktuję moje zwierzęta bardzo emocjonalnie, może aż za bardzo, ale taka już jestem. Po stracie ukochanego psa długo nie mogłam dojść do siebie. Kilka miesięcy po zakupie konia, miałam taki moment zastanowienia- czy udźwignę psychicznie jego chorobę, czy śmierć. ale stwierdzilam że życie bez zwierząt byłoby nieznośne !
Jako właścicielka staram się żeby siwemu żyło się jak najlepiej- stąd wybór małej, kameralnej stajni, gdzie konie są na wybiegach cały dzień, mają duże boksy, opiekę zootechnika 24/h
Staram się doskonalić ciągle jako jeździec, bo uważam że to jest mój obowiązek, jeden z ważniejszych nawet.
Siwy to przesympatyczny wałaszek, wrażliwy niesamowicie, nawet pdniesienie głosu jest karą dla niego. Cały czas pracujemy nad zaufaniem, on nie ma dominującego charakteru, chętnie poddaje się woli człowieka. Jest moim oczkiem w głowie i surowym nauczycielem- uczy mnie cały czas cierpliwości, spokoju, opanowania i pokory.
świat koni jest fascynujący, choć wydaje mi się że ludzie czasem za bardzo chcą konie '' uczłowieczyć''- tzn na przykład , dajemy im cukiereczki, marcheweczki, jesteśmy bardzo mili i oczekujemy takiej samej zapłaty... a ten świat jest specyficzny, rządzi się swoimi prawami...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Faza
Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 336
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:36, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
6 z plusem za wypowiedz Bambini- świat koni jest specyficzny , trzeba się go nauczyc a niestety my wszystcy popełniamy tu mnóstwo błędów.Kon to nie pies, nie przyjdzie na kolanka, nie przytuli się i nie położy głowy na naszych stopach a my często wyobrażamy sobie nasz kontakt z koniem własnie w ten spoób. O ile psia miłosc jest bezinteresowna, pies kocha swojego pana od poczatku , będzie zabiegal o jego miłosc, będzie mu oddany nawet gdy ten np zapomni o pełnej misce. Z koniem jest inaczej, na przyjazn i szcunek trzeba sobie zasłużyc i zapracowac na niego.
Czy konie są inteligentne? Napewno na swoj sposób postrzegania swiata -tak. Ale u nich działa przede wszystkim instykt przetrwania swoj i gatunku. To będzie zawsze zmagac się z przyjaznią i szacunkiem do człowieka.
Prawie kazdy z nas ma oprócz konia (czy to własnego czy dzierżawionego czy szkółkowego) psa lub kota. Zobaczcie jak rózne są to swiaty. Czy te róznice biorą się tylko z tego ,że kon to roslinożerca a kot,pies to drapieżnik? Chyba tak, na psa mało kto polowal, pies zawierzył człowiekowi i bardzo potrzebuje jego towarzystwa. Kon? Kon w jego mniemaniu -nie koniecznie , do tego kon jako roslinożerca żyjący w wiecznym zagrozeniu nie potrafi ot tak bezwzglednie zaufac.
Jakie zatem ja wolę zwierze? Nie wiem , nie muszę wybierac. Kazde jest inne a i psiak który kiedys zaufał i pozniej zotał powtornie skrzywdzony jest wyzwaniem. Mam taką sunię. Dalej nie ufa i nie lubi obcych, jak przychodzą goscie ,Ona najlepiej czuje sie na zewnątrz schowana miezy tujami. Koty dzikie , mam takowe dwa od jednej z naszych forumowiczek, hi,hi były dzikie dzis mruczą nawet jak biegną do czlowieka. Kurcze z tego nie jestem dumna ,bo koty ufają wszystkim a wiadomo jacy potrafią byc ludzie.
Wiesz Martik wywołas temat morze. Gdy kiedys ,kiedys uda mi się i Lunar tak mi zaufa jak inne konie wtedy powiem jak to osiągnęłam. Narzaie wszystko co piszę to są moje rozmyslania a tak naprawdę jestm cały czas laikiem. Laikiem który chce się wkrasc w swiat koni, chce ich zrozumiec. Ale z drugiej strony nie chcę być członkiem stada, tą alfą która wiecznie musi walczyc o swoją pozycję w stadzie.Czy jest to możliwe? Czy kon zawsze musi byc przekonany ,że jestem silniejsza aby mnie szanowac, aby mi ufac , aby uznac mnie za najważniejszą.Czy zawsze przy koniu trzeba "grac". Zobaczcie psa wcale to nie interesuje, nawet bernardyn bez takowej gry zna nas za przywódcę. Jak wspólpracowac z koniem, jak swtorzyc taką spółkę z o.o gdzie oboje będziemy w zarządzie ale to ja będę prezesem a kon wickiem,bez siebie nie będziemy mogli życ ale "moje" zawsze będzie naj? czy te moje marzenia są realne?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Delphia
Jaxa forever!!! :]
Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 1902
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Pon 15:26, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
dwa lata temu jadac do Czernej nie znalam zadnego z tamtych koni, musialam sie ich nauczyc. o kazdym koniu mowiono co innego, co nie zawsze okazywalo sie prawda. np Marika-konik polski, slyszalysmy, ze jest najwieksza cholera na swiecie, a okazalo sie, ze to przytulasny, ciekawski i niebojazliwy misiek.
najwiecej czasu spedzalam z Jasyrem oczywiscie, kapiele, wcierki, leki, strzyzenie, zabawy, karmienie, itd. wszystko robilismy, a ludzie sie dziwili co ja z tym koniem zrobilam ,ze on taki grzeczny. sprowadzajac konie z pastwiska czesto wskakiwalam na niego i tak sobie szlismy,a pozniej dostawalam opierdziel, ze to przeciez jest Jasyr i nigdy nic nie wiadomo, ale przez te dwa miesiace zadna krzywda nigdy sie nie zdarzyla, ani jemu, ani mi. bylo wrecz idealnie, dogadywalismy sie prawie bez slow. ale czas wracac do domu. po okolo dwoch miesiacach zapakowalysmy sie z Ola i przyjechalysmy. a tu nie mila niespodzianka. do boksu Jasyra mialam zakaz wstepu, jak juz udalo sie go wytarmosic to kladl sie przy czyszczeniu i klapal zebami, na padok tez wejsc sie nie dalo, bo gonil. co sie moglo stac z ta wiezia przez taki krotki czas? czy kon moze sobie pomyslec ''zostawila mnie to juz jej nie lubie''? przyjezdzamy tam czesto i wyglada tak samo. tyle, ze juz nie goni po padoku i da sie do boksu wejsc (bo przeciez jedzenie przynosze).
jesli chodzi o konie rekreacyjne i inne, staram sie zawsze jak najwiecej o zwierzaku dowiedziec. jaki jest, co lubi, czego nie lubi, czego mozna sie spodziewac, czy ma jakies chwyty zniechecenia do siebie, itd
przy samym czyszczeniu tez mozna sie duzo dowiedziec;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:38, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Na poczatek mala dygresja- coraz czesciej widze w rozmowach na forum stwierdzenie "to temat rzeka", ktore de facto powoduje uciecie tematu, bo zbyt duzo trzeba by powiedziec/napisac.
A wlasnie trzeba pisac, trzeba mowic, bo przeciez inaczej to bedziemy mogli zamknac forum na cztery spusty
Mnie zastanawia to, w jaki sposob ludzie przypisuja koniom cechy ludzkie. Ja to sama robie, bardzo czesto. Jak moj kon skuli na mnie uszy, to zaraz wyobrazam sobie, ze mnie nie lubi, ze ma mi cos za zle.
Czesto rozmyslam tez na tym czy konie bywaja zlosliwe. Wielokrotnie mi sie zdarzalo, ze mowilam do Cury- o ty zlosnico. Ale czy mialam racje? Czy konie potrafia robic cokolwiek na zlosc- czy znaja zasade zlosliwosci? Co sadzicie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Florianka
Dołączył: 23 Lis 2005
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z gór- " to jest moje miejsce na Ziemi" Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:59, 15 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Faza napisał: | Ale z drugiej strony nie chcę być członkiem stada, tą alfą która wiecznie musi walczyc o swoją pozycję w stadzie.Czy jest to możliwe? Czy kon zawsze musi byc przekonany ,że jestem silniejsza aby mnie szanowac, aby mi ufac , aby uznac mnie za najważniejszą.Czy zawsze przy koniu trzeba "grac" |
Właśnie oto chodzi,że jestesmy ludźmi i nasze pojecie alfy znacznie różni się od tego jak traktują końską alfę konie, ja biorę jeszcze pod uwagę moją zażyłość z koniem i jego charakter. Niekoniecznie ma to być okazywanie, kto jest silniejszy, wręcz przeciwnie...., tu trzeba wykorzystać nasz ludzki spryt i inteligencję, a nie siłę fizyczną. Zaufanie konia nie bierze się, myślę z tego,że one widzą w nas alfę w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo wiedzą, że nie zareagujemy kopnięciem, bolesnym ugryzieniem itp. One są swoiście zależne od nas psychicznie i najpiękniej jest, jeśli podjęty przez nas dialog z koniem odbywa się właściwie bez słów z naszej strony, wtedy możemy mówić o harmonii, zaufaniu i szacunku, kiedy nasza obecność kojarzy się im z czymś dobrym.
Nie można chyba zapominać o pewnych przyzwyczajeniach, regularnych i powtarzających się czynnościach, które koń kojarzy jako objaw stabilizacji i swego rodzaju dobra, na podstawie, których może nam zaufać. Mój arab panicznie bał sie kałuż i potoków o mętnym dnie, ale widocznie po latach zaufał ( a przyznam,że kiedyś trzeba było kilometry objeżdżać, bo za żadne skarby nie chciał dać się namówić) i właściwie bez słów podąża za mną albo kiedy idziemy na pastwisko ( czyli powtarzalność i zaufanie, bo potworów tam nie ma ) lub też kiedy kałuże pojawiają się na szlaku. Ponadto czasami podnosi nogi, nawet zanim obejdę z drugiej strony, by dokończyć kopystkowanie, dla mnie to sygnał,że jest pojętny, ufny i posiada swoją końską inteligencję i percepcję.
Tak więc nie trzeba nikogo grać przed końmi, a wręcz nie wolno, tylko być sobą, reagować naturalnie i stosownie do sytuacji i zapomnieć o tym, że to koń,ale i nasz przyjaciel, któremu ufa się, żeby on nam zaufał. Poza tym zauważyłam,że zarówno ja jak i on wiele rzeczy robimy machinalnie, odruchowo i to jest takie "nasze".
Ja mam taką zasadę, że jak chcę coś od "mojego" konia ( srokacz tez mój,ale tu wciąż są zgrzyty i nieporozumienia niestety, bo uparty indywidualista), co on zna, np przesuniecie się w boksie, zmianę chodu, zatrzymanie, podnoszenie nóg, to odbywa się to bez słów z mojej strony, raczej gesty ew. lekki dotyk tam, gdzie trzeba, jeśli natomiast robię coś w obecności konia, czy to na wybiegu, w boksie, w terenie i nic od niego nie chcę, to cały czas z nim rozmawiam,ale to pewnie wniknęło również z tego,że mieszkam w takim miejscu, gdzie czasami mijają dni i nie ma żywej duszy I choć to monolog, jakby się ktoś przyjrzał z boku, to jednak czuję,że on kojarzy mój głos dobrze. Ja mogę powiedzieć, że tę harmonię z koniem osiągnęłam na wielu płaszczyznach i kocham go nad życie, bo on w ogromnej mierze nam obojgu to umożliwił, każdego dnia czuję się spełniona jako właściciel konia, jako jego opiekun i przyjaciel, a i do tego ma świetny charakter. Czasami myślę, jak mu spojrzę w oczy,że to ktoś więcej niż koń.
Tu dochodzimy do innego aspektu....., który poruszyła Martik- przypisywania koniom ludzkich cech,ale to może w innym poście.
Ojej , znowu dużo tego wyszło.Proszę Adminkę o nakazanie zdrowego limitu słów dla mnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Delphia
Jaxa forever!!! :]
Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 1902
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gliwice
|
Wysłany: Wto 22:27, 16 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
martik napisał: | Czesto rozmyslam tez na tym czy konie bywaja zlosliwe. Wielokrotnie mi sie zdarzalo, ze mowilam do Cury- o ty zlosnico. Ale czy mialam racje? Czy konie potrafia robic cokolwiek na zlosc- czy znaja zasade zlosliwosci? Co sadzicie? |
moim skromnym zdaniem to sa naturalne zachowania koni, ktore traktuja nas jak swoje stado. Konie nie sa chyba na tyle intelignetne, zeby robic cos zlosliwie. Ewentualnie moga nam pokazywac, ze cos im sie nie podoba, czy czegos nie chca robic, a czlowiek moze to uwazac jako zlosliwosc.
np. kulenie uszu i straszenie przy zakladaniu siodla-moze to nie oznacza zlosliwosci, tylko kon nam mowi, ze nie ma dzsiaij ochoty isc na jazde. nam, ludziom tez nie zawsze chce sie chodzic do pracy.
Tylko jak wytlumaczyc zachowanie Jasyra w wakacje i dwa miesiace pozniej?
Psy moze sa bardziej inteligentne, bardziej sie przywiazuja, ale jakas kolejnosc w hierarchii tez jest zachowana. "ona daje jesc, a on sie ze mna bawi, ale nie zloszcza sie na mnie jak cos zrobie zle, wiec moge ich olac. za to ona chodzi ze mna do weterynarza, kapie mnie (robi wszystko, co zle), krzyczy i MNIE olewa jak cos zjem na spacerze, wiec lepiej sie podporzadkowac"-przynajmniej tak ejst z moim psem.
Wydaje mi sie tez, ze pies jak i kot potrafia pokazywac zlosliwosc. "dostalem w dupe na spacerze to sie obraze na Ciebie i jeszcze Ci pralke obsikam, O!"
ale jak to jest naprawde to sie chyba nie dowiemy;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bambini
Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oborniki k/Poznania Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:27, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Delphia napisał: | moim skromnym zdaniem to sa naturalne zachowania koni, ktore traktuja nas jak swoje stado. Konie nie sa chyba na tyle intelignetne, zeby robic cos zlosliwie. Ewentualnie moga nam pokazywac, ze cos im sie nie podoba, czy czegos nie chca robic, a czlowiek moze to uwazac jako zlosliwosc.
|
ja bym jeszcze dodała, że z tego samego względu nie należy od nich oczekiwać wdzięczności, w takim ludzkim znaczeniu, na zasadzie- ja byłam miła, dałam ci jabłko, kocham cię bardzo, a teraz pójdziemy na ujeżdżalnię i zrobisz wszystko dla mnie dla konia praca to przymus, mniej lub bardziej, i koń gdyby miał wybór- towarzystwo człowieka czy stada na padoku- zawsze wybierze to drugie, nie oszukujmy się ;
dlatego pisałam wcześniej żeby nie obdarzać ich zanadto ludzkimi cechami, bo możemy się rozczarować...bądźmy kochający i sprawiedliwi ale nie oczekujmy za dużo w zamian....pozwólmy koniom być końmi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Florianka
Dołączył: 23 Lis 2005
Posty: 238
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z gór- " to jest moje miejsce na Ziemi" Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:58, 17 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Bambini
Masz całkowitą rację.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Forkate
Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 3332
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:33, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Teodor2424 napisał: | Właściciel Stajni nie widzi sensu trzymania koni razem w dużym boksie.
Jego argumentem jest to że jego Madami jest zastraszonym koniem przez Biedronkę co jest zupełną bujdą, te konie jak żadne inne dogadują się razem i w stajni i na padoku Wesoly |
Ja też nie widzę sensu trzymania dwóch koni w jednym boksie - na przykładzie Pitunia i mojego Forta widzę, że takie rozwiązanie przyniosłoby więcej szkody niż pożytku. Głównie chodzi mi o jedzenie - z racji rasy i wieku Forcika zależy mi, aby zjadł tyle, ile mu dam, a Pit jest z gatunku jedzących do oporu i na 100% wyjadałby mojemu ze żłobu, to samo z sianem - nie mogę sobie pozwolić na to, żeby mój koń był z takiego powodu niedożywiony. Są razem na padoku, często daleko od siebie, a boksy nie mają górnych krat więc mogą się smyrać, wąchać czy szczypać będąc w osobnych boksach. Poza tym dodatkowe podjadanie nie służyłoby zdrowiu małego.
I jeszcze jedno, tak jak Florianka wspomniała, wg mnie koń powinien mieć kawałek swojego prywatnego terytorium, gdzie może spokojnie i bez stresu zjeść, położyć się, odpocząć.
Cytat: | Właścicielowi choć młodszemu odemnie nie da się nic wyjaśnić, w ogóle nie rozumiem po co mu te konie, skoro nic z nimi nie robi, nie przejmuję się ich psychiką ich zdrowiem. Dla nie go są bo są, dostają jeść to wszystko jest w porządku :? |
Wg mnie młodszy nie oznacza głupszy, aczkolwiek tu masz rację - konie siedzące cały dzień w boksach to nieporozumienie, ale o tym już była mowa nie raz.
Teodor, z Twojego opisu wynika, że ta stajnia nie jest dobrym miejscem dla koni. Narzekasz na nią, ale Biedry nie przeniesiesz, mimo że nie ma dobrych warunków. Chyba nie chciałabym mieć konia wiedząc, że ma się źle - ale to oczywiście Twoja sprawa...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Faza
Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 336
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:49, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
hm ,ja żadnego konia nie trzymam w boksie z innym. Jestem zwolennikiem duzych przestronnych boksów ale dla jednego konia. Moje miśki uwielbiaja wieczorami kłasc się w boksach, wiercic się itp- to jest ich "mieszkanko" ich oaza spokoju i juz.
Rozumiem awaryjna sytuacja np raz miałam awarię jednego poidła zalało boks konia 9Soni) i wtedy na jeden noc poszła do boksu do swojej przyjaciólki Kasi a i tak przy karmieniu musiałam stac i pilnowac aby cokolwiek zjadła bo Kaska to wielki łakomczuch i napewno nic by nie zostało dla Soni. Mając własną stajnie po takiej "nauczce" dobudowalam jeden boks taki na wszelki wypadek. Jest dużo wiekszy od innych boksów wy 5,5 x 5 tak aby w razie (tfu,tfu) wet mógł spokojnie leczyc konia, mozna w nim tez zastosowac podciąg- to ma byc taki" boks przychodnia " lub w razie awarii . Np nie tak dawno gdy mój kolega miał zarozenie ,że Liwiec wyleje i zaleje mu stajnię na parę dni przyjełam jego dwa koniki, stały w tym boskie razem a na czas karmienia oddzieliłam je deska (są specalnie przygotowane mocownaie).
No ale ja mam własna stajnię więc mogę wydziwiac.
Gdybym oddała konika do pensjonatu wolałabym aby stały osobno, choc rozumiałam i rozumiem moja koleżankę która ze wzgledów oszczednosciowych (dużo niższe opłaty) zgodziła się aby jej dwa konie stały razem.
Chciałm powrócic jednak do głownego tematu.
Napisałyscie ,że czasem odsuwacie koniki od żłobów w trakcie karmienia. Powiem szczerze ,że nie rozumiem po co i czemu ma to słuzyc? Może ja zle postępuję ale uważam ,że czas karmienia to jest czas dla koni i należy im się w trakcie jedzonka spokoj. Ale moze się mylę?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ihah
Jestem oazą spokoju :) Nie widać?! ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 923
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Misty Mountains in the Valley of Hope
|
Wysłany: Czw 20:51, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Fazo - czasami trzeba odsunąć konia podczas jedzenia. Rano przed pracą trzeba wykonać określone czynnosci ( np. uprzątnąć nadmiar obornika, przejrzeć koniowi kopyta itp.) O godzinie 6-tej rano niestety nie ma zbyt wiele czasu, trzeba się zbierać do pracy i nie ma możliwości czekać aż koń zje całe siano ( przy owsie nie przeszkadzamy). Konie sa do tego przyzwyczajone i nie zauwazyłem, by im to specjalnie przeszkadzało.
Ostatnio zmieniony przez ihah dnia Czw 21:04, 18 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sankarita
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:59, 18 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
Bambini napisał: | i koń gdyby miał wybór- towarzystwo człowieka czy stada na padoku- zawsze wybierze to drugie, nie oszukujmy się |
Nie zgodzę się. Młody mając do wyboru konie vs ja od trochę ponad pół roku wybierał mnie. Sama się zdziwiłam, kiedy zamiast towarzystwa konia, którego zna od urodzenia, pospacerował grzecznie za mną bez uwiązu.
Nie ukrywam jednak, że nie zdziwiłabym się, gdyby mój koń wybrał kilkunastokonne stado na pięknej, zielonej trawie zamiast mnie i jestem pewna, że o wiele bardziej woli grzecznie się obijać niż pracować [co jest z resztą widoczne od jakichś 3 tygodni. Stopniowo mój autorytet zaczął zanikać w momencie, kiedy koń przestał pracować, został pozostawiony sam sobie i nie poświęcałam mu tyle czasu ile wcześniej z przyczyn "odgórnych", niestety ]
Bambini napisał: | dlatego pisałam wcześniej żeby nie obdarzać ich zanadto ludzkimi cechami, bo możemy się rozczarować...bądźmy kochający i sprawiedliwi ale nie oczekujmy za dużo w zamian....pozwólmy koniom być końm |
a tu się zgadzam w pełni!
Teodor napisał: | Z jedzeniem najlepszym wyjściem było by sypanie ziarna prosto na siano, aby koń mógł jeść w naturalne pozycji 'z ziemi' i miał zajęcie na dłużej niż 10min napychania się pasza treściwą. I to rozwiązywałoby problem wyjadania sąsiadowi ze żłobu. |
Ziarno jest zbyt małe na podawanie go w ten sposób. Większość z tego rozsypanego na ziemi zmarnowałoby się.
Opcję "dwa konie w boksie" akceptuję pod jednym warunkiem: że są to lubiące się, małe konie czy kucyki. Takim często owsa podawać nie trzeba, a sianem się podzielą.
Inna sprawa, że przy karmieniu konie mają mieć święty spokój. Ktoś gdzieś nawet napisał, że żłoby powinny byc ustawione tak, żeby konie w dwóch sąsiednich boksach nie miały tych żłobów obok siebie oraz, że nie stawia się nie lubiących się koni w sąsiednich boksach, bo to prawie zawsze oznacza katastrofę [to z resztą znam z doświadczenia]. Takie warunki powinny panować przy każdym karmieniu, ale....
w momencie, kiedy to karmienie ma być też jakąś pomocą w komunikacji z koniem to... czemu nie? Wiadro owsa czy marchew stosuje się również jako nagrodę przy np. wsiadaniu na "niewsiadajnego" konia, przy lonżowaniu, przy ustawianiu korytarza....
Na młodym stosowałam takie "odgonienie od jedzenia" jako właśnie element w całej pracy. Na początku koń się zdenerwował, ale szybko nauczył się, że teraz Ja "jem"=trzeba grzecznie poczekać. Pogrzebałam kilka razy w tym żłobie i wyszłam dając koniowi święty spokój, by sobie zjadł. No i nie robiłam tego podczas ogólnego karmienia [może później, wsypując koniowi do żłobu np. czosnek albo jakąś marchewę] tylko podczas dodatkowej porcji przygotowanej przeze mnie np. meszu czy obiadku w postaci musli. Chodziło tylko i wyłącznie o fakt, żeby koń "odpuścił". Nie sądzę, bym zrobiła tym młodemu wielką krzywdę. Przynajmniej nigdy nie musiałam się bać, że mój koń za jedzeniem jest w stanie stratować wszystko wokół.
Co oczywiście nie znaczy codziennego i rytualnego przeszkadzania przy jedzeniu. Tak się robić nie powinno przecież....
Delphia napisał: | kulenie uszu i straszenie przy zakladaniu siodla-moze to nie oznacza zlosliwosci, tylko kon nam mowi, ze nie ma dzsiaij ochoty isc na jazde. nam, ludziom tez nie zawsze chce sie chodzic do pracy. |
Racja, choć takie zachowanie przy siodłaniu może również sugerować jakieś bóle w okolicach grzbietu, nieprzyjemności związane z dociąganiem popręgu i inne takie.
Psy to drapieżnicy, tacy jak my, bardzo "mocno" udomowione. Psy przecież mieszkają z nami w domu i towarzyszą nam czasem i 12 godzin na dobę, jak jesteśmy w domu to i 24 godziny. Konie - nigdy. Nawet mając stajnię przy domu koniom nie poświęca się, aż tyle czasu.
Koń zawsze zostanie zwierzęciem, na którego my, drapieżnicy, kiedyś polowaliśmy. ja bym się do końca życia nieswojo czuła wśród kanibali i na każdą niepewność reagowałabym ze strachem, mimo, że kanibale traktowaliby mnie łagodnie, miło, głaskaliby mnie i zapewniali, że na 100% mnie nie zjedzą.
Zgodzę się z tezą, że konie nie są w stanie pokazywać złośliwości, takiej, jaką my rozumiemy, takiej "zemstliwej".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Faza
Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 336
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:30, 19 Mar 2010 Temat postu: |
|
|
ihah napisał: | Fazo - czasami trzeba odsunąć konia podczas jedzenia. Rano przed pracą trzeba wykonać określone czynnosci ( np. uprzątnąć nadmiar obornika, przejrzeć koniowi kopyta itp.) O godzinie 6-tej rano niestety nie ma zbyt wiele czasu, trzeba się zbierać do pracy i nie ma możliwości czekać aż koń zje całe siano ( przy owsie nie przeszkadzamy). Konie sa do tego przyzwyczajone i nie zauwazyłem, by im to specjalnie przeszkadzało. |
E- przy sianku to i ja tysiące razy przeszkadzam, chodziło mi o oduwanie konia przy złobie czyli w czasie karmienia paszą.
Ale i tu wyjasnił mi wiele post Sankarity, ja nigdy tego nie stosowałam ale może i powinnam.W koncu w stadzie najsilniejszy, naważniejszy niejednokrotnie odswua pozostałe konie nie tylko od jedzonka.
Choc ja nie narzekam na swoje dorosłe koniki, kłopoty wychowawcze i to duze mam tylko z małym urwisem Maszkiem, który poprostu ma charakter małego łobuziaka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|