Forum Stajenka Strona Główna Stajenka
Miejsce, którego nam brakowało :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Struganie kopyt metodami naturalnymi
Idź do strony 1, 2, 3 ... 62, 63, 64  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 2: AMBULATORIUM / ABC strugania naturalnego
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ansc



Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trachy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:21, 07 Kwi 2009    Temat postu: Struganie kopyt metodami naturalnymi

Czekam na wasze opinie na temat metod rozczyszczania kopyt naturalnych. Czy mieliście kontakt z osobami które te metody stosują lub może sami stosujecie ta metodę wobec swoich koni?
Jestem pod wrażeniem książki "Kucie zło konieczne" Dr n.wet. H. Strasser
Szczerze mówiąc jest wiele czynników które wskazują że stosowanie tych metod jest słuszne. Są u nas kursy gdzie można nauczyć się rozczyszczania kopyt, może ktoś był na takim kursie?

Jestem bardzo zainteresowana kontaktem z taką osobą która udzieliłaby mi kilka wskazówek Wesoly


Ostatnio zmieniony przez ansc dnia Śro 17:10, 02 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:42, 07 Kwi 2009    Temat postu:

Nikt z moich bliskich znajomych na takim kursie nie był, ale kilku "znajomych znajomych" było i ogółem opinie o takich kursach raczej chodzą dobre. Mówię 'raczej" bo konkretnie o pani Strasser i jej metodzie opinie są bardzo różne:)
Tak czy siak.... ja tam sympatyzuję z tak głośno brzmiącymi "metodami naturalnymi", ale jakoś nie mam zaufania do tak nowatorskich przedsiewziec i... tak na dobrą sprawę w kwestii kopyt wolę zaufać tradycyjnemu kowalowi, który się na tym zna i niejedno kopyto w życiu widział.
Z resztą, praktycznie wszystkie, częściej spotykane choroby kopyta wynikają ze złej pielęgnacji kopyt i ogólnego braku higieny "wokół kopyta". Żadna "cudowna metoda" nic nie pomoże, skoro koń stoi w gnoju, kopystkę widzi raz za ruski rok, nie mówiąc już o jakichś innych rzeczach pielęgnacyjnych.

Jakoś nie wyobrażam sobie koni startujących wysokie konkursy w skokach czy wkkw bez podków czy koni pracujących na co dzień w bryczkach po twardym asfalcie. Kopyto końskie nie jest przecież ze stali.


Ostatnio zmieniony przez Sankarita dnia Wto 22:46, 07 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ansc



Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trachy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:05, 17 Kwi 2009    Temat postu:

No widzę że temat się nie rozwija więc ja podzielę się moimi spostrzeżeniami

przeczytałam kilka materiałów, książkę, opinie osób które miały różne problemy z kopytami i jak sie zaczęły, jak prowadzili je weterynarze, kowale i jak nie które konie kończą po ich zabiegach. naoglądałam sie masę koni z chorymi trzeszczkami i nikt nie potrafił wyjaśnić dlaczego tak wiele koni ma to schorzenie. Teraz domyślam sie że głównie przez pozostawianie wysokich piętek, nieprawidłowe kucie itp. Wszystkie te konie były własnie w ten sposób prowadzone, paradoksem jest to że własciciele tych koni nadal upierają się przy tym że prowadzenie kopyt na wysokie piętki jest najlepszym wyjściem i koło się zamyka. Słyszałam opinie takie że wysoka piętka chroni trzeszczki i ścięgna a z punktu widzenia anatomii, budowy i pracy konia powoduje to zacieśnienie sie kopyta gdzie kąty wsporowe wpadają do środka co zaburza całą funkcję ustawienia a co za tym idzie, pojawiają się problemy z chodzeniem, trzeszczka zaczyna być boleśnie ugniatana, koń ma problem z równowagą- potyka sie itp. Znów ścięgna przez pozostawienie w pozycji sztorcowej ( wysokie piętki) są w tak jakby ciągłym przykurczu nie pracują prawidłowo, nie rozciągają się jak trzeba, ich praca jest ograniczona co za tym idzie stają sie coraz słabsze ( Organ nie ruszany zanika )
Co do kucia jestem całkowicie przeciwna kuciu między innymi z tego powodu że kopyto pracuje nie tylko góra-dół ale i rozciąga się na boki, podkowa ogranicza tą pracę przez co koń jest niestabilny przez nie wystarczający kontakt z podłożem, ma zaburzoną sprężystość, wibracje są bardzo duże co przy pracy na twardym podłożu zaburza funkcję innych narządów itp.itd
Koń bosy ma lepszą przyczepność, nie ślizga się tak jak w podkowach. Lecz aby koń dobrze funkcjonował na boso trzeba również spełniać kilka warunków. Przede wszystkim odpowiednia korekta kopyt, dr Strasser zaleca drastyczną zmianę w ustawieniu wówczas gdy koń jest już w tragicznym stanie i trzeba zejść np. z 10cm piętki na prawie zerową. Koń męczy się przez kilka tygodni nim zacznie normalnie pracować - używać kopyt, ścięgien itp. proces jest ten tak samo długi jak długo pracowało się na taki stan konia. To tak jak po złamaniu nogi np. w kości udowej nim człowiek wróci do jako takiej formy trwa to bardzo długo, nie mówiąc o rehabilitacji aby usprawnić wszystkie mięśnie, ścięgna, stawy itd. Kolejnym warunkiem jest wystarczająca ilość ruchu aby cała struktura kopyta, ścięgna i stawy zaczęły prawidłowo pracować, no i prawidłowe żywienie aby róg kopyta się wzmacniał i prawidłowo narastał.
Po 20 latach obcowania z końmi teraz się dopiero dowiedziałam że kopyto jest swoistą pompą która pracując pompuje krew wracająca do innych narządów a przede wszystkim serca które u koni jest tuż nad przednimi nogami. Które również przejmuje bezpośrednio wibrację uderzających podkutych kopyt w twarde podłoże np. asfalt
Moim zdaniem ta metoda jest jak najbardziej słuszna.
Mój młody ma dopiero dwa lata i wystarczyło kilka nieprawidłowych strugań aby zaczęły mu wpadać kąty wsporowe do środka, kopytka pomału się zacieśniają, koń traci stabilność, nie mówiąc już o tym że za każdym razem kowal zabiera się za podeszwę przez co właśnie nie może chodzić bo każdy kamyk go razi. W takie sytuacji powinnam pilnować aby kowal nie ruszał podeszwy w ogóle a ścierał jedynie kąty wsporowe i ściany przysporowe i zaokrąglał kopyto pilnując aby nie narastał mu zbyt długi pazur. Powinno się to robić co tydzień po kilka milimetrów tak jak by to robił koń w naturze który ciągle wędruje po różnym terenie i naturalnie sobie ściera to co potrzebuje. W stajniach konie nie mają takiej możliwości więc to zadanie należy do nas.
Jeśli ktoś ma inne zdanie na ten temat inne spostrzeżenia chętnie przeczytam dlaczego, ( szczerze mówiąc irytują mnie opnie typu nie bo nie )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ansc



Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trachy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:13, 23 Kwi 2009    Temat postu:

Szkoda że nikogo to nie interesuje, przypuszczam że większość osób na tym forum nie jest właścicielami koni.
Ale mimo to zapytam, ile osób byłoby chętnych na kurs strugania metodą naturalną ?
Ciekawe czy znalazłby się jakis organizator który zaprosił by wykładowców na taki kurs. W tym roku wiem że kursy organizowane są na jesień w woj warm-mazurskim, był już wiosenny ale w Poznaniu. Podobno ciężko się dostać no i ta odległość Smutny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:44, 23 Kwi 2009    Temat postu:

a ja bym w sumie pojechala na taki kurs ale bardziej jako słuchacz. Po prostu z ciekawości. O mały włos byłabym na tym majowym w zeszłym roku, na Pomorzu, ale niestety, kasa nie dopisała. A nie było problemu, żeby się dostać.
Dalej twierdzę, że kucie to nie jest zło konieczne, ale w ramach lektury uzupełniającej bym się na kurs przejechała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
majak
Gruba i ja :-)


Dołączył: 24 Lis 2005
Posty: 6000
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Maz.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:00, 23 Kwi 2009    Temat postu:

Temat jak najbardziej interesuje ale nie czytając książki czy nie bedąc na kursie trudno miec jakiekolwiek zdanie.

Ansc - daj jakieś linki z netu moze na przybliżenie jesli masz.
W planach mam zakup ksiazki z ciekawości no ale nie weim kiedy to będzie. Kurs - zależy ile, w zasadzie z ciekawości też bym poszła. Co daje taki kurs oprócz kilku garści nowych lub nie nowych wiadomości?
Zauważyłam, że po tych kursach ludzie uważają sie za dobrych werkowaczy i sami zaczynają "dbać" o kopyta ich podopiecznyh...czy słusznie? Jeszcze niedawno odezwanie sie z informacją, że samemu sie struga graniczyło ze zlinczowaniem, teraz każdy jest "znawcą" - pytanie na ile to możliwe?

Co to znaczy "kopyta naturalne" - twierdzenie z pierwszego postu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Faenza



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 835
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:15, 23 Kwi 2009    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych] - Dostępna jest też w sumie niedrogo książka

[link widoczny dla zalogowanych] nie potrafię za bardzo w tym języku ;/

[link widoczny dla zalogowanych] - ang

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Czytania a czytania Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ansc



Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trachy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:19, 23 Kwi 2009    Temat postu:

Żeby wyrobić sobie zdanie na jakiś temat trzeba się z nim zapoznać, wydaje mi się to dość logiczne. Widzę że wiele osób poprostu uważa że lepiej nie ruszać kopyt bo nie są kowalami, też tak uważałam. Ale spotkałam wiele "fachowców" którzy sami sie nauczyli lub od kogoś, nie kończyli specjalnych szkół bo takowych raczej nie ma. Co bardziej rozsądny kowal był na jakimś kursie. Ale właściwie nie o to chodzi, chodzi o sposób prowadzenia kopyt, jeśli po każdym struganiu koń chodzi jak po rozżarzonych węglach i najlepszym wyjściem jest kucie po którym koń ma znieczulone kopyta, które nie pracują naturalnie bo są zakute w metal, który na dodatek przytwierdzony jest gwoździami które po prostu niszczą strukturę kopyta, po czym po kilku miesiącach kowal hoduje mu piętkę czasem wysokości do 10cm ( koturny)bo uważa że to chroni jego trzeszczki i ścięgna, bo tak został nauczony. Nie zastanawia się dlaczego konikowi zaczynają wysiadać trzeszczki, gnić strzałki mimo starań właściciela, dlaczego pękają kopyta, dlaczego kon skrócił wykrok. najlepsze stwierdzenie to : bo ten typ tak ma, albo że to dziedziczne. Opracowania dr. Strasser są na podstawie jej badań i innych dr. którzy przeanalizowali konie w różnych warunkach hodowane, trzymane. Przebadali nogi koni które padły lub zostały uśpione z powodu chorób kopyt itp. Obserwowali konie żyjące w tabunach i na wolności. Wyciągnęli z tego wnioski które moim zdaniem i wielu innych są proste do zrozumienia. Co do umiejętności strugania, nie byłam na kursie, więc nie wiem ile wiadomości można tam zdobyć. Czytałam wiele opinii osób które zaczęły stosować tą metodę z różnych przyczyn, zazwyczaj ich koń był już w takim stanie że żaden kowal i wet nie mógł im pomóc. wiele z tych osób na własną rękę zaczęli strugać konie na podstawie wiadomości z książek i netu, widzą poprawę u swoich koni, które albo notorycznie kulały, albo miały różnego rodzaju podkowy ortopedyczne na trzeszczki lub ochwat, albo już leżały i nie potrafiły stanąć na własnych nogach. Dla tych koni były to drastyczne zmiany, które wymagały kilkutygodniowych lub kilkumiesięcznych "rehabilitacji" które nie są łatwe dla koni ani ich właścicieli.
Dla koni jeszcze jako tako zdrowych ( nie okutych ) wystarczy jedynie kilkumilimetrowe korekty które już poprawiają całą pracę kopyt, tak jak np u mojego 2 - latka, wystarczyło że dostał sie w ręce kowala raptem parę razy a już po ostatnich wizytach zaczął kuleć. A bo za dużo zebrał, abo coś tam. A my się na to zgadzamy bo przecież to "fachowcy". Kowal pojechał a ja zostałam z problemem, czyli zimą kulejącym koniem przez dwa miesiące i ostatnio dobre dwa tygodnie, o chodzeniu po twardym to można tylko pomarzyć. Według każdego innego kowala powinnam go okuć lub koń powinien chodzić tylko po miękkim ale w naturze konie chodzą wile kilometrów dziennie po zróżnicowanym terenie, stepach, skałach itp. Więc o co tu chodzi?
Rozpisałam się za bardzo ale może ktoś będzie miał cierpliwość na moje wynurzenia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szalonaisa
Jestem szalona... mówią mi ;)


Dołączył: 24 Sty 2007
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdzie wiatr poniesie :)

PostWysłany: Czw 21:27, 23 Kwi 2009    Temat postu:

OT Dodam swoje 3 grosze, a'propos kowali. Rzadko kto pyta kowala jakie ma uprawnienia, gdzie się kształcił itd itp... Z góry zakładamy, że jest to guru od kopyt, a często spotyka się magików, którzy boją się koni i nie koniecznie wiedzą co robią... To, że kowal coś spartaczył to jest na ogół nasza wina bo NIE PYTAMY!!!!
Ps. w naturze konie nie noszą człowieka, ani nie ciągną wozów, nie mówiąc już o spacerach po asfaltach, a to już ma istotny wpływ na biomechanikę kopyta, więc ja bym tak od razu nie odsądzała od czci i wiary podków.
Nawet w naturze zdarzają się pęknięcia i szczeliny w kopytach ( widziałam na własne oczy i bardzo się zdziwiłam).

Ponawiam pytanie Majak: Co to znaczy "kopyta naturalne"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sankarita



Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Górny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:54, 23 Kwi 2009    Temat postu:

"kopyta naturalne" hm.... mniemam, że to znaczy "kopyta utrzymywane tak, jak w naturalnym środowisku, w ktorym żyją konie"... czyli jak? Może niech ktoś inny pójdzie tym tropem, bo chyba dzisiaj mam już dość kombinowania. Mruga

majak napisał:
Zauważyłam, że po tych kursach ludzie uważają sie za dobrych werkowaczy i sami zaczynają "dbać" o kopyta ich podopiecznyh...czy słusznie?

Hmm, skoro taki człowiek ma zamiar sam swojemu koniowi kopyta prowadzić i uważać to za najlepszą rzecz, jaką robi, to w sumie ok, jego koń, może mu kopyta prowadzić jak chce.... Gorzej, jeśli taki znawca momentalnie ustala sobie cennik i to jeszcze dość wygórowany i ogłasza wszem i wobec, jakim to nie jest znawcą. Z jednej strony, dobra, gdzieś trzeba zdobyć doświadczenie - najlepiej na nieswoich koniach w liczbie dużej, ale.... no właśnie, chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi "czy słusznie".

szalonaisa napisał:
Rzadko kto pyta kowala jakie ma uprawnienia, gdzie się kształcił itd itp... Z góry zakładamy, że jest to guru od kopyt, a często spotyka się magików, którzy boją się koni i nie koniecznie wiedzą co robią

To też fakt, chociaż z drugiej strony czasem w ogóle trudno o jakiegokolwiek kowala, więc jak już się jakiś znajdzie, to człowiek nie wybrzydza. Czasem zdarza się tak, że dajmy na to, w jednej mieścinie i okolicach kowali brak, najbliższy kowal 70 km od mieściny, a to jeszcze kowal średni na jeża, a jakiś inny - oddalony nie o 70 a o 200 km w jedną stronę.
W sumie, jak ja szukałam kowala to zajęło mi to ogromną ilość czasu bo przetrząsałam internet oraz prywatne opinie o każdym nazwisku znalezionym gdzieś tam w necie, porównywałam opinie, zrobiłam listę kowali i kolejno dzwoniłam no i się dowiedziałam, że pan x,y, z, ż,ź nie dojeżdżają do jednego konia, pan a ma bardzo dużo terminów i trzeba poczekać, pan b nie odbiera telefonu, pan u - abonent czasowo niedostępny...itd, itp i w końcu pan w powiedział, że ok, przyjeżdża, nie ma problemu.... tylko, że pan w z daleka i jedna wizyta [rozczyszczanie + dojazd] kosztowałaby mnie 250 zł. W końcu zrządzenie losu sprawiło, że trafił nam się ten pan b [któremu chciałam powierzyć kopyta konia od samego początku] i pan b podejrzewam, że będzie się opiekował kopytami nadal [mimo, że inne zrządzenie losu chciało, że pan z też jest w okolicy].
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
martik
-admin z przypadku-


Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 9231
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Czekolandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:42, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Moja Cura jeszcze nigdy nie byla kuta, bo nie widze potrzeby ku temu. Nie startujemy w zadnych zawodach na trawie, wiec nie ma ryzyka, ze sie poslizgnie albo przewroci, nie pracuje tez na asfalcie ani na twardym podlozu, wiec nadal chodzi boso.
W tym chodzeniu boso jestesmy oczywiscie dziwakami w naszej stajni, gdzie wszystkie konie sa kute- my chyba jestesmy wyjatkiem. Sporo osob stad startuje i ich koniom podkowy moze faktycznie sa potrzebne ale nie rozumiem dlaczego funduja je koniom, ktore nic nie robia- chyba tylko dla "szpanu i mody".
O metodzie gdzies tam slyszalam ale na tyle malo, ze nie chce sie wypowiadac, czy jest zla czy dobra. Jedyne co mnie uderzylo, to to, ze znow pojawili sie zapalency, ktorzy biora ja za swietosc i wszystko potem widza albo jako czarne albo jako biale. A wiadomo, ze mamy tez wiele odcieni szarosci...

I jeszcze taka refleksja... Mielismy w Polsce kowala, ktory byl bardzo! mily i pracowity ale po jego dzialaniach mialam nastepujace skutki:
- przyspieszone werkowanie, co 3-4 tygodnie,
- pekajace kopyta,
- tzw. "zadziorki" na kazdym kopycie,
- Cura nie podawala kopyt normalnie, ciagle byly kombinacje- jakby bala sie, ze cos ja zaboli przy czyszczeniu...
Po zmianie kowala:
- werkowanie co 6-8 tygodni,
- pekniecia zniknely, bo kopyta sa odpowiednio strugane i tarnikowane,
- zadziorki sie nie robia,
- Cura daje w koncu normalnie nogi.
Wszystko wiec zalezy od kowala :D A przynajmniej w wiekszej czesci Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ansc



Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trachy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:20, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Tak powinno mniej więcej wyglądać naturalne kopyto

Tak nie powinno wyglądać kopyto


Co do koni w naturze, owszem mając na myśli dziko żyjące konie które mimo że wędrują dziennie po 100 km lub więcej w poszukiwaniu jedzenia to w sumie pikuś z naszymi końmi które chodzą 1h dziennie pod siodłem.
Nie wiem czy już tu wspomniałam, że podkowy weszły w użycie dopiero w średniowieczu a wcześniej zdobywano kraje, przemierzano setki kilometrów w pełnym ekwipunkiem lub z ciężkimi wozami końmi które chodziły boso. W starych zapiskach są nawet porady jak dbać o konia tak aby miał zdrowe kopyta i wytrzymywały naprawdę dużo nie asfalt lecz bruk czy skały.
Pewni doktorzy badając strukturę i rozwój kopyt oraz wpływy różnych czynników na nie doszli do wniosku że już od źrebaka gdy strzałka jest jeszcze gąbczasta powinna stykać się z różnym podłożem ( biegając np. za matką do lasu) tak aby struktura kopyta prawidłowo się rozwijała i uodparniała na różnego rodzaju podłoże - po prostu wzmacniała.
Sama byłam nie świadoma tego czym jest podkowa dla kopyta gdy nie poznałam mechaniki kopyta i co się dzieje z kopytem w czasie pracy w podkowie. Z zewnątrz najczęściej nie nie widać, kowal ładnie zaokrąglił powycinał ( to nic że za dużo) zostawił za dużo tam gdzie nie powinien bo przecież gdzieś ta podkowę musi przybić.

Ktoś tu podał wiele stron o tej tematyce nie chciałabym tu posługiwać się obrazkami i tekstami które są gdzie indziej, bo jeśli kogoś to obchodzi to sam zajrzy. To że konie w naturze chodzą bez obciążenia a teraz z obciążeniem to żaden argument, w porównaniu z tym co dzieje się z kopytami które są źle strugane lub kute.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szalonaisa
Jestem szalona... mówią mi ;)


Dołączył: 24 Sty 2007
Posty: 2495
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdzie wiatr poniesie :)

PostWysłany: Pią 21:36, 24 Kwi 2009    Temat postu:

ansc napisał:
Tak powinno mniej więcej wyglądać naturalne kopyto

Tak nie powinno wyglądać kopyto


Co do koni w naturze, owszem mając na myśli dziko żyjące konie które mimo że wędrują dziennie po 100 km lub więcej w poszukiwaniu jedzenia to w sumie pikuś z naszymi końmi które chodzą 1h dziennie pod siodłem.
Nie wiem czy już tu wspomniałam, że podkowy weszły w użycie dopiero w średniowieczu a wcześniej zdobywano kraje, przemierzano setki kilometrów w pełnym ekwipunkiem lub z ciężkimi wozami końmi które chodziły boso. W starych zapiskach są nawet porady jak dbać o konia tak aby miał zdrowe kopyta i wytrzymywały naprawdę dużo nie asfalt lecz bruk czy skały.
Pewni doktorzy badając strukturę i rozwój kopyt oraz wpływy różnych czynników na nie doszli do wniosku że już od źrebaka gdy strzałka jest jeszcze gąbczasta powinna stykać się z różnym podłożem ( biegając np. za matką do lasu) tak aby struktura kopyta prawidłowo się rozwijała i uodparniała na różnego rodzaju podłoże - po prostu wzmacniała.
Sama byłam nie świadoma tego czym jest podkowa dla kopyta gdy nie poznałam mechaniki kopyta i co się dzieje z kopytem w czasie pracy w podkowie. Z zewnątrz najczęściej nie nie widać, kowal ładnie zaokrąglił powycinał ( to nic że za dużo) zostawił za dużo tam gdzie nie powinien bo przecież gdzieś ta podkowę musi przybić.

Ktoś tu podał wiele stron o tej tematyce nie chciałabym tu posługiwać się obrazkami i tekstami które są gdzie indziej, bo jeśli kogoś to obchodzi to sam zajrzy. To że konie w naturze chodzą bez obciążenia a teraz z obciążeniem to żaden argument, w porównaniu z tym co dzieje się z kopytami które są źle strugane lub kute.


Nie do końca tak jest jak piszesz z tymi kopytami, bo od połowy I do IV w. n.e. zwierzęta pociągowe miały zakładane hiposandały Wesoly



I wcale nie mówię, że z końskimi nogami w podkowach i ze źle struganymi kopytami jest dobrze, tylko nie wyobrażam sobie koni na naszych wspaniałych starówkach, które chodzą bez podków po bruku (przykładowa sytuacja), mimo, iż w podkowach warszawskich kopyto nie ma szansy na prawidłową pracę, nie mówiąc już o stabilności...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ansc



Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trachy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:31, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Popatrz jak wyglądają kopyta na naszych starówkach zdjęcia robiłam 3 tyg temu. Uważasz że ten koń ma zdrowe stawy, trzeszczki i chodzi mu się stabilnie? Pocieszałam się chociaż tym że gumy które mają wstawione pod piętkami nieco amortyzują trzeszczki ale nakazano im chronić podkowy w ten sposób żeby nie uszkodzić bruku na rynku. W takim ustawieniu trzeszczka jest wyłamywana ze swojego naturalnego ustawienia. Po za tym przy takim ustawieniu ścięgna są w stałym przykurczu i nie rozciągają się tak jak normalnie powinno się rozciągać ścięgno u normalnie pracującego konia. Pasuje tu określenie " narząd nie używany stopniowo zanika" ścięgna są coraz słabsze i są bardziej narażone na uszkodzenia.
Już nawet nie wspomnę o przydługich pazurach u białych nóg.




Uważam że jeśli te konie byłyby od początku poprawnie prowadzone na boso, mogły by z powodzeniem pracować tak jak pracują teraz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ansc



Dołączył: 26 Paź 2006
Posty: 1414
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Trachy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:47, 25 Kwi 2009    Temat postu:

To są kopyta mojego dwu latka


Wystarczyło nie wiele wizyt kowala aby doprowadził do tego że kąty wsporowe zaczęły wpadać do środka zawężając kopyto, strzałki są już ścieśnione gdyż koń ich prawie nie używa przez za wysokie kąty wsporowe i ściany przysporowe ( potocznie kopyto przy piętce) Aby kopyto prawidłowo pracowało musi rozszerzać się na całej swojej szerokości i strzałka powinna opierać się o podłoże amortyzując uderzenia. Jeśli strzałka jest schowana i kopyto opiera się tylko na zewnętrznej części ścian są one po pierwsze bardziej narażone na uszkodzenia a po drugie strzałka przestaje być używana więc chowa się w kopycie zaczyna się robić miękka i ma tendencje do psucia się. Kopyto nie amortyzuje wstrząsów uszkadzane są stawy i kość kopytowa - koń okazuje to bolesnością ale z zewnątrz raczej nic nie widać ewentualnie zaczynają pokazywać się obrączki na kopycie co jest znakiem że zostało uszkodzone od wewnątrz.
Mój maluch mimo że nie pracuje pod obciążeniem zaczął kuleć i nie pewnie stawiać kroki, każdy kamyczek go razi bo kopyta nie pracują tak jak powinne, strzałki są zbyt miękkie a podeszwa zbyt wrażliwa bo nie wzmocniły się przez prawidłową pracę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajenka Strona Główna -> Boks 2: AMBULATORIUM / ABC strugania naturalnego Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 62, 63, 64  Następny
Strona 1 z 64

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin