Stajenka

kocia

Jakiś czas temu zakupiłam oryginalnego carrot sticka i szczerze mówiąc nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest dość ciężki a operowanie nim wcale nie takie łatwe. Myślałam, że na kursie naturalsa mnie oświecą jak tego ustrojstwa używać, ale niestety zrezygnowałam z uczestnictwa ze wzgledu na niepoważne zachowanie organizatorów. Mniejsza o to, problem pozostał. O ile np. z przestawianiem zadu za pomocą carrot sticka nie mam problemu o tyle przy podobnych manewrach z łopatką jest problem. Nie czuję tego narzędzia, koń nie do końca czai o co mi chodzi. Moglibyście coś doradzić? Pliz Wesoly

Iandula

Masz ten ze sznurkiem, czy bez?
myślałam, że ten sprzęt służy do pracy z końmi po przejściach w celu bezpieczeństwa, napisz kilka słów jakie elementy i dlaczego ćwiczysz z Brunem?
sama nie bawię się w takie cuda, za mało wiedzy, ale przeczytałam kiedyś, że koń ma kilka stref, o różnej czułości, być może rodzaj przyłożenia jest tu ważny, kąt
[link widoczny dla zalogowanych]
D. strefa delikatna "wnętrze" kantara, okolice oczu i uszu, oraz to co pod ogonem
temat świetny, znów coś nowego

kocia

Mam oryginalny ten ze sznurkiem. Sznurek można też odpiąć. Po co ćwiczę z Brunem? Żeby... miał respekt? Wesoly

Jakiś czas temu zauważyłam, że młody lubi włazić łopatką i zaczęłam z tym konsekwentnie walczyć. Bo to brak szacunku, wymuszenie. No i pewnie dlatego z tą łopatką jest większy problem podczas pracy z carrot stickiem. Zaczęliśmy od podstawowego poziomu, od gier Parellego. Generalnie Bruno łopatkę ma jakby hmm mniej wrażliwą. Czasami trzeba go konkretniej pacnąć w tym miejscu, żeby zareagował. Myślałam, że za pomocą carrot sticka będzie mi ławiej się z nim komunikować, nie wiem - uwrażliwi się. A tu dalej problem. Dodam jeszcze, że na jeża w okolicach słabizny pięknie reaguje.

Iandula

Poszperałam trochę i zauważyłam, że ten sprzęt nie ma pochlebnych opinii w sensie braku efektów, a mnie się wydaje, że żadne cudo, nie zastąpi codziennej pracy z młodym koniem, w Waszym przypadku regularne, wspólne spacery w ręku, z "korekcją" zachowania Bruna w trakcie natarć, nawet jeśli miałby zostać skarcony, w wątku o zaufaniu fajnie o tym napisała Ra, jeśli jest coś nie tak, pokażmy to naszemu pupilowi, może do prowadzenia użyć nie kantara, a czegoś konkretniejszego mysl

wtedy zatrzymanie połączone z głosem, nagrodą, z czasem przejdzie w nawyk, a wtedy wrócimy do kantara, tak samo z odepchnięciem Młodego na zewnątrz, u mnie Kary miał tendencję do wchodzenie do środka, wystawiałam wtedy łokieć na moją zewnątrz, a w kierunku jego łopatki, co dawało mi pewność nie zmiażdżenia palców stopy hehe, a po jakimś czasie on sam trzymał ten dystans, z tym, że nie nacierał, po prostu był nieuważny, przyznam, że przy natarciu zareagowałabym radykalnie, nie brutalnie, ale stanowczo, stała taka reakcja stosowana przez dłuższy czas powinna się utrwalić.

kocia

Ja wiem, że najważniejsze jest podejście a niekoniecznie narzędzie, ale mimo wszystko chciałabym się nauczyć obsługi tego carrot sticka Wesoly

I w związku z tym ponawiam pytanie - czy ktoś z Was używał tego ustrojstwa?