|
Stajenka Miejsce, którego nam brakowało :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
galba
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 1:16, 01 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
są takie konie, które to lubią. mój się spala przy obcych koniach:( hehe dobraliśmy się
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lechita
Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 1:24, 01 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
to wszystko to kwestia treningu, i to głównie siebie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
majak
Gruba i ja :-)
Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Grodzisk Maz. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:31, 01 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Ja czasem przyjeżdżam Grubą na zawody do swojej stajni, mam konno ok pół godziny do nich, to czy pooglądać z koniem, zaznajomic go z atmosferą czy wystartować - nie ma stresu transportowego
A ona już zna kierunek i lubi tam chodzić więc akurat w tym przypadku można to traktować jako przyjemnośc dla konia - Gruba wie, że ma na miejscu stadko wielbicielek i tony przysmaków z tym związane
Jako ambitny rekreant czasem (rzadko) uda mi się wystartować w zawodach - L ujezdzenie, skoki, P ujezdzenie.
Jakos zabójczych wyników nigdy nie miałam ale mi to pomaga w ocenie co jeszcze muszę dopracować. Po wynikach to wiem, na skokach zawsze też potem ktos to przeanalizuje i mi podpowie.
Jest to też pewna forma sprawdzenia co ja potrafię a co moi rówieśnicy, z którymi zaczynałam a teraz oni są w stałym treningu sportowym a ja nie.
No i zawsze nowa sytuacja, bo nigdy nie wiadomo a nuż się przyda doświadczenie z zawodów - człowiek jest spokojniejszy.
No i taka sytuacja trwa dopóki człowiek nie trenuje od zawodów do zawodów czyli żyje terminami, jako ambitny rekreant może startować w zawodach ale sa one po prostu na niższym poziomie klasyfikacyjnym (nikt nie mówi o ogólnopolskich )
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 0:12, 03 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No dobrze, dobrze... Czyli co? Kiedy jest profesjonalizm a kiedy jeszcze amatorszczyzna?
No i pytanie do tych, co startują. Jak to było za pierwszym razem? Jak poradziliście sobie z nerwami? Czy tego da się nauczyć? To jest jak z egzaminami? Jestem żądna informacji
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lechita
Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 1:49, 03 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
za pierwszym razem to jest jak... hmm... czy ktoś ma poniżej 15 lat??
nie słyszę nie widzę - czyli wszyscy wiemy
Martik, mam nadzieję ze wczytałaś sie w post majaka?? masz odpowiedź na swoje wątpliwości, o ile ich Tobie jeszcze nie rozwiązałem ,
chyba skopiuję posta majaka ku wiecznej pamięci dla przyszłych kursantów o ile jutro sobie nie zastrzeże swoich okresleń
nie umiałem potrzeby spróbowania się w zawodach nigdy tak prosto wyjaśnić ....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:50, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Taka ciekawostka mi się przypomniała...
Mamy znajomego, który twierdzi, że jeździ konno. Raz na miesiąc, na dwa, jedzie do pewnej stajni pod Poznaniem, tam dostaje osiodłanego konia i jedzie nim w teren.
W tym terenie jakoś tam trzyma się w siodle. I tylko jedno, co mu najbardziej przeszkadza, że jak wraca galopem do stajni, to ten koń taki hm... mało sterowny jest i dość szybko biegnie
Kiedyś opowiadaliśmy mu, jak to jest u nas, w Raduszynie. Że dostaje się konia na jazdę, trzeba go wyczyścić, osiodłać, itd. Popatrzył na nas ze zdumieniem i powiedział:
eee, no ale Wy to już profesjonaliści jesteście! <hahaha>
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
majak
Gruba i ja :-)
Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Grodzisk Maz. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:17, 07 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Hehe, co do zawodów...
Stres jest, najpierw żeby wyczyścić cały sprzęt, nie zapomnieć go z domu , pożyczyć czaprak (kiedyś tak u nas bywało, mało kto miał taki bajer jak biały czaprak - wiadomo szkółka), potem zapleść konia...
W dzień zawodów - wyjechać na czas, żeby się rozprężyć, na skokach z trenerką chodziliśmy po parkurze i oceniali.śmy jak trza najechać, gdzie trudniej no i oczywiście zapamiętać kolejność - tu chyba najwięcej stresu jak się wjeżdża i zapomina gdzie jedynka...
W ujeżdżeniu byle nie pomylić przejazdu, a najlepsze są kury (kiry) - stres to gonienie za muzyką bo jakoś na treningach wszytsko idzie super a na zawodach tak szybko umyka...
W szkółkowych zawodach to jest jeszcze taki stres - dwóch zawodników do jednego konia w dwóch różnych konkursach w jednym czasie...mi się zdarzyło, żer akurat jechała moja koleżanka L a ja w tym czasie miałam jechać na tym samym kucu P...cóż trza było listy pozmieniać...
Dochodzi stres załądowania klonia i dojazdu na czas...
Trzeba albo mieć kompetentnych ludzi od tego albo wszytsko dokłądnie zaplanować z zapasem inaczej człowiek by wykorkował jakby co tydzień na zawody tak jeździł i się stresował.
Po jakimś czasie to powszednieje.
Ja traktuje to na luzaka - jeśli mam podane godziny, transport odpada bo jade wierzchem, byle start sie udal albo płyta z muzyką odpaliła na miejscu
Dopóki traktujemy to jako zabawę nie ma problemu bo i niepowodzenia łatwiej zaakceptować, przecież pierwsze 4 lata mojej przygody z końmi ja nie ukończyłąm żadnego parkuru!
Na skokach w klubie dwa lata temu jak wjechalam tak stanelam i odliczyli mi te 45 sek po czym zjechalam jeszcze szybciej z parkuru...hihi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:45, 08 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
majak napisał: | Ja traktuje to na luzaka - jeśli mam podane godziny, transport odpada bo jade wierzchem, byle start sie udal albo płyta z muzyką odpaliła na miejscu
Dopóki traktujemy to jako zabawę nie ma problemu bo i niepowodzenia łatwiej zaakceptować, przecież pierwsze 4 lata mojej przygody z końmi ja nie ukończyłąm żadnego parkuru!
Na skokach w klubie dwa lata temu jak wjechalam tak stanelam i odliczyli mi te 45 sek po czym zjechalam jeszcze szybciej z parkuru...hihi |
Majka, czy ja już Ci mówiłam, że jesteś moją idolką? Twoje podejście to coś, czego bardzo Ci zazdroszczę. Mam nadzieję, że uda mi się takie kiedyś wypracować
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
majak
Gruba i ja :-)
Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Grodzisk Maz. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:42, 08 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Majka, czy ja już Ci mówiłam, że jesteś moją idolką? | ;->
Wiesz...ja doszłąm do wniosku, że życie zawodnika to nie dla mnie, ja nie potrafię żyć od zawodów do zawodów. Za dużo nerwów z tym związanych więc traktuję to jako część treningu, zabawę i przyjemne spędzanie czasu.
I tak w gronie rekreantów znajomych jestem postrzegana jako ktoś cięzko pracujący - tylko dlatego, żę ćwiczę dużo na placu. To niewyobrażalne dla kogoś jeżdżącego tylko w teren (mam takich u siebie).
Widziałąm moich rówieśników po nieudanym przejeździe wypłakujących się w rękaw rodziców a na próbę pocieszenia wyjeżdżąli z obelgami, ze my nic nie rozumiemy. To nie na tym polega. To już przewrażliwienie i rozpieszczenie, że zawsze się udaje.
Ja na wydzwonienie przez sędziego potrafie dostać ataku śmiechawki - no co w końcu trza troche publikę rozweselić
Ale potem analizuję czemu tak się stało, więc nie jest to tylko wygłupianie się.
Przecież już samo przygotowanie grubasa do zwodów i pokazanie się na nich wyzwala u niektórych dziwne reakcje Na odznace dostałąm pytanie co to za perszeron...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:13, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Właśnie przeczytałam na innym forum, że ambitnym rekreantem nie może być osoba, która nie posiada własnego konia.
Że cała rekreacja skupiona w szkółkach jest wielką ściemą i wożeniem tyłków
Powiem szczerze, że nie do końca mogę się z tym zgodzić. W końcu znam wielu jeźdźców, którzy jeżdżą nie posiadając własnego rumaka a którym bardzo zależy na dobrostanie tych zwierząt i takiej jeździe, która nie będzie sprawiała bólu i będzie ładna, elegancka.
I jeszcze raz wrócę do postu Kociej, która napisała
kocia napisał: | martik napisał: |
Są jednak przypadki, gdzie ambitni rekreanci postrzegani są jako dziwacy... Czy to przez zazdrość? Dlaczego jak ktoś chce się czegoś więcej nauczyć, to niektórzy traktują to jako hm... podskakiwanie wyżej pewnej kreski, której przekraczać nie powinno się? |
Może z obawy, że zaraz taki ambitny będzie więcej wiedział, zadawał niewygodne pytania? usmiech |
Wiecie co- ja się z tym zgadzam z perspektywy czasu. Im więcej się naoglądałam różnych koni i jeźdźców, zaczęłam mieć swoje zdanie na różne tematy, tym więcej zaczęłam zadawać pytań, na które nie zawsze chciano mi odpowiedzieć... Aż do momentu, w którym mi powiedziano (jeszcze nie miałam swojego konia), że wyżej szkółki to ja i tak nie podskoczę...
I nadal zostaję z pytaniem: czy ambitny rekreant to ktoś pozytywny czy negatywny np. w szkółce jeździeckiej?
Jak instruktorzy, osoby uczące patrzą na taką "ambitniejszą" osobę? Nie spuszczają jej na drzewo?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Monika78
Mama najmłodszego Stajenkowicza :)
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 12:21, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czy nie za mało we mnie ambicji, żeby mnie nazwać ambitnym rekreantem, ale ja w szkółce jestem wykorzystywana. umiem wiecej niż przecietny kursant, wiec odstaję konia 'do poprawy' i jestem odsyłana w szary kąt ujeżdżalni, żeby sobie popracować. Instruktor nie chce mnie poprawiać, twierdzi, że bez sensu żebym ćwiczyła to co reszta, na pytania czemu coś nie wychodzi odpowiada "czego wymagasz od koni szkółkowych", jak pytam sie czemu coś robi tak a nie inaczej mówi "bo tak bedzie dobrze". Efekt - nie chce mi się wcale jeździć Nie mam teraz tyle czasu co kiedyś, zeby na jedną jazdę poświęcić 4-5 godzin (bo tyle zajmuje mi wypad do Lechity), więc majac do wyboru snucie się bez celu na placu lub brak jazd wybrałam obecnie wakacje jeździeckie. Sama siebie spuściłam na drzewo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Teodor2424
Biedronki rosną na kozim mleku :)
Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 967
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Sierakowice woj.pomorskie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:29, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
eeehhh joo..... tak czytam te wszystkie posty i sobie myślę:
Też chciałbym być takim ambitnym rekreantem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:31, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Monika78 napisał: | Sama siebie spuściłam na drzewo. |
Szczęśliwie masz mnie I Curę Niech no tylko cieplej się zrobi, zostaniesz wykorzystana do zajeżdżania młodego konia
A słuchajcie, dowiedziałam się, że są szkółki, w których mimo, że to od razu widać, że ktoś sobie o niebo lepiej radzi, nie pozwala mu się jeździć samemu, nie pozwala się na pracę nad koniem, bo to niezgodne z ideą szkółki...
Co Wy o tym sądzicie? Czy lepiej jest oddać szkółkowego konia komuś lepiej jeżdżącemu, żeby pojeździł tak jak pisze Monika, gdzieś z boku, czy trzymać się zasad i nie prowokować pytań: a dlaczego ona może a ja nie?
W Poz dostawaliśmy później konie do jazdy indywidualnej a nasz Adaś mawiał: robicie za mnie dobrą robotę, więc jeździjcie I sytuacja była czysta. A jak ktoś z początkujących pytał: dlaczego oni mogą a ja nie, to Adam zupełnie bezpośrednio mówił: bo ja im pozwoliłem a Tobie nie. Podejście niezbyt nastawione na równe traktowanie wszystkich ale z drugiej strony szczere i bezpośrednie, prawda?
Ostatnio zmieniony przez martik dnia Pią 12:32, 01 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martik
-admin z przypadku-
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Czekolandia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:56, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Teodor2424 napisał: | eeehhh joo..... tak czytam te wszystkie posty i sobie myślę:
Też chciałbym być takim ambitnym rekreantem. |
A co Ci przeszkadza nim być?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Monika78
Mama najmłodszego Stajenkowicza :)
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 12:59, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
W Mariwie panuja podobne zasady jak w Poznaniu Ci lepsi maja większą swobodę - poczatkujący są pod wiekszym nadzorem (choć jak na mój gust i tak za małym). Ale zadarzało mi się w Wałbrzychu w szkółce dostać konia muła i całą godzine spędzic na ogonie w zastępie (za odległość większą niż 1 m do poprzednika dostawało sie burę). Rozwiązanie jak dla mnie tragiczne - nigdy więcej tam na plac nie pojechałam. Zapisywałam sie za to na 2 godzinne tereny o nieprzyzwoicie wczesnych porach (bo wtedy jechałam sama z instruktorem i było ok).
Obesrwuję teraz dosć bacznie syna koleżanki - Maćka. Maciek wyrósł juz z typowej rekreacji i szukał miejsca w Wawie gdzie mógłby się przygotować do skoków na srebro. I ogólnie bida z nendzą jest. Zaliczył sporo miejsc i albo był dobry instruktor, albo sensowne konie... a najczęście nic z tego. Chciał wziąść konia w półdzierżawę - nic nie znalazł, chciał u kogoś prywatnego jeździć na jego koniach - nie dało rady. Obecnie trafił do małej stajni, gdzie konie coś potrafia i instruktorowi chce sie uczyć, ale stajnia ma zniknać do czerwca (bo to był tylko obiekt dzierżawiony). I okazuje sie, że przy masie ośrodków w Wawie nie mozna znaleźć miejsce gdzie można by się uczyć indywidualnie na sensownych koniach.
Może jestem w depresji, ale jak na dzień dzisiejszy wydaje mi sie, ze miejsca dla ambintych rekreantów na tym świecie raczej nie ma (pomijam ludzi którzy maja swoje konie).
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|