Stajenka

ansc

Pewnie że pensjonat jest w tym momencie dobrym rozwiązaniem, ale ciężko znaleźć pensjonat z którego można być w pełni zadowolonym zaufać na tyle aby spokojnie sobie wyjechać. najlepszym rozwiązaniem jest pomoc drugiej osoby a i z tym jest rożnie.( jestem typem który nauczył się liczyć tylko na siebie Mruga

)

majak

No ja teraz wąśnie dzięki pensjonatowi mogę w pełni korzystać z wolnego czasu i wyjechać.
W tym czasie mój koń cały dzień spędza na padoku, jest karmiony, czasami właścielka stajni ustala ze mną czy by mogła dla konkretnych osób pożyczyć Grubą na jazdę aby rozładować pracę jej koni, kiedy ma kogoś wyższego, cięższego.

Coś za coś - albo płaci się za czyjąś pracę i jest się dostępnym czasowo bądź oszzędzajac na funduszach sami prowadzimy stajnię.

Dekster

Ja się już nie moge doczekać,kiedy zacznę zarabiać tyle,żeby postawic konia w pensjonacie w tym co chcę.JAk sie ma konia koło domu to jest się dosłownie 365 dni w roku uwiązanym.
Ostatnio poprosiłam by rodzice mu dali na południe.Przyjeżdzam do domu na 5 a koń jeszcze nie jadł "bo zapomnieli".Co z tego,że błagam,proszę,przypominam jak według nich nic sie nie stało.
Szczerze to bała bym się ich zostawić z nim na dłużej jak dzień.
Raz zaplanowałam sobie wypad na weekend,ledwo odjechałam 6 km od domu musiałam wracać bo koń miał kolke.
Własna stajnia z kilkoma końmi,gdzie ma się odpowiedzialnego pracownika-TAK,ale własna przydomowa z jednym-dwoma końmi-NIGDY więcej.

Paskuda

A ja jakoś nie narzekam - fakt wyjechać gdziekolwiek to problem, ale po co mam wyjeżdżać jak to co mi do szczęścia potrzebne mam pod nosem

Mnie tam własna stajnia najbardziej odpowiada, a czas na spotkania, wyjazdy (niestety raczej 1 dniówki) też się znajduje.
Wszystko jest kwestią odpowiedniej organizacji i ustalenia własnych priorytetów.

hugh_h

od maja mam konia przy domu i wcale nie narzekam a nawet bardzo dobrze, bo dzięki niemu mam jakoś ustabilizowany dzień bo rano trzeba wstać, generalnie nie zabiera za dużo czasu bo gdybym nie musiał rano wstać to pewnie bym ten czas przeleżał i nic nie zrobił.
dodatkowo mam o tyle komfortowa sytuacje że kobyłka chodzi razem z kobyłka sąsiada, trochę stoją u mnie w ogródku trochę i niego, jak ktoś potrzebuje wyjechać to nie ma problemu.

majak

Wszystko też zależy od indywidualnych cech człowieka.
Ja jestem domator, mogłabym siedzieć przy koniach cały czas, niestety stajnię przydomową miałąm ale nie przy swoim domu, dojazdy/dojścia do niej to chyba było to najgorsze, szczególnie zimą i z małym dzieckiem czasami.
Bo jak ma się widok z okna na szkapy na łące to cżłowiek w domu też zrobi wszystko a tak to w domu porzadki a tu myśli czy konie gdzieś nie wyszły na dzierżawę...

Do tego Adam typ wędrowniczka - on by ciągle jeździł po kraju (i nie tylko), trzeba było obie pasje połączyć, często mamy wyjazdy weekendowe - tak jak zawody czy pokazy. Czasami zdarza się dłuzej ale nie ma większego problemu kiedy koniem zajmują się ludzie z pensjonatu.

Inna sprawa - praca (w tej chwili w tygodniu) więc czas na obrzadek konia ograniczony. Zarabiam na pensjonat. Ale dzięki wyjazdom dorabiam też rysunkami, czyli mogę w tygodniu pracować np. na pół etatu aby mieć czas na konia, przy tym nie martwić się jak zapłacę za następny miesiąc.

adrenalina

Ja zastawiałam się nad kupnem konia. Owszem materialnie stać mnie na utrzymanie takiego zwierzaka. Tyle, że jak często wyjeżdżam (wakacje i te rzeczy). Kto by się wtedy zajmował koniem? Miałby się tułać po końskich hotelach? Dalego zdecydowałam się nie nabywać konia. Nieopodal mnie jest stajnia z 5-końmi, które traktuję jak swoje. Ich właściciele to rodzice mojej koleżanki. Wszyscy mówią, że Oliwka jest 'moja'. W moim przypadku to najlepsze rozwiązanie. Owszem, mogłabym dzierżawić konia, lecz skoro los dał mi spotkać tę stajnię mogę tylko dziękować. ;d

Boubi

adrenalina,
Bardzo rozsadne rozumowanie. Popieram! Wesoly