 |
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
haneczka
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Wto 0:04, 07 Lut 2006 Temat postu: Ciągnący koń w terenie |
|
|
Dostałam ostatnio na jazdę w teren konia, który strasznie ciągnął. Może powinnam od samego początku jazdy dać mu do zrozumienia, że powinien trzymać się w przyzwoitej odległości od ogona konia, który jest przed nim, ale byłam na nim w terenie po raz pierwszy i w stępie zlekceważyłam to, że trzymał się na ogonie. W kłusie i galopie trudno mi go było utrzymać.Na domiar złego w końcu próbował chwycić zębami konia, który był przed nim za co dostawał za każdym razem zdecydowaną reprymendę słowną, co na krótko skutkowało. Oczywiście starałam się cały czas go wyhamowywać tzn. nie wisiałam na wodzach, ale skracałam je "pulsacyjnie", niestety efekt był mizerny.
W radach Mickunasa wyczytałam o mostku, ale nie bardzo mi się ten pomysł podoba.
A jak Wy postępujecie w takich przypadkach, macie jakieś patenty?
Nie znam dokładnie historii tego konia, ale podobno w tereny chodzi od niedawna mimo, że nie jest już młodziutkim koniem, poprzednio był w prywatnych rękach, ale został sprezentowany ośrodkowi, w którym jeżdżę.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:21, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Piękny temat Wiele razy byłam ciągnięta w terenie Ech, czułam się po tych koniach jak po siłowni albo przerzuceniu z dwóch ton węgla (czy ja kiedykolwiek przerzucałam węgiel? Ale to na pewno ciężkie zajęcie... ).
Teraz krótko napiszę tak: stosuję mostek. Jak już nic innego nie działa, to stosuję mostek, bo czuję, że ręce odmówią współpracy.
Dokładniej opiszę jutro, bo dzisiaj oczka mi się już zamykają. Dobrze?
Ostatnio zmieniony przez martik dnia Wto 8:43, 07 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
haneczka
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Wto 0:26, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
OK, pewnie,że może być jutro.
Mnie po tej jeżdzie boli do dzisiaj staw barkowy, który jakiś czas temu nadwyrężyłam na wyciągu "wyrwij rączce",ale już było dobrze zanim nie pojeździłam na tym Hokusie Pokusie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kwiatkonie
Dołączył: 30 Lis 2005
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Bieszczady
|
Wysłany: Wto 0:55, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No cóż w takiej sytuacji musi zaboleć konia próba ugryzienia kolegi, a delikwenta powinien dosiąść instruktor i wziąć na czołowego- ciekawe czy wtedy też by był taki hop-do-przodu. A najlepiej puścić gada galopem pod górkę ( o ile jest w okolicy odpowiednio duża górka) i poczekać aż sam zdechnie- choć znałem przypadek, że pod górkę zdechło, a z górki znowu zapylało jak mały perszing...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kocia
uwielbiam prostotę...
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 4506
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraina Podziemnej Pomarańczy Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:02, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
kwiatkonie napisał: | choć znałem przypadek, że pod górkę zdechło, a z górki znowu zapylało jak mały perszing... |
No właśnie i co wtedy? Tylko metoda "na zmęczenie gada" jest skuteczna?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek_J
Jest!!! zbudowałem ją TYMI ręcami ;)
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 2083
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 8:10, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
kwiatkonie napisał: | wziąć na czołowego |
No dobrze, to co zrobić, jak dwa smyki (Fuks i Meteor) potrafią podgryzać się nawzajem w zależności od tego, który idzie pierwszy ?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:34, 07 Lut 2006 Temat postu: Re: Ciągnący koń w terenie |
|
|
haneczka napisał: | Może powinnam od samego początku jazdy dać mu do zrozumienia, że powinien trzymać się w przyzwoitej odległości od ogona konia, który jest przed nim, ale byłam na nim w terenie po raz pierwszy i w stępie zlekceważyłam to, że trzymał się na ogonie. W kłusie i galopie trudno mi go było utrzymać. |
No niestety powinnaś od początku pilnować odległości. Ja wiem, że na nowym koniu jest inaczej ale odstęp święta rzecz. Choćby ze względu na poszanowanie dla własnych kolan, które trzeba chronić przed ewentualnym kopem sprzedanym przez poprzedzającego konia.
haneczka napisał: | Na domiar złego w końcu próbował chwycić zębami konia, który był przed nim za co dostawał za każdym razem zdecydowaną reprymendę słowną, co na krótko skutkowało. |
No i tu jest już trudniej. Bo jeśli reprymenda słowna nie działa, to czasami dla własnego bezpieczeństwa trzeba potraktować tego zwierza mocniej wędzidłem, żeby skojarzył próbę podgryznia z czymś bardzo nieprzyjemnym dla niego (w tym wypaku małą plombą po ząbkach). Ja wiem, że na dłuższą metę tak nie powinno się robić ale jeśli to Twój pierwszy wyjazd na tym koniu i widzisz, że przez całą jazdę będziesz narażona na niebezpieczeństwo, to nie ma co się zastanawiać i od razu trzeba działać. To jest of korz działanie doraźne. Zaraz po powrocie właściciel konia powinien zacząć regularną pracę nad poprawą akurat tego zachowania u konia.
haneczka napisał: | Oczywiście starałam się cały czas go wyhamowywać tzn. nie wisiałam na wodzach, ale skracałam je "pulsacyjnie", niestety efekt był mizerny. |
Bardzo dobrze robiłaś. Jeśli byś się mu powiesiła na wodzach to pradopodobieństwo poniesienia byłoby znacznie większe. Często przecież jest to wynik długotrwałego dyskomfortu, który czuje koń i któremu chce w ten sposób się przeciwstawić.
haneczka napisał: | W radach Mickunasa wyczytałam o mostku, ale nie bardzo mi się ten pomysł podoba. |
No mostek może nie jest idealny ale w moim przypadku skutkuje. Jak już naprawdę nie mam siły i czuję się bezradna, to składam łapki do mostka i tak jadę. Odpuszczając co jakiś czas.
Efekt jest różny. Niektóre konie widzą, że walczą same ze sobą i przestają. A niektórym nawet mostek nic nie robi
A co można jeszcze zrobić? A to zależy od konia. Można:
- dać konia na czołowego i zobaczyć czy nadal będzie miał ochotę ciągnąć,
- puścić koniego, żeby się przeleciał i zmęczył (nie do zrobienia w zastępie, przy zróżnicowanych jeźdźcach),
- zająć go czym innym (praca ręką, mieszanie wędzidłem w pysku- czasami działa, koń skupia się na wędzidle i nie myśli o tym, by ciągnąć do przodu),
- puścić luźno, niech idzie i przygotować się na ewentualnego kopa od tego z przodu, przy czym jest to dość ryzykowne, bo trzeba uważać na swoje nogi a także na swoją buzię. Miałam taki przypadek, że kobyła ciągnęła niemiłosiernie, więc jej puściłam. Mówię: dostanie ostrzeżenie od tego z przodu i jej przejdzie. No i dostała. Ale akurat trafił ją w pysk, który rykoszetem rąbnął mnie w pysk Więc ta metoda jest jednak nie do powtórzenia. Zbyt duże ryzyko. Kobyle i mnie mogło się naprawdę coś złego stać.
A tak w ogóle to pracę nad tym koniem powinien podjąć właściciel. To wymaga ładnych paru wyjazdów w teren i pokazania koniorowi, że nie ma sensu ciągnąć.
A jaki on jest na ujeżdżalni? Też ciągnie? Może to kwestia ogólnego zaciągnięcia na pycholu?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:43, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
kocia napisał: | No właśnie i co wtedy? Tylko metoda "na zmęczenie gada" jest skuteczna? |
Jest jeszcze taki sposób:
jedziesz tym kuniem w teren. Przy każdej próbie ciągnięcia w danym chodzie przechodzisz do chodu niższego albo do stępa. Coś na kształt uspokojenia.
Tylko, że reakcja musi być natychmiastowa. Zakłusowanie, koń ciągnie, od razu przejście do chodu niżej. Zagalopowanie, koń zaczyna ciągnąć, od razu do kłusa.
Na niektóre działa. Po kilkunastu, kilkudziesięciu przejściach kuma już, że nie ma co ciągnąć, bo człowiek i tak decyduje, że nie polecimy szybciej.
To wymaga niestety cierpliwości i samozaparcia.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
haneczka
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 448
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Wto 10:17, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Przyzwoitej górki, żeby gada zmęczyć niestety nie ma w pobliżu. W zasadzie galopiki nie były takie bardzo szybkie ze względu na to, że slisko. Trudno mi powiedezieć, czy gdyby były dodane galopy to by się zmęczył czy też rozhulał na dobre i naprawdę miałabym problem z zatrzymaniem.
Na ujeżdżalni jeździłam na nim raz i raczej nie przypominam sobie, żeby bardzo ciągnał, więc mam nadzieję, że nie jest zaciągnięty w pysku.
Jadąc w zastępie w terenie raczej nie dałabym rady przejść na nim do niższego chodu aniżeli koń idący przed nami.
Chyba jednak trzeba od początku jazdy, nawet w stępie dawać mu do zrozumienia, że ma się trzymać w przyzwoitej odległości, jak nie poskutkuje to pewnie będzie trzeba spróbować zastosować mostek.
O zajęciu go czymś innym nie pomyślałam, może akurat by poskutkowało.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|